Rychłe zatwierdzenie polskiego KPO nie oznaczałoby wypłat, jeśli przedtem nie zostałyby wdrożone zmiany w systemie dyscyplinarnym dla sędziów. I z tym władza PiS i Solidarnej Polski Ziobry będzie się musiała cały czas liczyć.
Mariusz Janicki: Święty PiS na wojnie, nie tykać
Polski KPO. Pieniądze najwcześniej latem
Komisja Europejska wstrzymała zatwierdzenie Krajowego Planu Odbudowy (KPO) dla Polski w lipcu zeszłego roku. Kilka dni przed oficjalnym sfinalizowaniem negocjacji z rządem Mateusza Morawieckiego okazało się, że władze nie zamierzają wdrażać decyzji TSUE w sprawie stworzonego przez PiS i Solidarną Polskę, sprzecznego z unijnym prawem systemu dyscyplinarnego dla sędziów.
Jeszcze jesienią i w Brukseli, i w Warszawie pojawiły się spore nadzieje, że KPO uda się zatwierdzić w listopadzie. Jednak Polska ostatecznie nie była w stanie zobowiązać się na piśmie, czyli w harmonogramie stanowiącym część KPO, do zmian w sądownictwie. Rozmowy zamarły, reaktywował je dopiero złożony w lutym projekt Andrzeja Dudy.
Bruksela w rozmowach z Polską wróciła do pomysłu wpisania reformy sądowej do treści KPO jako jednego z tzw. kamieni milowych. Pozwoliłoby to nie czekać z zatwierdzeniem planu aż do uchwalenia i pełnego wdrożenia wymaganych reform. Pierwsze wypłaty i tak popłynęłyby do Polski dopiero po realizacji obiecanych zmian w sądownictwie – w optymistycznym scenariuszu dopiero latem tego roku.