Chcąc zamazać złe wrażenie sprzed roku, Rosjanie postanowili wydobywać „Kursk” przy otwartej kurtynie. Najważniejszy akt tego spektaklu rozegra się jednak dopiero za kilkanaście miesięcy.
Polski przedsiębiorca, który na wszelki wypadek woli pozostać anonimowy, przeklina polityków w Warszawie: Bawią się w demaskowanie rosyjskich szpiegów albo kabel światłowodowy urasta do urządzenia podsłuchowego, a my tu na rynku rosyjskim natychmiast czujemy oziębienie i tracimy miliony dolarów i tysiące miejsc pracy. Potwierdzają to, aczkolwiek w bardziej oględny sposób, ludzie z polskiego Biura Radcy Handlowego w Moskwie i z Banku Handlowego.
Niedaleko od Czelabińska, w niewielkich zakładach tkackich – bez zbędnego rozgłosu i szumu – zaczęto wyrabiać makatki z głową Putina na złotym tle. W Magnitogorsku otwarto zaś dla zwiedzających pomieszczenie dyżurnych, które niedawno odwiedził prezydent.
Vaira Vike-Freiberga. Prezydent Łotwy
Z przełomem w stosunkach polsko-rosyjskich jest jak z duchami nocą w lesie: ciągle się o nich mówi, ale nikt ich nie widział. Pierwsza od pięciu lat wizyta premiera Rosji w Polsce wypadła dobrze, lepiej niż niedawny przyjazd rosyjskiego ministra spraw zagranicznych Igora Iwanowa (też pierwszy po latach). Cieszymy się z tych wizyt, klimat między Warszawą i Moskwą jest niewątpliwie dużo lepszy, ale gdzie konkrety?
W 1991 r. była szansa ruszyć do przodu, ale Rosja nie odważyła się na reformy. Dziś myśli o odbudowywaniu Związku Sowieckiego – przynajmniej symbolicznie. A jej celem jest uzależnienie całej Europy. Ale to się nie może udać – twierdzi Władimir Bukowski i wróży Rosji rozpad.
W 1981 r. świeżo upieczony absolwent Instytutu Sztuki Teatralnej Władimir Gusinski reżyserował swój pierwszy dyplomowy spektakl „Tartuffe”. Teraz jego własna życiowa kariera staje się dramatycznym wariantem komedii Moliera. Łącznie ze sceną końcową: „Za co mnie do więzienia? – Niewdzięcznością rozgniewał monarchę zatwardziały błazen”.