Kilkutysięczna banda dobrze wyszkolonych zbirów w sąsiedztwie Polski i Litwy to zła wiadomość. Relokacja wagnerowców na Białoruś wymusi większą czujność i szybszą reakcję wojska, dyplomacji, służb granicznych i NATO.
Pytania o członkostwo Ukrainy i jej współpracę z NATO wracają, ale Sojusz w tej pierwszej kwestii nadal nie ma jasnej odpowiedzi. Może w Wilnie jakiś konkret padnie na samym szczycie, choć wymagałoby to politycznego cudu lub trzęsienia ziemi.
To są manewry, jakich NATO jeszcze nie widziało, ale zobaczyć i zrozumieć ma je przede wszystkim Rosja. Przesłanie jest takie: wojna z NATO uruchomi potęgę sił powietrznych, która szybko pozbawi Rosję marzeń o uzyskaniu przewagi na lądzie.
Gdyby Ukraina należała do NATO, nawet jeśli na jej terytorium nie stacjonowałyby na stałe sojusznicze wojska, pozostaje wciąż wiele narzędzi do skutecznego zniechęcania potencjalnego agresora. Jak to się robi?
Moskwa wygra wojnę w Ukrainie, bo jest silna moralnie, a Zachód słaby. Sankcje na Rosję nie zadziałają, bo zawsze uda się je ominąć. Rosja wcale nie jest izolowana. Co jeszcze?
Pisaliśmy o teorii działań asymetrycznych, a trzeba mieć świadomość, że takie działania są przeciwko nam prowadzone. Często nie wiemy, jak sobie z tym poradzić.
Były dowódca NATO w Europie gen. Philip Breedlove wskazuje, że celem ukraińskiej kontrofensywy powinien być Krym. Podkreśla rolę połączonego manewru wojsk lądowych i słabość ukraińskiego lotnictwa.
NATO ze Stanami Zjednoczonymi na czele unikają konfrontacji z Rosją na wszelkie możliwe sposoby, nie chcąc dopuścić do wybuchu dużej wojny – by nie nazwać jej wręcz III wojną światową. Ze strony Rosji trwa jednak ciekawa zabawa w „chickena” – kto pierwszy stchórzy?
Okazuje się, że mimo stosunkowo małej aktywności lotnictwa w Ukrainie uderzenia z powietrza, prowadzone w głębi kraju, są niezwykle groźne i mogą nieść poważne konsekwencje.
Do Ukrainy wciąż dostarcza się nowe uzbrojenie. Pewnym przełomem są brytyjskie pociski skrzydlate Storm Shadow. Ale nie tylko one są ważne i ciekawe.