Wprawdzie obowiązek taki istnieje już teraz, ale że za brak świadectwa nie ma sankcji – nagminnie nie jest przestrzegany. Według przepisów przygotowywanych w resorcie transportu, budownictwa i gospodarki morskiej, świadectwo będzie wymagane przy podpisywaniu aktu notarialnego sprzedaży budynku lub jego części, a także umowy zbycia własnościowego prawa do lokalu spółdzielczego.
Drugą zmianą, która na pewno zwiększy zainteresowanie certyfikatami, ma być wpisywanie do nich klasy energetycznej budynku. Budynki pasywne albo prawie zeroenergetyczne oznaczone zostaną literą A+, zużywające bardzo mało energii – literą A. Najgorsza klasa będzie miała symbol G. Od razu wiadomo będzie, co się kupuje: ciepły dom czy pożeracza energii.
Dziś tylko 9,2 proc. kupujących mieszkania albo domy z drugiej ręki interesuje się certyfikatami – wynika z badań przeprowadzonych przez firmę Home Broker. Klienci deweloperów też rzadko o nie pytają (tylko 23,3 proc. ankietowanych). Przede wszystkim dlatego, że dla większości są mało zrozumiałe, zbyt skomplikowane.
Praktyczne znaczenie ma głównie wskaźnik EK (energii końcowej) określający zapotrzebowanie na energię potrzebną do ogrzania domu lub jego części, przygotowania ciepłej wody i na wentylację (w przeliczeniu na metr kw. ogrzewanej powierzchni rocznie). Nie każdy jednak wie, czy podana liczba jest duża czy mała i co z niej wynika dla jego kieszeni.
Świadectwo energetyczne powinno być także przedstawione przy podpisywaniu umowy najmu domu albo mieszkania (lub innego lokalu). Za brak świadectwa nie przewiduje się sankcji, dlatego przepis ten prawdopodobnie nadal pozostanie martwy.
Do zmian w certyfikacji zobowiązała nasz kraj dyrektywa Unii Europejskiej (2010/31/UE). Zmienione przepisy powinny być wprowadzone z początkiem 2013 r. Termin został już przesunięty o jeden kwartał, a możliwe jest większe opóźnienie. Na razie gotowe są tylko założenia do projektu ustawy.
Certyfikaty wprowadzone zostały w Polsce na początku 2009 r., wydawane są na 10 lat. Świadectwo dla domu jednorodzinnego kosztuje około 500 zł, dla mieszkania – trzy razy taniej. Kwitnie także handel znacznie tańszymi podróbkami, co potwierdza pilną potrzebę zmian.