Dwunastometrowa fala zmiotła z brzegów wioski, zalewając wybrzeże, pozbawiając życia i domów kilka tysięcy osób. W dużych częściach stolicy nie ma wody i elektryczności. ONZ twierdzi, że z powodu kataklizmu ucierpiało półtora miliona osób. Birmańskie media mówią o około 23 tys. zabitych, choć można spodziewać się, że liczba ofiar wzrośnie do 100 tys. Cyklon Nargilis, który uderzył w Birmę, zjednoczył całą międzynarodową społeczność. Długa lista krajów wystąpiła z ofertami pomocy. Chciałoby się wierzyć, że w takim momencie nie ma czasu na politykę, pisze International Herald Tribune - ale to nieprawda.
Cyklon zmiecie reżim
Birma - czy też Myanmar - od 46 lat rządzona przez wojskowych, izolowana od świata, boryka się też z ekonomicznymi sankcjami nałożonymi przez Stany Zjednoczone i Europę. We wrześniu zeszłego roku media donosiły o stłumionych przez władze protestach mnichów buddyjskich. Obecna katastrofa ponownie zwróciła zachodnią uwagę na kraj w południowo-wschodniej Azji.
Brytyjski dziennikarz, zawrócony niedawno z lotniska w Rangun, widzi w tej sytuacji szansę na przeprowadzenie w Birmie politycznych zmian. „To z pewnością twardy orzech do zgryzienia, ale podobnie jak Czarnobyl pomógł pchnąć Związek Radziecki w głasnost, tak azjatyckie tsunami odegra kluczową rolę w zakończeniu wieloletniego reżimu". W tym tygodniu w Birmie ma zostać przeprowadzone referendum nad nową konstytucja, które jest częścią kontrolowanego przez władze przesunięcia w kierunku demokracji. Generałowie pozwolą też na międzynarodową pomoc humanitarną, choć będą chcieli mieć ją pod kontrolą. Depesze agencyjne świadczą o tym, że część pomocy już dotarła, chociaż zdecydowanie niewystarczająca, a żołnierze birmańscy rozpoczęli dystrybucję.
Birma: pomoc tak, pomocnicy nie
Rząd birmański oświadczył, że chętnie przyjmie gotówkę i dary, ale nie jest gotowy na przyjęcie ekip poszukiwawczych, pracowników organizacji humanitarnych ani ekip telewizyjnych z krajów, które nie są z Birmą w przyjacielskich stosunkach. Rząd czyni „wytężone wysiłki", by siłami własnych pracowników niezwłocznie przetransportować dary na tereny dotknięte katastrofą.
ONZ: zmienić priorytety
Przedstawiciele ONZ wyrazili „rosnąca frustrację" z powodu nieprzyjęcia przez Birmę pomocy międzynarodowej. Sekretarz generalny ONZ Ban Ki-moon wezwał birmańskich wojskowych do nadania najwyższego priorytetu pomocy zagranicznej, zamiast skupiania wysiłków na organizowaniu referendum konstytucyjnego.
Francja: zrzucać, nie pytać
Francja wzywa ONZ do przeprowadzenia dostaw humanitarnych bez zgody birmańskich władz. Powołuje się na oenzetowską klauzulę o „odpowiedzialności za ochronę", która zezwala na przekraczanie granic państwa, jeśli jego rząd nie podejmuje działań.
Wielka Brytania: moralna powinność, ale nie prawo
"Mamy być może moralny obowiązek, ale nie sądzę, żebyśmy mieli prawo do narzucania swojej pomocy" - zareagował na francuskie propozycje brytyjski minister ds. rozwoju międzynarodowego Douglas Alexander. Grożenie zrzutami bez zgody birmańskiego reżimu to działanie podżegające. „Forsowanie pomocy humanitarnej może spowodować opór, który będzie miał taki skutek, że jeszcze więcej ludzi ucierpi w tym ciężko doświadczonym kraju". Najlepszym sposobem jest stworzenie międzynarodowego "zjednoczonego frontu", który wywalczy dostęp do kraju dla zagranicznych agencji pomocy humanitarnej.
US: ready to go
Doniesienia sugerują, że USA otrzymały od władz birmańskich pozwolenie na użycie samolotów wojskowych do dostaw humanitarnych, oficjalnie nie potwierdza się jednak takiego porozumienia. "Stoimy w długiej kolejce narodów, które są gotowe, chętne i przygotowane do udzielenia pomocy, ale oczywiście także w długiej kolejce krajów, którym Birmańczycy nie ufają", powiedział amerykański ambasador w Bangkoku, Eric John.
Chiny: nie mieszamy
Rzecznik chińskiego MSZ, Qin Gang, przedstawił stanowisko Chin: „Pomoc humanitarna powinna brać pod uwagę zasadę równości i wzajemnego poszanowania. Powinniśmy respektować suwerenność Myanmaru i prowadzić z jego władzami cierpliwy dialog".
Zjednoczony front
Co najmniej 40 osób z personelu ONZ czeka w Bangkoku na wizy wjazdowe do Birmy. Oprócz agend ONZ na pozwolenia liczy m.in. 27 tys. wolontariuszy z ramienia Czerwonego Krzyża, organizacja Save the Children z konwojem ciężarówek i statków, które przemierzają region delty, Medecins Sans Frontieres, która czeka na wizy dla swoich 20 pracowników i zezwolenie na lądowanie samolotu. Indie wysłały już do Rangunu dwa samoloty i dwa statki, skąd pomoc będzie dystrybuowana przez władze birmańskie. W Rangunie wylądował także samolot z 60 tonami darów z Chin, podobnie jak pomoc z Japonii, Tajlandii, Singapuru, Bangladeszu, Laos i Indonezji.