Wielki test dla Europy. Trump otwiera Rosji drzwi, Ukrainy nie zaprasza, Orbán woła: alleluja!
„Alleluja” – tak premier Węgier Viktor Orbán skomentował deklarację amerykańskiego prezydenta na temat „natychmiastowego” rozpoczęcia rozmów pokojowych w sprawie Ukrainy. Na żadnym etapie Trump nie zapewnił, że sami Ukraińcy będą w tych negocjacjach uczestniczyć. Spełnia się scenariusz najbardziej pesymistyczny, w którym przyszłość Ukrainy, a przez to i całej Europy, zdecyduje się ponad głowami samych zainteresowanych. Najpewniej w Rijadzie, gdzie ma dojść do spotkania Trumpa z Putinem.
Uwerturą dla tych rozmów jest rozpoczynająca się dziś Konferencja Bezpieczeństwa w Monachium (MSC). Jak donosił Reuters, w Niemczech miały się odbyć pierwsze pertraktacje, a USA reprezentowałby w nich wiceprezydent J.D. Vance. Ukraińska delegacja, jak informuje agencja, dementuje doniesienia o swoim udziale w rozmowach. Dmytro Łytwyn z administracji Wołodymyra Zełenskiego powiedział wprost, że do Kijowa żadne zaproszenie nie dotarło.
W drugiej połowie dnia sensacyjną informację podała niezależna ukraińska gazeta „The Kyiv Independent”. Powołując się na decyzję organizatorów monachijskiej konferencji, doniosła, że żaden obywatel Federacji Rosyjskiej nie został akredytowany na to wydarzenie. Włoska agencja ANSA dodaje, że niemiecki rząd nie wydał Rosjanom wiz. Do rozmów między amerykańską i rosyjską delegacją najpewniej zatem nie dojdzie. „Wygląda na to, że Niemcy nie chcą, by Monachium po raz kolejny kojarzyło się z normalizacją wroga” – napisał Anton Szekowcow, dyrektor wiedeńskiego think tanku The Centre for Democratic Integrity.