Tylko cztery na 10 tys. kobiet obarczonych rodziną i dziećmi przyznaje, że nie wykonuje żadnych prac domowych – wynika z badań CBOS. Równocześnie aż jedenastu mężczyzn na stu deklaruje, że w żaden sposób nie uczestniczy w pracach związanych z prowadzeniem domu i wychowaniem dzieci. Kobiety, które prowadzą gospodarstwa domowe, nie są darzone szacunkiem. Z lekceważeniem nazywa się je kurami domowymi. Przedszkolak, zapytany, czym zajmuje się jego mama, powie, że niczym lub że „mama nie pracuje”. Nic bardziej mylnego. Kobiety te wykonują pracę, tyle że nieodpłatną (termin unpaid work pojawia się nawet w dokumentach unijnych).
Pranie, czyli 8 prac
Jak pisze Maciej Muskat, ekonomista z Uniwersytetu Gdańskiego: „Kiedy mówisz – idę do pracy – wszyscy uważają, że idziesz sprzedawać swój czas gdzieś poza domem, w dokładnie wyznaczonych godzinach za konkretne pieniądze. Jeśli natomiast pozostajesz w domu, zajmując się dziećmi, sprzątając, gotując, zajmując się chorymi, Twój wysiłek nie jest traktowany jako praca”. W ekonomii bowiem dominuje zasada, że jeżeli czegoś nie można policzyć, to się nie liczy. Jeszcze do niedawna pasowała ona do problemu pracy domowej kobiet.
21 października ruszyło w Warszawie badanie, przeprowadzone przez Fundację MaMa. Inicjatywa pod nazwą Koło Gospodyń Miejskich ma zająć się dokładnym wyliczeniem czynności i prac domowych wykonywanych przez kobiety. Sformułowana w ten sposób Lista Czynności Domowych ma pokazać, ile czasu i energii poświęcają gospodynie prowadząc dom. Ma również przyczynić się do odpowiedzi na pytanie, ile warta jest taka praca.