Społeczeństwo

Milczący rajcy

Urząd Miejski w Opolu znowu boryka się z problemami. Otóż w październiku wszedł tam w życie kodeks etyczny dla ratuszowych urzędników, mający wyplenić sytuacje korupcjogenne. Nowe prawicowe władze za wszelką cenę starają się zdjąć z opolskiego urzędu odium, jakie spoczywa na nim po aferach lewicowych poprzedników. Nowy prezydent powołał nawet specjalny oddział kontroli pracowników, na którego czele stał przez jakiś czas były oficer UOP (PIP sprawdzała nawet, czy urzędnicy nie są aby mobbingowani). Ale tego było mało. W kodeksie etycznym sprecyzowano, co urzędnik może, a czego nie. Oprócz zaleceń co do ubioru, zachowania, szanowania petentów są też inne ciekawe zapisy. Oto urzędnik „nie wyraża publicznie i prywatnie opinii, które mogą zaszkodzić pozytywnemu wizerunkowi całego urzędu i jego pracowników”. Urzędnicy nie komentują jednak kodeksu, bo nie wolno. Ba, starają się o nim nawet nie myśleć, bo kodeks nakazuje donosić o wszelkich przejawach niestosowania się do kodeksu i namawia do donoszenia o własnych błędach: „Taka samokrytyka zawsze stanowi okoliczność łagodzącą”. Wyręczmy więc milczących urzędników: czy tak sformułowany kodeks na pewno nie wystawia na śmieszność opolskiego urzędu?

ARP

Polityka 42.2005 (2526) z dnia 22.10.2005; Fusy plusy i minusy; s. 118
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Gra o tron u Zygmunta Solorza. Co dalej z Polsatem i całym jego imperium, kto tu walczy i o co

Gdyby Zygmunt Solorz postanowił po prostu wydziedziczyć troje swoich dzieci, a majątek przekazać nowej żonie, byłaby to prywatna sprawa rodziny. Ale sukcesja dotyczy całego imperium Solorza, awantura w rodzinie może je pogrążyć. Może mieć też skutki polityczne.

Joanna Solska
03.10.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną