Obecnie nasz parlament pracuje w sposób specyficzny: swój projekt zmian zgłasza rząd PiS, a potem pojawia się kontrpropozycja – najczęściej ze strony Polski 2050. I właśnie tę drugą trzeba brać na poważnie, bo rząd jest, lecz przecież nie rządzi. Tak jest w przypadku przesunięć w handlowych niedzielach w grudniu, propozycji mrożenia cen prądu, gazu i ciepła od stycznia czy przyszłości wakacji kredytowych.
Czytaj też: Wakacje na pożegnanie czy pożegnanie z wakacjami?
Wakacje kredytowe tylko dla potrzebujących
PiS zaplanował ich przedłużenie w przyszłym roku bez żadnych ograniczeń dla osób spłacających kredyty hipoteczne warte mniej niż 400 tys. zł. W przypadku pożyczek o kapitale od 400 do 800 tys. zł wakacje przysługiwałyby tylko osobom przeznaczającym na raty powyżej połowy dochodów. A posiadacze kredytów powyżej 800 tys. zł szans na takie wsparcie już by nie mieli. Sam PiS wyliczył koszt dla banków na poziomie 8 mld zł, bo to instytucje finansowe płacą za takie rozwiązanie.
Jednak trudno było poważnie traktować ten projekt, skoro składający go nie mają już większości w Sejmie. Partie nowej koalicji sygnalizowały, że wakacje kredytowe raczej przedłużą, ale na pewno nie będą tak hojne. Potwierdza to projekt Polski 2050 złożony w Sejmie we wtorek. W jego przypadku wysokość kredytu nie ma żadnego znaczenia. Pominięcie jednej raty kwartalnie będzie możliwe, gdy kredytobiorca na spłatę swojego zobowiązania przeznacza ponad 40 proc. miesięcznych dochodów. To oznacza zdecydowanie węższy niż dotąd krąg uprawnionych. Związek Banków Polskich szacuje, że takie wakacje kosztowałyby sektor ok. 1 mld zł w przyszłym roku.
Tymczasem dotąd banki na wakacjach, trwających od połowy 2022 r., straciły łącznie ok. 15 mld zł. Skorzystało z nich mniej więcej 2 mln kredytobiorców spośród ok. 3,5 mln uprawnionych. Ile osób obejmie rozwiązanie zaproponowane przez Polskę 2050? Trudno powiedzieć, ale np. z Funduszu Wsparcia Kredytobiorców korzysta zaledwie kilkanaście tysięcy osób. Tam pomoc otrzymać można, gdy wydatki na obsługę pożyczki przekraczają połowę dochodów lub gdy kredytobiorca stracił pracę.
Czytaj też: Niekończące się wakacje kredytowe. Prezent za cudze pieniądze
Zostaje problem frankowy
Wszystko zatem wskazuje na to, że jedna z wyborczych promocji PiS się kończy, a nowa władza nie zamierza jej przedłużać na dotychczasowych zasadach. W rzeczywistości znaczną część zaoszczędzonych dzięki wakacjom środków kredytobiorcy przeznaczali na szybszą spłatę kapitału pożyczki. Słusznie, chociaż nie taki miał być w założeniu cel tej pomocy.
Banki mogą odetchnąć z ulgą, ale powinny wykorzystać czas sporych zysków dzięki wciąż wysokim stopom na rozwiązywanie problemu frankowego. Im atrakcyjniejsze warunki ugód zaoferują frankowiczom (oni z wakacji kredytowych korzystać nie mogli, bo zostali uznani za zbyt mało perspektywiczny elektorat przez PiS), tym więcej umów uda się przewalutować i uniknąć wieloletnich sporów sądowych. Na razie bowiem nowa koalicja ma tyle problemów do rozwiązania, że kredytami walutowymi szybko się nie zajmie.