Rynek

Praca domowa

Ile jest warta praca kobiet w domu?

Ilustracje artykułu stanowią autentyczne reklamy prasowe z lat 50., publikowane w pismach dla kobiet Ilustracje artykułu stanowią autentyczne reklamy prasowe z lat 50., publikowane w pismach dla kobiet x-ray delta one / Flickr CC by SA
Ile jest warte drugie śniadanie przygotowane dla dziecka? Umyte okna, wyszorowane podłogi, wyprasowana koszula? Kobiety chcą, żeby to wreszcie wycenić.
x-ray delta one/Flickr CC by SA
x-ray delta one/Flickr CC by SA
x-ray delta one/Flickr CC by SA
x-ray delta one/Flickr CC by SA

Tylko cztery na 10 tys. kobiet obarczonych rodziną i dziećmi przyznaje, że nie wykonuje żadnych prac domowych – wynika z badań CBOS. Równocześnie aż jedenastu mężczyzn na stu deklaruje, że w żaden sposób nie uczestniczy w pracach związanych z prowadzeniem domu i wychowaniem dzieci. Kobiety, które prowadzą gospodarstwa domowe, nie są darzone szacunkiem. Z lekceważeniem nazywa się je kurami domowymi. Przedszkolak, zapytany, czym zajmuje się jego mama, powie, że niczym lub że „mama nie pracuje”. Nic bardziej mylnego. Kobiety te wykonują pracę, tyle że nieodpłatną (termin unpaid work pojawia się nawet w dokumentach unijnych).

Pranie, czyli 8 prac

Jak pisze Maciej Muskat, ekonomista z Uniwersytetu Gdańskiego: „Kiedy mówisz – idę do pracy – wszyscy uważają, że idziesz sprzedawać swój czas gdzieś poza domem, w dokładnie wyznaczonych godzinach za konkretne pieniądze. Jeśli natomiast pozostajesz w domu, zajmując się dziećmi, sprzątając, gotując, zajmując się chorymi, Twój wysiłek nie jest traktowany jako praca”. W ekonomii bowiem dominuje zasada, że jeżeli czegoś nie można policzyć, to się nie liczy. Jeszcze do niedawna pasowała ona do problemu pracy domowej kobiet.

21 października ruszyło w Warszawie badanie, przeprowadzone przez Fundację MaMa. Inicjatywa pod nazwą Koło Gospodyń Miejskich ma zająć się dokładnym wyliczeniem czynności i prac domowych wykonywanych przez kobiety. Sformułowana w ten sposób Lista Czynności Domowych ma pokazać, ile czasu i energii poświęcają gospodynie prowadząc dom. Ma również przyczynić się do odpowiedzi na pytanie, ile warta jest taka praca. W przeważającej bowiem części zadania te mają swoje odpowiedniki na rynku usług. Nie chodzi tu tylko o prasowanie, gotowanie czy sprzątanie. Inicjatorkom akcji zależy też na tym, żeby dokładnie przeanalizować te zajęcia. Jak piszą na swoich stronach internetowych: „Na przykład pod pojęciem »pranie« kryje się segregowanie go kolorami, kupienie proszku do prania, wsypanie go do pralki, nastawienie jej. Później wyjęcie prania i powieszenie go do schnięcia. Na końcu prasowanie i położenie na półki do szafy. Jedno pojęcie – osiem czynności!”.

Kilka lat temu Fundacja Zadbać o świat prowadziła podobne badanie – przeprowadzono trzyletnią kampanię Zrobione-Zapłacone. Wniosek? Średnia wartość miesięcznej kobiecej pracy domowej wynosi w Polsce tyle, ile średnia pensja krajowa. Anna Titkow, Danuta Duch-Krzystoszek i Bogusława Budrowska – autorki książki „Nieodpłatna praca kobiet, mity, realia, perspektywy”, piszą m.in., że „kobieta pracująca w domu wykonuje szereg różnych zawodów: pracownik przetwórni owocowo-warzywnej, kucharz, pomocnik kucharza, kierownik stołówki, cukiernik, rzeźnik, pracownik działu zaopatrzenia – referent, masarz, magazynier, sprzątaczka, (…), dziewiarka, pielęgniarka, pielęgniarka środowiskowa, opiekunka w żłobku, przedszkolanka, nauczycielka – w tylu zawodach pracuje codziennie tak zwana kobieta niepracująca!”. Wymieniają aż dwadzieścia cztery profesje, a jest to tylko pobieżne wyliczenie.

Nieodpłatna praca w domu dotyczy zarówno kobiet, które nie pracują zawodowo, jak i tych, dla których domowy etat jest drugim, wykonywanym po godzinach. Autorki przeprowadziły w 2002 r. reprezentatywne badania, które pokazują, że mężczyźni w skali tygodnia spędzają w pracy średnio o dziewięć godzin i 27 minut więcej niż kobiety. Te jednak w tym samym czasie poświęcają na prace domowe i opiekę nad dziećmi aż o 45 godzin więcej. Z badań wynika też, że 90 proc. kobiet i 80 proc. mężczyzn uważa, że praca domowa to też jest praca, z tym że mężczyźni rzadziej dostrzegają, że wiąże się ona z wysiłkiem fizycznym.

Domowej pracy kobiet poświęcony jest także raport Instytutu Spraw Obywatelskich. Został on opracowany przez zespół ekspertów, z udziałem m.in. prof. dr. hab. Marka Góry, dr hab. Magdaleny Środy, dr hab. Ireny Kotowskiej, dr Danuty Duch i Wojciecha Eichelbergera. Raport potwierdza, że obciążenie obowiązkami domowymi jest nierówne. Większość prac wykonują kobiety niezależnie od tego, czy pracują zawodowo, czy nie. Wysiłek jest niedoceniany i nietraktowany jako praca. Ponieważ nie ma za nią wynagrodzenia, ekonomiści obliczając wartość PKB pomijają jej efekty. Czy słusznie?

Pretensje o pensje

W latach 90. Gary Becker, twórca tzw. nowej ekonomii gospodarstwa domowego, dostał Nagrodę Nobla m.in. za nowatorską wycenę prac domowych. Becker dowodził, że stanowi ona ok. 30 proc. dochodu narodowego, ale jego poglądy nie zyskały szerszej akceptacji. W 1998 r. w USA prowadzono badanie, które miało to zmienić. Policzono, że Amerykanie każdego roku konsumowali dobra i usługi wartości ponad 5 bln dol., zaś czynności wykonywane przez gospodynie domowe warte były aż 2 bln dol. W obliczeniach przyjęto najprostsze założenie: jeśli godzina pracy sprzątaczki lub opiekunki kosztuje np. 8 dol., to taką samą wartość należy przypisać tej samej pracy wykonywanej samodzielnie w domu.

W 2000 r. Beata Mikuta, autorka pracy doktorskiej „Studia nad wartością pracy domowej w mieście i na wsi”, w podobny sposób obliczyła, że średni czas przeznaczony na wykonywanie czynności domowych w Polsce wynosi 5,5 godziny dziennie w miastach i 6,5 na wsi. Spróbowała wycenić też poszczególne czynności według stawek godzinowych zawodów, odpowiadających poszczególnym czynnościom domowym. W wyniku tego badania okazało się, że wartość pracy domowej jest porównywalna z wielkością przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w gospodarce narodowej.

Analizę dotyczącą pracy domowej i jej wyceny przeprowadziła też w 2008 r. dr hab. Ilona Błaszczak-Przybycińska. Opierając się na danych GUS z lat 2003–2004 wyceniła ją na dwa sposoby: metodą stawek rynkowych (suma iloczynów średniego czasu przeznaczonego na poszczególne prace domowe i przeciętnego godzinowego wynagrodzenia brutto dla zawodów odpowiadającym tym pracom) oraz metodą kosztów alternatywnych (iloczynu średniego czasu przeznaczanego na pracę domową oraz przeciętnej stawki godzinowej dla osób pełnozatrudnionych tej samej płci). Z jej obliczeń wykorzystujących tę pierwszą metodę wynikło, że przeciętna miesięczna wartość pracy domowej wykonanej przez niepracującą zawodowo kobietę wyniosła 1330 zł (i odpowiednio 1158 zł w przypadku kobiety pracującej). W przypadku mężczyzn ich praca domowa została wyceniona odpowiednio na 818 zł i 640 zł. Jeśli skorzystać przy wycenie pracy domowej z metody kosztów alternatywnych, wielkości te są nawet wyższe.

Czy za taką pracę  powinno należeć się  wynagrodzenie (a być może także przywileje emerytalne)? Sylwia Chutnik, przedstawicielka Fundacji MaMa, mówi: – Koło Gospodyń Miejskich istnieje między innymi po to, aby odpowiedzieć sobie na takie pytania. Na pewno jesteśmy za pomocą finansową dla kobiet, które zdecydowały się pracować w domu – za emeryturami i opieką zdrowotną. Takie pomysły rodzą jednak szereg kontrowersji. Nie wiadomo, kto miałaby płacić za pracę we własnym domu. Co z podatkami od hipotetycznego dochodu? Kto i z czego zgodzi się płacić składkę emerytalną za pracujące w domu kobiety? Co więcej, ewentualne opłacanie prac domowych przez państwo mogłoby się przyczynić do utrwalenia tradycyjnego wzoru relacji między płcią a płacą – kobiety zostawałyby w domu, mężczyźni realizowaliby się poza nim. Prowadzić może też do postulatów w rodzaju tego, jaki przedstawiła w 2006 r. Anna Sobecka. Była posłanka LPR na antenie Radia Maryja proponowała, żeby kobieta, która wychowa czworo dzieci, dostawała za to emeryturę wysokości średniej krajowej.

We właściwy dla siebie sposób do sprawy podszedł także w poprzedniej kadencji Sejmu Tadeusz Cymański (PiS), wówczas wiceszef komisji polityki społecznej. Wpisał on swoją żonę do rejestru korzyści majątkowych. Tłumaczył, że zależy mu na równouprawnieniu gospodyń domowych i kobiet pracujących zawodowo. W ślady Cymańskiego poszedł też warszawski radny PiS Jakub Opara. Zamiast inauguracji rzetelnej debaty o pracy domowej, mieliśmy w mediach falę żartów i niepoważnych propozycji.

Trudno dziś wyobrazić sobie rozpoczęcie społecznej dyskusji od rozmów o wynagrodzeniu. Przeciwne takiemu pomysłowi są także same kobiety, które prowadzą gospodarstwa domowe przebadane przez zespół Anny Titkow. Tylko połowa z nich uważa, że za pracę w domu powinno się płacić. Pozostała część jest zdania, że wraz z otrzymaniem wynagrodzenia zostałyby sprowadzone do roli służących, którym można byłoby powiedzieć: „płacę i wymagam”. Znaczna część z nich uważa także realizowanie się w sferze prywatnej za wynik własnego wyboru i zajęcie niosące osobistą satysfakcję, a nie za porażkę. W większości podkreślają jednak, że oczekiwałyby szacunku za wykonaną pracę, a często spotyka je lekceważenie. – Nie dość skutecznie mówi się o nieodpłatnej pracy kobiet. Także o frustracji i alienacji osób, które zdecydowały się bądź są zmuszone do wykonywania prac w domu. Ile tak naprawdę są one warte? Czy same kobiety traktują siebie poważnie, mówiąc o siedzeniu w domu czy kurach domowych? – zauważa Chutnik.

Ocenić i docenić

Inicjatywa stworzenia Listy Czynności Domowych i badania obliczające ich wartość mają na celu przede wszystkim przełamywanie stereotypów na temat kobiet formalnie niepracujących. Chodzi o to, by pokazać, że nieodpłatna praca to również praca, która wymaga inwencji, siły, także fizycznej, że zasługuje na szacunek.

Chciałybyśmy stworzyć grupę, która nie tylko wyleje swoje żale na mnogość etatów: w pracy zarobkowej, w domu, jako matka czy żona. Zależy nam na wywołaniu dyskusji, choćby w domu, o tym, jaka jest realna sytuacja kobiet bez oficjalnego etatu – mówi Sylwia Chutnik. Zresztą nie tylko kobiet, ale i tych mężczyzn, którzy przełamując stereotypy przejmują domowe obowiązki i opiekę nad dziećmi. Jeśli za cel przyjąć partnerski model związków, który zdobywa coraz większą popularność zwłaszcza wśród młodych, także z tymi uprzedzeniami należy walczyć.

Polityka 44.2009 (2729) z dnia 31.10.2009; Rynek; s. 48
Oryginalny tytuł tekstu: "Praca domowa"
Reklama

Czytaj także

null
Świat

Dlaczego Kamala Harris przegrała i czego Demokraci nie rozumieją. Pięć punktów

Bez przesady można stwierdzić, że kluczowy moment tej kampanii wydarzył się dwa lata temu, kiedy Joe Biden zdecydował się zawalczyć o reelekcję. Czy Kamala Harris w ogóle miała szansę wygrać z Donaldem Trumpem?

Mateusz Mazzini
07.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną