Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Rynek

Ropodajny Bałtyk. Nie będziemy jak Kuwejt albo Norwegia. Trzeba znać proporcje

Kanadyjska spółka Central European Petroleum (CEP), prowadząca odwierty na Bałtyku kilka mil od Świnoujścia, poinformowała, że odkryte złoże Wolin East może zawierać 22 mln ton wydobywalnych węglowodorów w postaci ropy naftowej i kondensatu oraz 5 mld m sześc. gazu o jakości handlowej. Kanadyjska spółka Central European Petroleum (CEP), prowadząca odwierty na Bałtyku kilka mil od Świnoujścia, poinformowała, że odkryte złoże Wolin East może zawierać 22 mln ton wydobywalnych węglowodorów w postaci ropy naftowej i kondensatu oraz 5 mld m sześc. gazu o jakości handlowej. Rob Barber / Unsplash
Tradycyjnie każda informacja o odkryciu w Polsce złóż ropy i gazu, niezależnie od ich wielkości, zaczyna się od pytania: czy stajemy się drugim Kuwejtem? Albo wręcz bezkompromisowego stwierdzenia, że tak właśnie się dzieje.

Nie zastosuję się do tej zasady, choć informacja, jaką opublikowała kanadyjska spółka Central European Petroleum (CEP), prowadząca odwierty na Bałtyku kilka mil od Świnoujścia, brzmi kusząco: „Szacuje się, że odkryte złoże Wolin East zawiera 22 mln ton wydobywalnych węglowodorów w postaci ropy naftowej i kondensatu oraz 5 mld m sześc. gazu o jakości handlowej”. (…) „Zgodnie z powyższym oszacowaniem złoże ropy naftowej i gazu ziemnego Wolin East stanowi największe konwencjonalne złoże węglowodorów odkryte dotychczas w Polsce i jedno z największych konwencjonalnych złóż ropy naftowej odkrytych w Europie w ostatniej dekadzie” – czytamy w komunikacie firmy.

Ropy i gazu wydobywamy ilości homeopatyczne

Nie napiszę o Kuwejcie, bo już zbyt wiele drugich Kuwejtów przeżyłem. Choćby słynne Karlino, nieopodal Koszalina, gdzie ropa trysnęła w niebo, a potem się zapaliła, co Polacy śledzili na ekranach telewizorów, emocjonując się czekającym nas deszczem petrodolarów. Te bardzo by się wtedy przydały, bo był rok 1980. Potem okazało się, że ropa trysnęła, ale było jej niewiele i po trzech latach zakończono wydobycie. Mam nadzieję, że z wolińskim złożem będzie inaczej, ale nawet jeśli deklaracje spółki się potwierdzą, to nie otwierałbym jeszcze szampana. Bo trzeba znać proporcje: 22 mln ton ropy to mniej niż zużywa polska gospodarka w ciągu roku (ponad 26 mln ton), a 5 mld m sześc. gazu to jedna trzecia naszego rocznego zużycia. Oczywiście dobrze, że wciąż udaje się odkrywać jakieś nowe złoża, bo choć szczycimy się, że jesteśmy pionierem przemysłu naftowego (pierwsza kopalnia ropy powstała w Bóbrce w 1854 r), to wydobywamy dziś w kraju ilości homeopatyczne – nieco ponad 800 tys. ton ropy rocznie. Trochę lepiej wygląda sprawa gazu ziemnego, bo udaje się go pozyskać ok. 4 mld m sześc. rocznie, ale to też kropla w morzu potrzeb. Na dodatek pochodzi on z wielu odwiertów i jest najczęściej zaazotowany, więc musi być dostarczany do odbiorców odrębnymi gazociągami, bo nie może być mieszany z tym, którym płynie błękitne paliwo z importu.

Czytaj także: Kiedy skończy się ropa naftowa?

Trudny moment

Mam jednak nadzieję, że CEP otrzyma koncesję wydobywczą i uruchomi kopalnię gazu. To jest zawsze przełomowy moment i, niestety, często prowadzący do konfliktów. Mieliśmy w ostatnich latach kilka sporów dotyczących wydobywania złóż naturalnych, zwłaszcza jeśli wydobyciem miałaby się zająć spółka zagraniczna. Zawsze wtedy pojawiają się pytania, dlaczego obcy mają bogacić się na skarbach polskiej ziemi, i zaczynają się próby odebrania koncesji albo odmawia się zamiany koncesji poszukiwawczej na wydobywczą. Takie napięcia były całkiem niedawno, gdy Amerykanie orzekli, że w Polsce są niewyobrażalne złoża gazu ziemnego, ale ukrytego w złożach łupkowych. I oni je przy pomocy technologii szczelinowania wydobędą. Wtedy mówiono, że staniemy się drugą Norwegią (jakoś wówczas Kuwejt nie kojarzył się nam z gazem). No i oczywiście były teorie spiskowe, że obcy będą wysysać gaz z polskie ziemi. Nie wyssali, bo ten gaz, jeśli nawet gdzieś był ukryty, to tak głęboko, że nie dało się go wydobyć. A polscy politycy już dyskutowali, co zrobimy z pieniędzmi zarobionymi na gazie. Oby z wolińskim złożem tak się nie stało. Zwłaszcza że leży ono dokładnie na polsko-niemieckiej granicy.

Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Pomówmy o telefobii. Dlaczego młodzi tak nie lubią dzwonić? Problem widać gołym okiem

Chociaż młodzi niemal rodzą się ze smartfonem w ręku, zwykła rozmowa telefoniczna coraz częściej budzi w nich niechęć czy wręcz lęk.

Joanna Podgórska
07.12.2025
Reklama