Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

#TrudnyOkres. Wybraliśmy najciekawsze wiadomości internautek do Beaty Szydło

Karolina Żelazińska / Polityka
Pani Beato! Aaaa! Sznureczek od tampona mi się urwał! Czy jest na to jakaś ustawa? Jakaś instrukcja, co wtedy zrobić? – pytają premier internautki.

Zaczęło się tydzień temu. Po niedzielnej demonstracji pod Sejmem, zorganizowanej w akcie sprzeciwu wobec projektu ustawy aborcyjnej, kobiety przeniosły się na Facebooka. Kontynuowały protest w mediach społecznościowych, zresztą na coraz śmielsze sposoby.

Na facebookowym profilu premier Beaty Szydło pod wpisem o programie 500+ zaczęły się pojawiać ironiczne wiadomości internautek dotyczące przebiegu... ich cyklu menstruacyjnego.

„Wszystko i ze szczegółami. Często i masowo. Chwaląc się, martwiąc, pytając. Na przykład pochwalcie się, że dostałyście okres punktualnie. Napiszcie, jak jest obfity i ile trwa. Dzielcie się radością, że krew gęsta i zdrowa” – brzmi instrukcja, jaką przekazują sobie uczestniczki akcji.

Od 3 kwietnia opublikowano już prawie 6400 wpisów. Pikantnymi szczegółami swojego intymnego życia zaczęli dzielić się z premier również mężczyźni. Publikujemy 15 najlepszych (naszym subiektywnym zdaniem) postów:

Lalka Podobińska: Szanowna Pani Premier, dziękując za Pani troskę o kobiety polskie, śpieszę donieść, że w marcu nie miałam okresu, w lutym też nie. Jeśli już mam być szczera, to przyznam, że w styczniu, a także w grudniu ub. roku również nie miałam okresu. Seks uprawiamy z mężem regularnie. Czy to może być to, o czym myślę? Nie chciałabym mieć więcej dzieci... Co Pani mi radzi?

Kaja Malanowska: Szanowna Pani Premier, donoszę z żalem, iż miesiączkuję rzadziej niż co 31 dni. Co może oznaczać, że nie jajeczkuję. Martwię się tym bardzo, mam 41 lat i mogłabym przecież urodzić jeszcze kilkoro ślicznych polskich dzieci.

Agnieszka Sosińska: Pani Premier, doceniam, że tak szczerze i troskliwie Pani oraz episkopat pochyliliście się nad moją macicą. Przy tej okazji mam nadzieję uzyskać od Pani ciepłą, kobiecą radę. Od wielu miesięcy staramy się z moją Partnerką o dziecko, oczywiście metodą naturalną, żadnego in vitro! Przecież ani mi jako samodzielnej kobiecie, ani nam jako parze dzięki Pani i innym posłom i posłankom prawo do niego nie przysługuje. No więc staramy się we 2 regularnie, naturalnie. Oczywiście nie stosujemy żadnej antykoncepcji! Jako, że w duchu katolickiego wychowania u mnie w szkole nie było edukacji seksualnej, zupełnie nie wiem, co myśleć o obfitych krwawieniach miesiączkowych, których w tym czasie doświadczam. Czy to normalne? Czy to tylko okres? Czy może udało nam się, zaszłam w ciążę, a teraz, nieumyślnie, poroniłam? Bo nie wiem, czy już powinnam to zgłosić, chciałaby Pani mnie może zamknąć do więzienia? Proszę napisać na jak długo, muszę przecież ewentualną przerwę uwzględnić w dalszych naszych z Partnerką staraniach o dziecko! Bardzo byśmy chciały mieć dwójkę, wie Pani, 500+, ten brak prawa do legalizacji naszego związku, brak prawa do odwiedzenia partnerki w szpitalu (będę dzielna, urodzę sama!), bardzo nas zachęca do powiększenia rodziny. Może jakaś inna pozycja sprzyja zajściu w ciążę w seksie lesbijskim? Co by Pani zdaniem było skuteczne? Czekam na Pani mądrą radę, przecież jest Pani mądrzejsza od mojego ginekologa!

Dominika Kowalska: Pani Beato! Aaaa! Sznureczek od tampona mi się urwał! Czy jest na to jakaś ustawa? Jakaś instrukcja, co wtedy zrobić? Tutorial na oficjalnej stronie Prezesa Rady Ministrów? Jakaś rządowa regulacja? Projekt ustawy chociaż, abym mogła sobie zerknąć? Pozdrawiam i czekam na szybką odpowiedź (nie mogę czekać, sama Pani rozumie).

Anna Dzierzgowska: Szanowna Pani Premier, moja macica mówi, że nie jest katoliczką! Boję się spytać pochwy, zwłaszcza, że wiem skądinąd, że jest zwolenniczką masturbacji. Tzn, ja też nie jestem katoliczką, ale myślałam, że w Polsce wszystkie macice należą do Kościoła...

Jan Smoleński: Szanowna Pani Premier. Dlaczego rząd złożony z ludzi tylko lepszego sortu zamierza się zająć jedynie macicami kobiet? Co z mężczyznami? Mężczyźni to też obywatele i wymagają podobnej troski! Muszę się Pani przyznać do czegoś. Otóż od jakiegoś czasu żyję poza granicami Ojczyzny ale myślę, że może kiedyś chciałbym wrócić. Tak się składa, że czasami poza tymi granicami Ojczyzny uprawiam seks. Wiem, bez ślubu i do tego jeszcze w prezerwatywach – nie po bożemu. Ale przyszło mi do głowy, że tenże grzech można zmienić w czyn ku chwale Ojczyzny. Po cóż trwonić polskie nasienie na obcej ziemi?! Czemuż pozwalać na takie marnotrawstwo potencjału narodowego?! Czyż nie można by gromadzić tego nasienia w Polsce? Pani Premier, postuluję wprowadzenie obowiązku odsyłania polskiego nasienia do ojczyzny. Rozumiem, że początkowo mogą być trudności z transportem. Jestem jednak pewien, że jakiś oddany patriota może wziąć pakunek w drodze powrotnej z kolejnego wykładu o zamachu dla Polonii. Obiecuję, że wszystko dobrze zawiążę i owinę w papier – nic się w teczce nie wyleje. Jestem przekonany, że Polonia w USA zareaguje z entuzjazmem równym mojemu i choćby w ten sposób będzie wspierać kraj swego pochodzenia. Jestem też pewien, że im więcej będę miał czekającego na mnie w Ojczyźnie nasienie, z tym większą chęcią wrócę.

Agata Miklas: Beata (skoro jesteśmy już na tyle blisko, że zaglądamy sobie w bieliznę to pozwolę sobie po imieniu). Jestem pod ogromnym wrażeniem kolekcji Twoich broszek, skądinąd wiem, że dzisiaj do kolekcji trafi następna jako podarek od moich krajanek ze Szczecina. Mam jednak ogromną prośbę – proszę,aby każda kobieta w Polsce miała prawo do decydowania, co robi ze swoją broszką. Moja brocha, moja sprawa!

Adam Klewenhagen: Szanowna Pani Premier, czuję się już lepiej, kolor moczu się unormował a wyniki też są dobre. Wciąż jednak martwi mnie, że w trosce o higienę moralną nie mogę zbadać nasienia i nie wiem, czy wbrew prawu bożemu nie marnuje się ono w łonie mej oblubienicy nie płodząc biało czerwonych fasolek na chwałę wielkiej Polski. Czy istnieją metody zbadania spermy przez skórę? Moje jądra wyglądają normalnie, ale lewe jest ciut niżej. Czy to dobrze?

Amy Waliszewska: Pani Beato, uprzejmie donoszę, że moja macica abortuje się sama. Z powodu niskiego progesteronu, nie dochodzi do owulacji i moje potencjalne dzieci nie mają żadnych szans. Czy można aresztować moją macicę? Ewidentnie jest mordolubną lewaczką.

Magda Kozłowska: Szanowna Pani Premier, mam okres i jestem w wielkim kłopocie: krew na podpaskach tworzy biało-czerwony wzór naszej flagi ojczystej, więc mam poważne wątpliwości, czy je wyrzucać. Za nic nie chciałabym szargać tak Świętości. Czy jest jakieś miejsce gdzie powinnam je wysyłać by spoczęły tam z należnymi barwom polskim honorami? Czy Kancelaria Prezesa Rady Ministrów jest właśnie tym miejscem? Prześlę dziś Państwu pierwszą partię, wierzę, że jako patrioci zatroskani kwestiami rozrodczości narodu przyjmiecie je Państwo z szacunkiem.

Daniel Harry Jarociński: Szanowna Pani Premier, pragnę donieść, że mój okres spóźnia się już niemal 31 lat. Wolałem napisać teraz, żeby później nie było, że nie mówiłem (w dzisiejszych czasach nigdy nie wiadomo co się komu wyciągnie i z czego, prawda?). Czasem czuję, że pobolewa mnie... wie Pani - tam na dole, ale niestety po bolesnych zapowiedziach nie doświadczam krwawej Niagary, menospadów Wiktorii czy krwawogrzmotów Mickiewicza (wszyscy wiemy o co chodzi). Myślę, że mogę być w ciąży (o czym się przecież nie przekonam, bo badania prenatalne to przyczynek do grzechu). Za chwilę sięgnę po 500+. A wszystko dzięki temu, że tak troszczycie się o obywatelki i obywateli. W imieniu wszystkich swoich przyjaciółek – dziękuję. NOT.

Łukasz Jemioł: Szanowna Pani Premier, dlaczego nie odpisuje Pani na zapytania kobiet, które tu się wypowiadają tak zainteresowane tematem? Kiedy obywatele mogą się spodziewać Pani odpowiedzi... ?

Tomasz Michał Kaźmierczak: ... i czy będzie się Pani wypowiadać prywatnie, czy jako Premier? Bo to przecież różnica.

Maria Pełenentuzjazm: Szanowna Pani Premier. Miło mi, że mogę podzielić się tym, co leży mi na łonie. W nocy zaczęłam comięsieczne krwawienia. Pierwszy dzień jest u mnie najtrudniejszy i najbardziej obfity. Pracuje na państwowym i warunki panujące w toaletach niestety dość obskurne. Dlatego nie używam tamponów. Często odchodzę ze stanowiska pracy, żeby sprawdzić czy podpaska nie przecieka. Te krótkie nieobecności kłują w oczy pracodawcę. Wiem, że rozwiązaniem tego problemu mogłaby być ciąża. Ale czy to spodoba im się bardziej? Załączam wyrazy szacunku.

Aneta Kacprzak: Pani Premier, co robić? Mąż w delegacji, a u mnie dni płodne. Boję się, czy aby nie popełniam przestępstwa zaniechania – czy mogłaby mi Pani podpowiedzieć, co mam robić? Może powinnam dać się zgwałcić? Będę wdzięczna za wytyczne.

Przeczytaj: Szczegóły akcji #TrudnyOkres na Facebooku

Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną