Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Nauka

Rzeczna straż WWF

Każdy, kto uprawia w naszym kraju turystykę wodną, np. kajakarstwo, doskonale wie, jak piękne, dziewicze i niepowtarzalne są małe i średnie rzeki. Każdy, kto uprawia w naszym kraju turystykę wodną, np. kajakarstwo, doskonale wie, jak piękne, dziewicze i niepowtarzalne są małe i średnie rzeki. fietzfotos / Pixabay
Fundacja WWF Polska rekrutuje do ogólnopolskiego programu „Strażnicy rzek WWF”. Docelowo armia strażników wolontariuszy ma monitorować 150 tys. km polskich rzek. Zwłaszcza tych średnich i małych.

Fundacja zainaugurowała tę akcję z okazji Światowego Dnia Rzek, który przypada na 23 września. Trzeba pamiętać, że średnie i małe rzeki stanowią ponad 95 proc. wszystkich polskich rzek. Czyli WWF zamierza zrealizować akcję na ogólnokrajową skalę. Każdy może zostać strażnikiem rzecznym, musi tylko zgłosić swój akces przez stronę straznicy.wwf.pl.

Po co polskim rzekom strażnicy?

Strażnik przede wszystkim będzie musiał obserwować rzekę na swoim terenie, a także interweniować w sytuacji, gdy dzieją się na niej niepokojące rzeczy; gdy dochodzi do niszczenia jej, np. zanieczyszczania, ale też gdy mają miejsce rozmaite budowy, regulacje, przekopy, umacnianie brzegów, obwałowywania czy inne tzw. prace utrzymaniowe. Zdaniem aktywistów i specjalistów z WWF wiele takich działań szkodzi naturze rzek, wpływa na ich degradację oraz wywołuje niekorzystne zmiany w środowiskach wokół rzek. Dotyczy to zwłaszcza rzek małych, przy których prace i działania porządkowe bardzo często są przeprowadzane nieformalnie, bez zgody odpowiednich władz, po cichu i zwykle z dużą szkodą dla środowiska. Zaburzeniu często ulega ekosystem samej rzeki – cierpi na tym rzeczna fauna i flora – oraz terenów, przez które rzeka płynie, gdzie m.in. dochodzi do nadmiernego osuszania terenów. To, zdaniem WWF, zjawisko powszechne i dzieje się tak od lat, więc obecnie tylko 20 proc. polskich rzek pozostało w stanie niezmienionym. Stąd akcja „Strażnicy rzek WWF”.

Czytaj więcej: Rząd chce zmieniać nasze rzeki w kanały żeglowne. To niszczenie przyrody

Piękno małych i średnich rzek

Oczywiście każdy, kto uprawia w naszym kraju turystykę wodną, np. kajakarstwo, doskonale wie, jak piękne, dziewicze i niepowtarzalne są małe i średnie rzeki, zwłaszcza niemal wszystkie w całej północnej części kraju, a więc te urocze i dzikie Rospudy, Pasłęki, Słupie czy Drawy. To prawdziwe klejnoty przyrody, jakich w innych, zwłaszcza silnie uprzemysłowionych i zurbanizowanych, krajach Europy już dawno nie ma. To prawda. Przyciągają miłośników natury nie tylko rodzimych, ale też niemal z całej Europy. Trzeba o nie za wszelką cenę dbać i walczyć o ich dobro, jeśli istotnie jest ono zagrożone. Dotyczy to bezwzględnie wszystkich rzek w parkach narodowych – to się rozumie samo przez się – ale też tych, które płyną granicami tych parków albo przez parki krajobrazowe, rezerwaty przyrody oraz tereny objęte ochroną programu Natura 2000. Tu wątpliwości żadnych nie ma. Ale czy taką ochroną, jaką przewiduje WWF, powinny być objęte absolutnie wszystkie małe i średnie cieki wodne w całym kraju?

Czytaj także: PiS chce uregulować Bug? Zamach na rzekę jest zamachem na podlaską tożsamość

Czy każdy ciek wodny wymaga ochrony?

Nie sądzę – komentuje znany hydrolog prof. Artur Magnuszewski z Uniwersytetu Warszawskiego. – I byłbym skłonny przyklasnąć inicjatywie WWF, jednak tylko w sytuacjach, gdy mamy do czynienia z rzekami płynącymi przez tereny cenne przyrodniczo lub krajobrazowo. Natomiast, gdy mamy do czynienia z rowem wodnym płynącym przez łąkę, wykopanym jeszcze przed wojną, i gdy trzeba ten rów utwardzić lub nawet częściowo uregulować – już bym się zastanawiał. Pewne prace na ciekach mniej cennych przyrodniczo są do zaakceptowania. Zresztą wielu takich prac nie da się po prostu powstrzymać. Zalecałbym więc w podejściu do tego zagadnienia ostrożność, a także by jednak rozróżniać rzeki szczególnie cenne od tych mniej ważnych przyrodniczo. Obawiam się, że WWF proponuje coś w rodzaju pospolitego ruszenia rzecznego, które ma się zakończyć tym, że w każdej wsi, przez którą płynie rzeka, będzie stał strażnik. To chyba aż w takiej skali nie jest potrzebne.

Czytajże: Kły i pazury Natury 2000, czyli świat pochyla się nad Puszczą Białowieską

Prawdą jest, jak twierdzi WWF, że na wielu małych polskich rzekach mamy bardzo często do czynienia z samowolami inwestycyjnymi, gdy ingeruje się w nurt lub strukturę brzegów bez pozwolenia odpowiednich regionalnych zarządów gospodarki wodnej. Trzeba przekopać bród albo przesunąć nieco koryto z jakiś lokalnych powodów, które często mogą być zupełnie nieuzasadnione. Z pewnością zbyt często dochodzi do takich samowoli, jednak takie organizacje jak WWF powinny raczej skupiać swoją uwagę na rzekach ważnych przyrodniczo. I wtedy, gdy rzeka podlega dewastacji, jak najbardziej interweniować.

Czytaj także: W jakiej kondycji są największe rzeki świata

Reklama

Czytaj także

null
Kultura

Mark Rothko w Paryżu. Mglisty twórca, który wykonał w swoim życiu kilka wolt

Przebojem ostatnich miesięcy jest ekspozycja Marka Rothki w paryskiej Fundacji Louis Vuitton, która spełnia przedśmiertne życzenie słynnego malarza.

Piotr Sarzyński
12.03.2024
Reklama