OPZZ i Solidarność politycznie dzieli wiele, ale tym razem idą ramię w ramię. Najpierw udało im się przeprowadzić strajkowe referendum w Solarisie, w którym wzięła udział nieco ponad połowa zatrudnionych. Zdecydowana większość opowiedziała się za strajkiem, który rozpoczął się dzisiaj o godz. 6. Jak twierdzą związkowcy, większość pracowników w różnych zakładach w Wielkopolsce nie podjęła pracy, a produkcja autobusów została zatrzymana. Kością niezgody są finanse – zarząd firmy oferuje podwyżki, ale związkowcy chcą większych pieniędzy. Do tego kierownictwo proponuje podwyżki o 5 proc. dla wszystkich, podczas gdy liderzy protestu żądają po 800 zł (w dwóch transzach) dla każdego, aby efekty były odczuwalne przede wszystkim dla najsłabiej zarabiających.
Solaris – perła eksportu, lider elektromobilności
Obie strony mają swoje argumenty. Dla związkowców Solaris Bus & Coach, należący od 2018 r. do hiszpańskiego koncernu CAF, to firma o stabilnych zyskach i rekordowej sprzedaży. Rzeczywiście, w 2020 r. Solaris wyprodukował najwięcej autobusów w historii (ponad 1,5 tys.), wyniki za rok ubiegły będą zapewne jeszcze lepsze, a do tego firma uchodzi za jednego z liderów elektromobilności w Europie. Dzięki inwestycjom poczynionym jeszcze za czasów poprzednich właścicieli (małżeństwa Olszewskich) Solaris nie tylko skutecznie konkuruje ze znacznie większymi od siebie koncernami, jak MAN czy Mercedes, ale też jest świetnie przygotowany na szybki wzrost popularności autobusów elektrycznych. To właśnie takie pojazdy zamawia dzisiaj wiele samorządów w całej Europie, bo mogą liczyć na spore dotacje rządowe czy unijne.