Chyba jednak ten medal będzie Natalii Kaczmarek smakował najbardziej w dotychczasowej karierze, bo chwałą nie musi się z nikim dzielić. Bezapelacyjną mistrzynią została Marileidy Paulino (48,76) z Dominikany.
Natalia Kaczmarek, wicemistrzyni świata!
Polka wiedziała, że jest jedną z niewielu w naszej reprezentacji z realnymi szansami na podium. Ma świetny sezon. Zbliżyła się do historycznego rekordu Polski Ireny Szewińskiej. W mityngach pokonywała wszystkie rywalki. Niełatwo sprostać roli faworytki, a jednak udało się.
To drugie dla Polski srebro w Budapeszcie po wcześniej zdobytym przez Wojciecha Nowickiego w rzucie młotem. I prawdopodobnie o kolejne medale w Budapeszcie może być już bardzo trudno.
Radość z olbrzymiego osiągnięcia 25-latki pochodzącej z Drezdenka miesza się z goryczą totalnej klapy występu Anity Włodarczyk w eliminacjach rzutu młotem. Nasza wielka mistrzyni nie przebrnęła ich i w finale jej nie zobaczymy. To upokorzenie nawet wówczas, jeśli wiemy o walce z dolegliwościami multimedalistki. Nie można nie zadać pytania o to, czy warto było stawać w rzutni i liczyć na cud.
Skromnie na rok przed igrzyskami w Paryżu
Nie jechaliśmy do Budapesztu po worek medali. To nie są mistrzostwa Europy, na których znacznie łatwiej błysnąć. Europejczycy nie dominują w większości konkurencji. Do tego polska lekkoatletyka przeżywa trudniejszy czas.
Dwa lata temu na opóźnionych przez covid igrzyskach w Tokio nasza reprezentacja zgarnęła aż dziewięć medali (w tym cztery złote!), w ubiegłym roku na mistrzostwach świata były cztery miejsca na podium (jedno złoto Nowickiego). Teraz realnie mówiło się o trzech szansach. Nowicki od lat nie wraca z wielkich imprez bez medalu. Tym razem też nie zawiódł, choć został „tylko” wicemistrzem.