Nauka

Powstała maszyna do samobójstwa. Tylko po co i dla kogo?

„Sarco” to futurystyczna trumna zainstalowana na katafalku. „Sarco” to futurystyczna trumna zainstalowana na katafalku. Aaron Mello / Unsplash
Oto urządzenie, z którego nie będzie można skorzystać w większości krajów. W większości zapewne nie będzie można go nawet zbudować.

Kapsuła jest futurystyczna. Minimalistyczna. Burgundowy plastik, ciemne drewno, przeszklone wieko. Kojarzy się z filmem science fiction, brak tylko hibernujących w niej astronautów. Jednak to maszyna do samobójstwa.

Futurystyczna trumna z azotem

„Sarco”, co jest po prostu skrótem od „sarkofagu”, to futurystyczna trumna zainstalowana na katafalku, w którym ukryty jest zbiornik sprężonego azotu. Naciśnięcie przycisku uwalania gaz, który wypiera z kapsuły powietrze, a wraz z nim tlen. Jego brak wywoła szybką utratę orientacji, potem przytomności, a w końcu łagodną śmierć. Cały proces ma być dostępny dla osób poczytalnych. Przed skorzystaniem z kapsuły trzeba będzie poddać się przez internet odpowiedniemu testowi, jego pomyślny wynik sprawi zaś, że otrzyma się kod dostępu do urządzenia.

„Maszynę do samobójstwa” zaprezentowano w tym miesiącu na targach pogrzebowych w Amsterdamie. Można tam było oglądać model urządzenia i zajrzeć do jego środka w wirtualnej rzeczywistości (do gogli ustawiały się kolejki chętnych). Działający prototyp powstanie ponoć do końca tego roku, a plany urządzenia do wydrukowania go na drukarce 3D będą udostępnione w internecie.

Projektantem jest holenderski designer Alexander Bannink, ale według koncepcji dr. Philipa Nitschkego. Ten ostatni uważa się za Elona Muska eutanazji, a swój projekt za Teslę. Futurystyczny wygląd kapsuły jest zabiegiem celowym. Ma nawiązywać do statku kosmicznego i podróży w nieznane.

Czytaj także: Algorytmy przewidują zachowania samobójcze

Jak legalnie odebrać sobie życie

Nitschke, 70-letni lekarz (od dawna nie praktykuje), założył stowarzyszenie Exit International, działające na rzecz legalizacji eutanazji. W 1995 roku australijskie Terytorium Północne uchwaliło ustawę o prawie osób nieuleczalnie chorych do zakończenia swojego życia. Rok później Nitschke podłączył kroplówkę do laptopa, a za pośrednictwem takiego zestawu pacjent odebrał sobie życie – po raz pierwszy na świecie z legalną pomocą lekarza.

Dwa lata później rząd Australii ustawę uchylił, a Nitschke długo był na cenzurowanym – i to dosłownie. 12 lat temu wydał „Peaceful Pill Handbook”, podręcznik wyjaśniający, jak bezboleśnie i szybko popełnić samobójstwo. W tym samym roku uchwalono w Australii ustawę zakazującą publikowania „praktycznych aspektów samobójstwa”, a strona, z której można było ściągnąć publikację Nitschkego, została zablokowana. Książka ukazała się w druku w USA, Niemczech i Holandii, we Francji i Włoszech wydano wersje elektroniczne (sprzedaż w Australii jest zakazana).

Czytaj także: Skąd się biorą myśli samobójcze?

Prawo do eutanazji – dla wszystkich?

Tylko w jednym australijskim stanie, Wiktorii, eutanazja będzie na antypodach znów legalna, gdy w przyszłym roku wejdzie w życie nowa ustawa. Nitschke uważa to za sukces 20 lat swojej pracy. Od dawna głosi, że prawo do zakończenia życia jest fundamentalne i nie powinno być przywilejem osób śmiertelnie chorych.

Exit International działa nie tylko na rzecz legalizacji eutanazji, propaguje też sposoby skutecznego odbierania sobie życia, organizując wykłady, publikując materiały szkoleniowe (na przykład: jak zdobyć odpowiednie do zakończenia życia leki) czy dostarczając materiały (w tym foliowe worki z zaciskiem, które można założyć sobie na głowę, i pojemniki z azotem). Działalność wydaje się bardzo radykalna, ale przyczyniła się do dyskusji na temat godnej śmierci w wielu krajach. Można się też domyślać, że pozwoliła spokojnie odejść wielu chorym w krajach, gdzie eutanazja jest nielegalna.

Według twórcy „Sarco” zrewolucjonizuje sposób, w jaki umieramy. Czas pokaże.

Czytaj także: Eutanazja – gdy żyć już się nie chce

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Śledztwo „Polityki”. Białoruska opozycjonistka nagle zniknęła. Badamy kolejne tropy

Anżelika Mielnikawa, ważna białoruska opozycjonistka, obywatelka Polski, zaginęła. W lutym poleciała do Londynu. Tam ślad się urwał. Udało nam się ustalić, co stało się dalej.

Paweł Reszka, Timur Olevsky, Evgenia Tamarchenko
06.05.2025
Reklama