Jako niespełna 17-latek został władcą największego wówczas imperium na świecie; mając zaledwie 30 lat, popełnił samobójstwo, zmuszony przez swoich politycznych wrogów. Dla potomnych Neron (37–68 r. n.e.), piąty na długiej liście rzymskich cesarzy, jest synonimem okrucieństwa, szaleństwa i prześladowań. Na przekór temu wizerunkowi idzie otwarta przez British Museum wystawa zatytułowana „Neron: człowiek i mit”. Jej autorzy są zdania, że cesarz padł ofiarą manipulacji kronikarzy i stał się – wbrew faktom – ikoną złego władcy.
Czytaj też: Testosteron na tronie
Długa lista przewin Nerona
Lista przypisywanych Neronowi przewin jest długa, historycy wymieniają m.in. zgładzenie matki Agrypiny, przybranego brata Brytanika i żony Oktawii czy wszczęcie okrutnych prześladowań chrześcijan. Henryk Sienkiewicz w „Quo Vadis” odmalował go jako szaleńca, który polecił podpalić Rzym i patrząc na płonące miasto, grał na lirze, nucąc pieśń o upadku Troi.
Szczególnie plan pozbycia się Agrypiny wskazywał na wyjątkową perfidię Nerona. Według rzymskich kronikarzy cesarz nakazał zbudować dla matki specjalny statek pułapkę, który rozpadłby się na morzu. Zamach spalił jednak na panewce. Po krótkim rejsie po Zatoce Neapolitańskiej statek co prawda zaczął tonąć, ale Agrypina wyratowała się z toni i zdołała dopłynąć do brzegu. Wreszcie cesarz odwołał się do bardziej konwencjonalnych metod i wysłał do willi matki płatnego zabójcę.
Panowanie Nerona z pewnością było brutalne – twórcy wystawy w British Museum nie przekonują, że było inaczej, starają się natomiast pokazać, jak kształtował się negatywny wizerunek Nerona, począwszy od starożytnych biografów, a kończąc na oświeceniowych poetach, rzeźbiarzach i malarzach.
Czytaj też: Pseudokibice czasów starożytnych
Lekkomyślnie interesował się sztuką
Przede wszystkim Neron prowadził politykę niekorzystną dla starych senatorskich rodów, z których wywodzili się jego biografowie i najzagorzalsi krytycy, jak Swetoniusz, Tacyt, Kasjusz Dion. Unieważnił wiele ich przywilejów, zmniejszając zarazem obciążenia podatkowe dla ludu rzymskiego.
Trzeba też pamiętać, że starożytni kronikarze oceniali władców przede wszystkim na podstawie ich osobistych przymiotów, a wszystkie polityczne niepowodzenia cesarstwa widzieli jako prostą konsekwencję wad charakteru. Neron wykazywał zaś duże zainteresowanie sztuką i poezją, co jawiło się jako lekkomyślność; założył też własną szkołę gladiatorów, a w Koloseum chciał dostarczyć ludowi rozrywki najwyższej jakości (wbrew legendzie największą popularnością cieszyły się wyścigi rydwanów, a nie maltretowanie chrześcijan przez dzikie zwierzęta).
Współcześni historycy zgodnie podkreślają, że zalety i wady kolejnych cesarzy nie były szczególnie istotne dla biegu dziejów cesarstwa ani dla dobrobytu jego mieszkańców. Miały znaczenie wyłącznie dla senatorskich elit, wąskiego kręgu administracji cesarskiej bądź personelu pałacowego. Inną regułą rzymskiego myślenia o historii – często decydującą przy ocenie władców – było wychwalanie tych, którzy rządzili długo, przekazywali władzę synom lub adoptowanym dziedzicom i umarli we własnych łóżkach, oraz demonizowanie tych, którzy padli ofiarą zamachu (Kaligula, Neron).
Czytaj też: Kaligula, czy na pewno szalony imperator?
Lud rzymski go kochał
Przesłanką kwestionującą dotychczasowy wizerunek Nerona jest fakt, że nawet kilkadziesiąt lat po jego śmierci we wschodnich regionach imperium pojawiło się przynajmniej trzech fałszywych Neronów, którzy próbowali przejąć władzę. Wszyscy zostali szybko zlikwidowani, ale ich pojawienie się świadczy o tym, że cesarz był wspominany z sympatią.
Nie ma wątpliwości, że podczas 14 lat panowania Nerona nie brakowało jasnych punktów, a z przekazów źródłowych wiemy, że cieszył się on popularnością wśród poddanych, szczególnie tych najbiedniejszych. Nawet Tacyt – surowy krytyk władcy – przyznaje, że po śmierci „najgorszy motłoch za Neronem żałował”. Cesarz zaprzestał m.in. prowadzenia kosztownych wojen – za jego rządów wrota do świątyni Janusa były zamknięte na głucho (jej bramy otwierano tylko w czasie wojny). Po wspomnianym wielkim pożarze Rzymu z 64 r. sfinansował on pomoc dla ofiar i rozpoczął ambitny proces odbudowy miasta.
Aby ukarać domniemanych sprawców, zainicjował jednak prześladowania mało znanej żydowskiej sekty – chrześcijan – co z pewnością spodobało się ludowi, ale z perspektywy późniejszego Kościoła i całego chrześcijańskiego Zachodu Neron stał się w ten sposób synonimem antychrysta. W połączeniu ze zbudowaną przez starożytnych kronikarzy argumentacją, opartą na cechach charakteru rządzących jednostek, przesądziło to o sposobie postrzegania cesarza przez potomnych.
Czytaj też: Druga twarz Heroda
Gdzie był, gdy płonął Rzym
Mary Beard, autorka wielu książek i popularna specjalistka od starożytnego Rzymu z Cambridge, w komentarzu dla „Times Literary Supplement” podkreśliła, że wystawa w British Museum nie ma na celu „zrehabilitować” Nerona, lecz pokazać, na jak kruchych podstawach (często motywowanych ideologicznie) zbudowano dotychczasową narrację o szaleńcu i zbrodniarzu.
Figura grającego na lirze Nerona, napawającego się widokiem płonącego Rzymu, jest na dobre zakorzeniona na Zachodzie i służyła za inspirację dla niezliczonego grona artystów. W kulturze popularnej mit Nerona jako szalonego piromana utrwalił zaś Peter Ustinov, który wcielił się w postać cesarza w hollywoodzkim filmie „Quo Vadis” z 1951 r. Nie ma jednak żadnych historycznych dowodów na to, że cesarz w ten właśnie sposób uczcił wielki pożar. Jego rzekomy występ jest w całości wymysłem Swetoniusza, a Nerona nie było nawet w Rzymie, gdy doszło do tragedii. Właśnie dlatego warto wiedzieć, jak powstają mity i gdzie przebiega granica między nimi a faktami.
Czytaj też: Skandaliści w koronie