Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Merkel studzi, Rutte naciska. Dwie godziny o Polsce na szczycie UE

Premier Mateusz Morawiecki na szczycie w Brukseli. 21 października 2021 r. Premier Mateusz Morawiecki na szczycie w Brukseli. 21 października 2021 r. Yves Herman / Forum
Premier Morawiecki podczas szczytu sugerował półgębkiem ustępstwa, ale Komisja Europejska i tak dostała od unijnych przywódców mocne wsparcie dla działań wobec Polski po ostatnim wyroku TK Julii Przyłębskiej. Najbliższych kilkanaście dni pokaże, po jakie narzędzia presji sięgnie Bruksela.

Szef Rady Europejskiej Charles Michel nie bardzo chciał wprowadzać sprawę Polski do agendy szczytu, który zaczął się w czwartek w Brukseli. Eskalacji sporu z Warszawą obawiają się m.in. Niemcy, niechętny miał być też Paryż. Przeważyło jednak zdanie krajów Beneluksu, Danii i Szwecji. Dlatego w pierwszym dniu obrad przez około dwie godziny przywódcy UE rozmawiali o tym, co PiS robi z praworządnością.

Danuta Hübner o tym, czy grozi nam polexit

Sprawa Polski na szczycie UE. O czym rozmawiano w kuluarach?

Mateusz Morawiecki grał znanymi kartami. Tuż przed szczytem w liście do przywódców pozostałych 26 krajów wspólnoty napisał, że Polska przestrzega nadrzędności prawa UE, ale nie zrezygnuje z konstytucyjnej kontroli, czy unijne instytucje trzymają się granic kompetencji powierzonych im w traktatach.

Według świadków czwartkowych obrad ponowił te argumenty: stwierdził, że niedawne rozstrzygnięcie Trybunału Julii Przyłębskiej tak naprawdę nie podważa zasad UE, ale hamuje „pozatraktatowe ingerencje TSUE” (chodzi o niedawne wyroki dotyczące stworzonego przez Zbigniewa Ziobrę i jego ekipę systemu dyscyplinarnego dla sędziów). Podkreślał też, że Warszawa nie będzie teraz działać pod presją.

Z drugiej strony Morawiecki, który podczas wtorkowej debaty w Parlamencie Europejskim wspomniał o planach likwidacji Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, na szczycie miał powiedzieć, że Polska „planuje reformy dotykające zagadnień poruszonych w wyrokach TSUE”. Co to oznacza? W czwartek nie padły żadne konkrety, ale też trudno powiedzieć, co ustalono w kuluarach. Morawiecki dwustronnie rozmawiał z kanclerz Angelą Merkel i prezydentem Emmanuelem Macronem. Ten ostatni, jak wynika z przecieków, miał go wzywać do „kompromisu zgodnego ze wspólnymi regułami”.

Przypomnijmy, że podczas debaty w Strasburgu szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen wśród oczekiwań wobec Warszawy wymieniła nie tylko likwidację Izby Dyscyplinarnej, ale też m.in. powrót ukaranych sędziów do orzekania.

Czytaj też: Morawiecki w Strasburgu taktycznie lawirował. I wprowadzał w błąd

Merkel studzi, Rutte naciska. „To nie był dialog głuchych”

Brukseli zależało, by w tej pierwszej w historii szczytów rozmowie o praworządności w jednym z krajów UE uniknąć powtórki z burzliwej dyskusji o homofobicznej ustawie na Węgrzech z czerwca tego roku. – Dynamika obrad – mówił przed szczytem jeden z naszych rozmówców – może jednak pójść w innym kierunku.

Merkel i Macron powściągają konflikt z Warszawą w obawie, że w końcu wymknie się spod kontroli. Kanclerz Niemiec w czwartek stwierdziła: „Kaskada sporów prawnych przed TSUE nie rozwiąże problemu, jak praktykować praworządność. Oprócz ochrony fundamentów państwa prawa, w czym popieram Komisję Europejską, mamy do czynienia z pytaniem, jak poszczególne kraje wyobrażają sobie Unię. Jako coraz ściślejszą współpracę czy może chcą więcej państwa narodowego? To nie tylko sprawa między Polską a UE, ona jest dyskutowana też w innych państwach”. Oprócz Merkel i Macrona m.in. włoski premier Mario Draghi miał wykazywać „ostrożność” i przestrzegać, by nie nakręcać konfliktu z Warszawą.

Z drugiej strony w sumie kilkanaście krajów poparło działania KE w obronie niezależności sądownictwa w Polsce. Przywódcy często wskazywali na ogromny problem, jakim dla nieodzownego wzajemnego zaufania w Unii jest podważanie jej wspólnych reguł (zwracali na to uwagę m.in. Hiszpan i Irlandczyk). – Nie, nasza rozmowa z premierem Morawieckim to nie był dialog głuchych. Była przydatna. A Komisja Europejska dostała na tym szczycie nadzwyczaj mocne wsparcie – relacjonował Alexander De Croo, szef rządu Belgii.

Holendrzy, którzy mocno wypowiadają się o zagrożeniu praworządności i podważaniu fundamentów UE przez Warszawę, przed szczytem podkreślali, że „nie przyjeżdżają eskalować, lecz rozwiązywać” problem. Premier Mark Rutte jako jedyny bezpośrednio odniósł się też do sprawy wciąż niezaakceptowanego polskiego Krajowego Planu Odbudowy (KPO). To element wielkiego postpandemicznego funduszu, z którego Polska ma otrzymać kilkadziesiąt miliardów euro (PiS już zdążył się pochwalić – m.in. na billboardach – negocjacyjnym sukcesem). W czwartek Rutte – jak opowiadali nasi rozmówcy – miał powtarzać argumenty, że trudno wyobrazić sobie zatwierdzenie KPO bez spełnienia „niepodlegających negocjacji” wymogów niezawisłości sądownictwa.

Cała dyskusja o Polsce przebiegała spokojnie – przekonywali nas dyplomaci. Po stronie Morawieckiego stał oczywiście Viktor Orbán („Polska? To najlepszy kraj!” – powiedział, wchodząc na obrady), trochę też słoweński premier Janez Jansza. „Ze zrozumieniem dla pewnych spraw”, jakie podnosi Warszawa, miał się wypowiadać Słowak Eduard Heger.

Czytaj też: Polexit to nie groźba. W mentalności PiS dawno się zaczął

Szczyt UE. Bez oficjalnych rekomendacji w sprawie Polski

Michel zakończył dyskusję wnioskiem, że „praworządność i niezawisłość sądownictwa są absolutnie fundamentalne”. Ale von der Leyen nie dostała żadnych konkretnych rekomendacji czy decyzji w sprawie dalszych działań wobec Warszawy. – Przywódcy po prostu apelowali do szefowej KE o korzystanie z mechanizmów przewidzianych w unijnym prawie – tak nieoficjalnymi kanałami relacjonowano rozmowy tego szczytu. Dopiero najbliższe kilkanaście dni pokażą, po jakie narzędzia presji ostatecznie sięgnie KE i jak potoczy się sprawa KPO.

„Kluczową kwestią jest niezależność sądownictwa w Polsce. To nie jest nowy problem, ale po niedawnym orzeczeniu polskiego TK nabrał nowego wymiaru” – mówiła w czwartek von der Leyen. Zgodnie z przepisami każdy krajowy plan odbudowy „ma przyczynić się do skutecznego sprostania wyzwaniom wskazanym w zaleceniach dla poszczególnych krajów”, a ostatnie zalecenia Rady UE dla Warszawy z 2020 r. obejmują m.in. „poprawę klimatu inwestycyjnego, w szczególności przez ochronę niezależności sądów”. Bruksela właśnie tym wymogiem, a nie oburzeniem z powodu decyzji TK Przyłębskiej, tłumaczy przeciągające się rozmowy.

KE od września próbuje wynegocjować z rządem Morawieckiego rozpisanie reform sądownictwa (realizujących wyroki TSUE) w harmonogramie do lata 2022 r. wpisanym do KPO. Zanim zatwierdzi plan, czeka też na silny sygnał w sprawie Izby Dyscyplinarnej SN. Sam Jarosław Kaczyński zapowiadał takie kroki, ale żadnych konkretów w tej sprawie na razie nie ma.

***

Znacznie dłużej, ponad cztery godziny, trwała na szczycie dyskusja o wysokich cenach energii. Temat został przeniesiony na nadzwyczajne posiedzenie ministrów energii w przyszłym tygodniu.

Czytaj też: Rząd PiS odmawia Unii i stawia na konfrontację

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną