Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Banaś oskarża służby i prokuraturę. Żąda komisji śledczej

Prezes NIK Marian Banaś Prezes NIK Marian Banaś Dawid Żuchowicz / Agencja Gazeta
Szef NIK Marian Banaś żąda powołania sejmowej komisji śledczej. Twierdzi, że prokuratura i służby wymuszają szantażem obciążające go zeznania. Czy to coś przyniesie?

Nigdy w przeszłości aparat państwa nie pracował tak usilnie nad usunięciem ze stanowiska prezesa NIK – oświadczył na konferencji prasowej Marian Banaś. – Postanowiłem przekazać państwu szokującą informację, która w każdej zdrowej demokracji wywołałaby dymisje najważniejszych urzędników w państwie. Otóż dysponuję zeznaniami osób, które nakłaniano do fałszywych zeznań obciążających mnie i moją rodzinę. W zamian za to osobom tym proponowano opuszczenie aresztu tymczasowego i oczekiwanie na proces w domu. Ponieważ nie uległy szantażowi prokuratury i służb specjalnych, spędziły w areszcie tymczasowym prawie dwa i pół roku.

I dodał: – Te oświadczenia mamy do dyspozycji dla właściwych organów. Publicznie stawiam zatem pytanie: ile jest jeszcze takich osób, które zetknęły się z taką propozycją i które nie znalazły w sobie odwagi, żeby mnie o tym powiadomić? I ile jest jeszcze osób, które uległy szantażowi? To sytuacja bez precedensu od czasu upadku PRL, aby prezes NIK stał się celem dla służb specjalnych i prokuratury. Chcę, aby to wybrzmiało mocno i stanowczo: nie pozostawię tego bez odpowiedzi.

Czytaj też: Po co zatrzymano syna prezesa NIK

Wniosek o powołanie komisji śledczej

Na konferencji wystąpili też dwaj prawnicy Mariana Banasia: Marek Małecki i Marek Chmaj. – Dysponujemy dokumentami, które uzasadniają podejrzenie popełnienia przestępstwa podżegania do fałszywych zeznań, fałszywego oskarżania, zawiadomienia o niepopełnionych przestępstwach oraz tworzenia fałszywych dowodów, co świadczy o przekraczaniu przez przedstawicieli prokuratury i służb specjalnych swoich uprawnień – poinformował mec. Małecki. Sprecyzował, że osobami, które skarżą się na wymuszanie na nich obciążających Banasia zeznań, są ludzie powiązani z nim służbowo i osobiście. Że są to osoby siedzące w areszcie tymczasowym lub przesłuchiwane przez prokuraturę w charakterze świadków.

Z kolei mec. Chmaj zapowiedział, że prawnicy dziś składają do marszałek Sejmu Elżbiety Witek i do wszystkich przewodniczących klubów i kół parlamentarnych wniosek o powołanie komisji śledczej. Ma zbadać działania prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry oraz podległych mu organów prokuratury w zakresie: • możliwości wymuszania zeznań obciążających prezesa Banasia, • bezczynności w sprawach wniosków do prokuratury składanych przez prezesa NIK w związku z dokonywanymi przez NIK kontrolami: na 67 wniosków jakiekolwiek czynności podjęto w trzech, • ustosunkowania się do tego, że wniosek do Sejmu w sprawie uchylenia immunitetu szefowi NIK złożyła „osoba nieuprawniona”: zastępca prokuratora generalnego.

Komisja miałaby też sprawdzić, dlaczego sejmowa komisja regulaminowa, która bada sprawę uchylenia Banasiowi immunitetu, dostała od prokuratury dostęp tylko do 30 z 80 tomów akt, a także kto i dlaczego dokonał selekcji, dlaczego z aktami można się zapoznawać tylko indywidualnie, w Prokuraturze Krajowej, i dlaczego sam Marian Banaś nie ma dostępu do akt śledztwa przeciwko sobie.

Czytaj też: Dziwne losy kamienicy Mariana Banasia i jej mieszkańców

Jak to udowodnić?

Wszystko to brzmi dramatycznie. Jak zresztą cokolwiek, co dotyczy prezesa NIK i jego sporu z władzą – by przypomnieć, że wcześniej alarmował o zastraszaniu go i jego syna tuż przed ogłoszeniem wyników kontroli NIK w sprawie wyborów kopertowych i wydatkowania przez ministra Ziobrę pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości. A także o próbach torpedowania działalności Kolegium NIK.

Tym razem mamy informację o – utrwalonym od lat w prokuraturze – procederze stosowania aresztów wydobywczych i wymuszania zeznań w zamian za zwolnienie czy odstąpienie od oskarżenia lub postawienia zarzutów. Pamiętamy to choćby ze sprawy Barbary Blidy, którą usiłowano (za pierwszych rządów PiS) zamieszać w „aferę węglową”, wymuszając zeznania od jej znajomej, trzymanej miesiącami w areszcie. Czy w sprawie „doktora G.”, gdy szantażowano pacjentów i ich rodziny, by przyznali, że dali łapówkę. A więc nic nowego pod słońcem. A to znaczy, że to, co mówi Banaś i jego prawnicy, jest bardzo prawdopodobne.

Ale choć to zjawisko skrajnie patologiczne, praktycznie nie do udowodnienia jest tu złamanie prawa. Areszt stosuje sąd, nie prokuratura, więc prokuratura nie odpowiada za jego przedłużanie. To decyzja niezawisłego sądu – odpowie. Podobnie jak w przypadku podsłuchów. A po drugie: jak udowodnić, że kogoś nakłaniano do fałszywych zeznań? Nakłanianie do zeznań – choćby obietnicą zwolnienia z aresztu czy korzyściami, jakie może odnieść świadek koronny lub tzw. mały świadek koronny (złagodzenie kary lub bezkarność) – nie jest nielegalne. To się nazywa „gra procesowa”. Jak mówili dziś prawnicy Banasia, dowodem, że zmuszano do zeznań fałszywych, jest to, że zmuszani wcześniej oświadczali, że nic obciążającego Banasia nie wiedzą. To chyba jednak za mało jak na dowód wymuszania fałszywych zeznań.

Wreszcie: PiS już na początku swoich rządów zadbał o to, by dowody zebrane z naruszeniem prawa nie mogły być przez sąd odrzucone. Zatem ogłoszenie przez Banasia, że prokuratura łamie prawo, zbierając dowody przeciwko niemu, nie zdyskwalifikuje tych dowodów.

Czytaj też: Cios za cios, czyli Banaś i NIK kontra Morawiecki i CBA

Nierealna komisja

Banaś i jego prawnicy chcą, by śledztwo przeciwko niemu było bardziej transparentne, i mają nadzieję, że sprawi to komisja śledcza, której obradom – niczym w sławetnej aferze Rywina – będzie się mogła przysłuchiwać cała Polska. Wizja tyleż kusząca, co nierealna. Po pierwsze, PiS na komisję się nie zgodzi i zablokuje jej powołanie. Ale nawet gdyby się zgodził, to prokuratura obejmie akta sprawy klauzulą tajności i obrady w tym zakresie będą niejawne. Ćwiczyliśmy to już np. przy tzw. naciskowej komisji śledczej, która po pierwszych rządach PiS miała ujawnić pozaprawne naciski na prokuratorów.

To, co może zrobić Marian Banaś z oświadczeniami ofiar nacisków, które zgromadził, to puścić je do mediów. Jeśli wcześniej prokuratura ich nie zażąda, obejmując tajemnicą śledztwa.

Wszystko to smutne, żałosne, oburzające, demoralizujące, destrukcyjne – i długo można jeszcze mnożyć przymiotniki. Tyle że władza PiS ani moralnością, ani praworządnością się nie przejmuje. A sondaże pokazują, że nie przejmuje się nimi też około połowy społeczeństwa – tej głosującej na PiS.

I mamy takie państwo, jakie mamy.

Czytaj też: Banaś kontra Kaczyński. Wojna osobista

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną