Ziobro zapowiada reformę sądów. PiS opanuje Krajową Radę Sądownictwa
PiS opanuje Krajową Radę Sądownictwa. Ziobro chce upolitycznić sądy
„Chcemy wprowadzić element demokratycznej kontroli nad procesem. Wybór sędziów do KRS będzie dokonywany przez parlament” – powiedział minister sprawiedliwości po spotkaniu z premier Szydło.
W konstytucji zapisano, że KRS składa się z 25 członków. Są nimi: Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego, Prezes Naczelnego Sądu Administracyjnego, osoba powołana przez Prezydenta RP, minister sprawiedliwości, czterech posłów, dwóch senatorów, dziesięciu sędziów będących przedstawicielami sądów powszechnych, dwóch sędziów Sądu Najwyższego, dwóch sędziów sądów administracyjnych i sędzia sądu wojskowego.
Projekt utworzenia Krajowej Rady Sądownictwa powstał w wyniku porozumienia politycznego zawartego podczas obrad „okrągłego stołu” i zakładał powstanie organu konstytucyjnego, składającego się z przedstawicieli wszystkich trzech władz – ustawodawczej, wykonawczej oraz sądowniczej. Koncepcja Rady wzorowana była na doświadczeniach państw Europy Zachodniej.
Zgodnie z art. 186 konstytucji KRS „stoi na straży niezależności sądów i niezawisłości sędziów”. Jednym z najważniejszych zadań Rady jest ocena kandydatów na sędziów i przedstawianie prezydentowi wniosków o ich powołanie. Ponadto Rada może występować do TK o zbadanie zgodności z konstytucją ustaw dotyczących niezależności sądów (występowała w sprawie ustaw, którymi PiS rozmontowywał TK). Rozpatruje też wnioski o przeniesienie sędziów w stan spoczynku i wyraża zgodę na dalsze sędziowanie tych, którzy ukończyli 65 lat. Rada może też występować do Rzecznika Dyscyplinarnego w sprawie wszczynania postępowań dyscyplinarnych wobec sędziów.
Jak PiS chce przejąć KRS?
Dziś PiS ma w KRS 8 swoich przedstawicieli (od prezydenta, ministra sprawiedliwości, czterech posłów, dwóch senatorów) z 25 wszystkich członków Rady, czyli mniejszość. O wyborach piętnastu sędziów do KRS konstytucja mówi tylko tyle, że są wybierani „spośród sędziów Sądu Najwyższego, sądów powszechnych, sądów administracyjnych i sądów wojskowych”. Nie wskazuje, kto ich ma wybierać. Do tej pory zawsze wybierali ich sami sędziowie. Ziobro chce, by wybierali ich politycy. Na stronie ministerstwa sprawiedliwości czytamy, że „obiektywizm w wyborze i niezależność członków Krajowej Rady Sądownictwa od korporacyjnych interesów ma zapewnić wyłanianie ich przez Sejm, dysponujący mandatem pochodzącym z demokratycznych wyborów”. Trzeba to rozumieć tak, że KRS ma być niezależna od wpływów sędziów, a zależna od polityków.
Zmiany mają polegać na utworzeniu dwóch izb KRS: Pierwszego i Drugiego Zgromadzenia Rady. Jedna będzie sędziowska, a druga (tych 15 sędziów wybieranych przez parlament) polityczna. Przed podjęciem jakiejkolwiek uchwały KRS będzie musiała mieć zgodę obu izb.
Można mieć raczej pewność, że wybrani przez parlamentarną większość sędziowie to będą tacy, którzy popierają „dobrą zmianę”. Tak jak popierają ją wybrani przez PiS członkowie TK. Czy wprowadzeni do rady przedstawiciele władzy będą stać na straży „niezależności sądów i niezawisłości sędziów”? Raczej nie.
Konsekwencje tej złej zmiany w obsadzie członków KRS są jeszcze dalej idące. KRS zgłasza przecież prezydentowi nominacje na sędziów. Bardzo możliwe, że dostaną je tylko ci kandydaci, którzy popierają dziś „dobrą zmianę”. – Ta fundamentalna zmiana, którą przedstawił minister Zbigniew Ziobro, w oczywisty sposób łamie konstytucję – mówi sędzia Waldemar Żurek, rzecznik KRS. – Już teraz wiemy, dlaczego minister czekał z tymi zmianami w KRS, aż PiS przejmie Trybunał Konstytucyjny. Ten raczej nie dopatrzy się w decyzjach ministra łamania konstytucji.
Co oznacza upolitycznienie KRS?
Ale to nie wszystko. Jeśli potwierdzą się przecieki z prac nad ustawą o ustroju sądów powszechnych, to z trzech szczebli w strukturze sądowej (rejonowe, okręgowe, apelacyjne) powstaną najprawdopodobniej dwa. Jeśli tak się stanie, to istnieje poważne ryzyko, że sędziowie na nowo będą musieli występować o nominację sędziowską w KRS, którą wręczy im, lub nie (bo raz już nominacje zakwestionował) prezydent Andrzej Duda. I co kluczowe, będą się starać o powtórne nominacje w KRS przejętej już przez PiS.
To otwarcie furtki do weryfikacji sędziów i dzielenia ich na „naszych”, sprzyjających władzy politycznej, i „nie-naszych”, którzy chcą zachować od niej niezależność.
Zbigniew Ziobro już kilka miesięcy temu planował przejęcie KRS. To dla niego ważne, bo wiąże się z przejęciem władzy nad nominacjami sędziowskimi. Nie przedstawiał tego pomysłu publicznie do momentu przejęcia przez PiS Trybunału Konstytucyjnego. Teraz już Ziobro może mieć pewność, że niezgodne z konstytucją przejęcie władzy nad KRS nie zostanie przez TK zakwestionowane.