Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Europejskie tournée Zełenskiego. Wielkie słowa, małe kroki naprzód

Wołodymyr Zełenski po przemówieniu w Parlamencie Europejskim Wołodymyr Zełenski po przemówieniu w Parlamencie Europejskim Blondet Eliot / ABACA / Abaca Press / Forum
Prezydent Ukrainy nie dostał samolotów, ale podtrzymał dynamikę współpracy i wskazał kierunek, w jakim pomoc dla jego kraju powinna zmierzać. No i udowadniał, że Ukraina to Europa, a europejskie wartości znaczą tyle co ukraińskie życie.

Wadze wypowiedzianych w Londynie słów Wołodymyra Zełenskiego dorównywały wcześniej chyba tylko wojenne przemówienia Winstona Churchilla. Największe wrażenie w 900-letnim Pałacu Westminsterskim zrobiły: „Mamy wolność, dajcie nam skrzydła do jej obrony”, podchwycone następnego dnia przez niemal wszystkie brytyjskie tabloidy. Prezydent Ukrainy wypowiedział je, wręczając spikerowi Izby Gmin hełm wojskowego pilota.

Zełenski: Londyn, Paryż, Bruksela

Witając tłum zjednoczonych ponadpartyjnie parlamentarzystów i polityków, Zełenski wyróżnił chwilą rozmowy Borisa Johnsona i przypomniał, że „Londyn był z Kijowem od pierwszego dnia wojny”. Podczas wizyty u króla Karola III zauważył, że to pierwsza audiencja w historii relacji ukraińsko-brytyjskich, i podziękował monarsze za „opiekę Brytyjczyków nad ukraińskimi uciekinierami”. Król zrewanżował się opowieścią o tym, jak „martwił się o Zełenskiego” na początku starcia z Rosją. Zełenski, najwybitniejszy i najpilniej obecnie słuchany mówca na świecie, dziękował „za pyszną angielską herbatę i za potężne samoloty”.

Z Londynu Zełenski ruszył ze swoimi wielkimi słowami do Unii Europejskiej. Najpierw w Paryżu docenił przemianę Emmanuela Macrona z polityka niegdyś ostrzegającego przed „upokarzaniem Rosji” w męża stanu w pełni popierającego zwycięstwo Ukrainy. „Ukraina może liczyć na Francję, by wygrać tę wojnę” – zapewniał Macron swojego gościa w Pałacu Elizejskim. A kanclerz Olaf Scholz, który na tę okazję przybył z Berlina, dodał, że „Ukraina należy do europejskiej rodziny”.

Po wylądowaniu w Brukseli Zełenski usłyszał słowa, o sens których Ukraińcy walczą i umierają od czasów Majdanu w Kijowie w 2013 r. „Witaj w domu, witaj w Unii Europejskiej” – tak szef Rady Europejskiej Charles Michel przywitał go wraz z szefową Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen. A Zełenski, posługując się ukraińskim, mógł podtrzymać nadzieję, że stanie się on jednym z urzędowych języków zjednoczonej Europy. I w swoim języku wyjaśniał, że „my, Ukraińcy, bronimy Europy przed najbardziej antyeuropejską siłą we współczesnym świecie”.

Unia Europejska nabiera politycznych mięśni

Wizytę wypełniały wielkie słowa i zapewnienia o wsparciu Ukrainy „do zwycięskiego końca”, które były echem przemówienia prezydenta Joe Bidena do amerykańskiego Kongresu sprzed dwóch dni. Ewidentnie świat demokracji liberalnych Ukrainę moralnie wspiera, finansuje jej trwanie i nie zadrżał przed groźbami Rosji. Nie ma różnic między Europejczykami, może oprócz Węgrów, bo premierowi Viktorowi Orbánowi wyraźnie nie w smak było powitanie Zełenskiego w Brukseli. Nie klaskał i się nie cieszył, kiedy Zełenski wkraczał do siedziby Komisji.

Wizyta Zełenskiego w Brukseli była spektakularnym, choć przede wszystkim retorycznym domknięciem procesu politycznego, który odbył się w samej Ukrainie w poprzednim tygodniu. 3 lutego do Kijowa przyjechała Ursula von der Leyen i podpisała z Zełenskim 32-punktowe oświadczenie, którego waga nie została chyba jeszcze należycie doceniona. Jego struktura odzwierciedla jeden z najważniejszych skutków wojny Putina, mianowicie dojrzewanie polityczne Unii Europejskiej. Podobne komunikaty i dokumenty negocjacyjne z państwami kandydackimi w przeszłości pełne były szczegółów o postępach w reformach, pogłębianiu i poszerzaniu relacji handlowych oraz reformach prawnych.

Sikorski dla „Polityki”: Mam taką wadę i zaletę, że mówię szczerze

W dokumencie z 3 lutego takich „poszerzeń i pogłębień” jest tylko osiem. Pozostałe 24 punkty dotyczą spraw wojennych, opisów politycznej wagi oporu Ukraińców, potępienia zbrodni Rosjan i przyrzeczenia ich ukarania. Unia, kiedyś pogardliwie określana jako „ekonomiczny gigant i polityczny karzeł”, we wspólnym stanowisku potwierdza swoją wolę pomocy wojskowej dla Ukrainy „tak długo, jak trzeba”. Te słowa w ostatnim tygodniu wielokrotnie padały po obu stronach Atlantyku, ale zwłaszcza z ust komisarzy europejskich brzmią zaskakująco ambitnie. Mogą sugerować, że Unia nieco „nabiera mięśni”. Wcześniej pozostawało to wyłącznie w sferze fantazji. Głównie Francuzów, co zresztą również Zełenski docenił, mówiąc Macronowi, że pamięta, jak bardzo w przeszłości zależało mu na sile militarnej zjednoczonej Europy.

Czytaj też: Rosyjski Goliat i ukraiński Dawid jednoręki. Jak wygrać nierówną wojnę

Nie ma decyzji w sprawie samolotów

Zełenski przybył do Londynu, Paryża i Brukseli z zamiarem zyskania obietnic sprzętu wojskowego innego, niż dotychczas Ukraina otrzymała. Minęło ledwie kilka tygodni od momentu przekroczenia przez Europę, a zwłaszcza Niemcy, znaczącego progu, jakim była decyzja o wysłaniu nowoczesnych czołgów. Poszczególnym państwom udało się zebrać kilkadziesiąt nowoczesnych leopardów 2, a Amerykanie i Brytyjczycy dorzucili ponad 30 szt. M1 Abrams i 14 czołgów Challenger. Niemcy dwa dni wcześniej zobowiązały się dostarczyć prawie 180 czołgów Leopard 1, starszego typu niż „dwójki”, ale i takie mogą się Ukraińcom przydać, zwłaszcza jeśli przekazane zostaną ich ulepszone wersje 1A5.

Prezydent Ukrainy poprosił jednak Europę o samoloty bojowe, „by dać skrzydła do obrony wolności”. Chodzi mu przede wszystkim o nowocześniejsze F-16. Jedynie Wielka Brytania odniosła się publicznie pozytywnie do jego próśb. Premier Rishi Sunak sugerował, że „wszystko jest na stole”, a rozmowa o samolotach będzie się toczyć. Wielka Brytania rozpocznie szkolenie ukraińskich lotników, co jest sygnałem, że i ten próg może zostać wkrótce minięty. Zełenski sugerował zresztą, że rozmowy przyniosły konkretniejsze od retorycznych rezultaty, ale nie może ich ujawnić. Prawdopodobnie, jak w przypadku czołgów, ponownie będzie musiał wypowiedzieć się Waszyngton, który na razie samolotów nie rozważa. Biden woli roztropnie dawkować pomoc, by nie eskalować zbyt gwałtownej reakcji Rosjan, mogących doprowadzić do wojny Zachodu ze Wschodem.

Zełenski wygłosił i usłyszał w Europie wiele solennych słów o wsparciu i kontynuacji pomocy. To ważne, bo częścią siły Ukrainy jest właśnie jedność Zachodu, wyrażana i retorycznie, i w postaci dostaw sprzętu. Retoryka i gesty są kluczowe dla przekonania opinii publicznej, że sprawa ukraińska jest słuszna, po to by europejscy politycy znajdywali usprawiedliwienie dla przekazania kolejnych typów uzbrojenia. Zełenski nie dostał samolotów, ale przynajmniej podtrzymał dynamikę współpracy i wskazał kierunek, w jakim ta pomoc powinna zmierzać. No i udowadniał, że Ukraina to Europa, a europejskie wartości znaczą tyle co ukraińskie życie.

Czytaj też: Putin chce zamrozić tę wojnę. Ale czołgi są zbyt gorące

Teraz kolej na Warszawę?

W Polsce możemy zastanowić się nad jedną drobną refleksją z tego intensywnego tygodnia. Zełenski spotkał się z najważniejszymi premierami, prezydentami, parlamentarzystami. Z Brytyjczykiem, Francuzem i Niemcem oraz szefostwem Unii. Spotkał brytyjskiego króla. Owszem, było mnóstwo wielkich słów, ale za nimi krył się jednoznacznie prozachodni i prounijny kierunek, jaki Ukraina przyjęła i za który Ukraińcy płacą najwyższą cenę.

Był to już drugi wyjazd Zełenskiego z ogarniętego wojną kraju. Znaczące byłoby, gdyby w następnej kolejności odwiedził Warszawę. Ale nie po to, by składać Polakom jakieś wielkie słowa podziękowania – o wdzięczności Zełenskiego i Ukraińców za polską pomoc przekonaliśmy się już wielokrotnie i wyraźnie. Nie o wielkie słowa ani wzruszenia tu chodzi.

Wizyta w Polsce i spotkanie z polskim parlamentem, a zatem nie tylko rządem, ale i opozycją, byłyby sygnałem, że Kijów traktuje Warszawę także jako pomost i przykład na swej trudnej drodze do Unii. Że za wspólnotą i obecną przyjaźnią polsko-ukraińską stoi nie tylko obawa przed Rosją, ale i wspólne wartości, o których Zełenski pięknie mówił w Paryżu i Brukseli. Ale pewnie Polska takim przykładem prounijności i wierności demokratycznym wartościom musiałaby się sama najpierw stać.

Czytaj też: Kraj wędrujących kopert. Korupcja toczy Ukrainę

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną