Ani wakacje kredytowe, ani kredyt mieszkaniowy 0 proc. nie znalazły się w nowej umowie koalicyjnej. Te pierwsze zapewne w ograniczonej formie pozostaną, losy drugiego są niepewne.
Odchodząca władza chce przedłużyć wsparcie kredytobiorcom, chociaż większość z nich wcale go nie potrzebuje. Co zrobi nowa ekipa?
Deweloperzy odważniej rozpoczynają inwestycje, jednak ogromnego popytu wśród klientów i tak nie są w stanie zaspokoić. Wkrótce zabraknąć może albo mieszkań, albo rządowych dopłat do kredytów.
PiS pozostawia po sobie pożar na rynku nieruchomości. Nowy rząd może próbować go gasić albo dolać do niego jeszcze oliwy. Wiele wskazuje na to, że z powodów politycznych wybierze drugie rozwiązanie.
Rada Polityki Pieniężnej z naddatkiem wykonała zadanie postawione jej przez rządzących. Konsekwencjami będziemy się martwić już w kolejnych miesiącach. Czyli po wyborach.
Chociaż oprocentowanie kredytów hipotecznych szybko spada, także w 2024 r. nie trzeba będzie płacić co trzeciej raty. Czy ta promocja sponsorowana przez wszystkich klientów banków zostanie z nami na stałe?
Kiedy Adam Glapiński przekonywał, że od pół roku ceny nie rosną, więc gwałtowna obniżka stóp procentowych jest w pełni uzasadniona, nasza waluta słabła coraz bardziej. Słaby złoty oznacza wyższe ceny i krzywa inflacji znów pójdzie w górę. Ale może już po wyborach.
Niższe stopy są dla rządu kampanijnym prezentem, a dla gospodarki i naszej waluty krokiem bardzo ryzykownym. Zwycięstwo w walce z inflacją mogło zostać ogłoszone za wcześnie.
Mieszkaniowy przedwyborczy program PiS wstrząsnął rynkiem. Deweloperzy nie nadążają za popytem, więc ceny w dużych miastach biją kolejne rekordy. Marzenia o własnym lokum wkrótce będą zarezerwowane tylko dla najbogatszych.
Rząd oczekuje, że Rada Polityki Pieniężnej pomoże mu przed wyborami. Inflacja w Polsce co prawda spada, ale pozostaje jedną z najwyższych w Unii Europejskiej.