Roma locuta, causa finita. Trudno sobie wyobrazić, by jakiś szeregowy prokurator zdecydował inaczej, niż obwieścił to prokurator generalny Zbigniew Ziobro.
Marian Banaś może składać doniesienia, jakie chce. A jeśli prokuratura odmówi wszczęcia postępowania – może złożyć zażalenie do sądu. Może też ścigać Jarosława Kaczyńskiego prywatnym aktem oskarżenia. Cała sprawa wygląda żałośnie, i to z obu stron.
Prezes NIK Marian Banaś otworzył nieprzebrane scenariusze politycznych możliwości przed Zbigniewem Ziobrą. Tyle że PiS Banasia zna i najpewniej jest na to przygotowany.
Prezes Najwyższej Izby Kontroli Marian Banaś coraz mocniej atakuje obóz władzy, z którego się wywodzi. Przeszedł na ręczne sterowanie Izbą. Żeby usprawnić jej pracę czy po to, by szachować kontrolami rządzących, którzy nasłali na niego służby?
Tak wygląda polskie piekło. O działaniach państwowych organów, jakimi są NIK i prokuratura, decyduje wyłącznie konflikt polityczny i osobiste interesy. Podobnie jak o wyborach w środku pandemii – interes partii rządzącej.
NIK negatywnie ocenił proces przygotowania „wyborów korespondencyjnych” na prezydenta. Organizowanie wyborów na podstawie decyzji administracyjnej było pozbawione podstaw prawnych – oświadczył prezes NIK Marian Banaś.
Trudno nie uznać porannego najścia CBA na dom Jakuba Banasia za próbę wywarcia presji na samego prezesa NIK. Banaś senior okazał się godny ksywy „pancerny Marian”.
NIK dotarła do opinii prawnych, jednoznacznie stwierdzających, że jeśli premier zarządzi wybory kopertowe, będzie to bezprawne. Ale i do opinii, które miały to przykryć. Wiele to mówi o obyczajach rządzących i o morale prawników.
Wartości rodzinne zajmują czołowe miejsce w katalogu rządzącej ekipy. Co rusz pojawiają się dowody, że sprowadza się to do lansowania nepotyzmu i wynikających z niego układów.
Posłowie Koalicji Obywatelskiej śledzący aferę respiratorową złożyli w Najwyższej Izbie Kontroli wszystko, co zebrali podczas kontroli w ministerstwie. NIK już zgłaszała gotowość do zajęcia się tą sprawą.