Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Adamowicz zagrał va banque. Upadnie gdański bastion PO?

Paweł Adamowicz chce ponownie ubiegać się o fotel prezydenta Gdańska. Paweł Adamowicz chce ponownie ubiegać się o fotel prezydenta Gdańska. Aurore Belot/Unia Europejska / Flickr CC by 2.0
Ogłaszając, że po raz kolejny będzie się ubiegał o reelekcję, prezydent Gdańska Paweł Adamowicz postawił kierownictwo PO w bardzo trudnej sytuacji.

Ogłaszając, że po raz kolejny będzie się ubiegał o reelekcję, i to niezależnie od tego, czy Platforma Obywatelska udzieli mu błogosławieństwa czy nie, prezydent Gdańska Paweł Adamowicz postawił kierownictwo PO w bardzo trudnej sytuacji. Takiej, z której nie widać dobrego wyjścia.

Stało się to wkrótce po tym, jak Grzegorz Schetyna w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” powiedział, że „być może Paweł Adamowicz będzie miał inne plany niż kandydowanie na prezydenta Gdańska”. A jako ewentualnych kandydatów partii na prezydenta miasta wymienił europosła Jarosława Wałęsę i posłankę Agnieszkę Pomaskę, szefową PO w Gdańsku. Do tego momentu cała trójka –Adamowicz, Pomaska, Wałęsa – miała poczucie, że jest w grze, i raz po raz deklarowała gotowość wyborczą.

Paweł Adamowicz chce ponownie kandydować na prezydenta Gdańska

Sam Adamowicz od dawna nie ukrywał, że bardzo chce zostać prezydentem raz jeszcze (a pełni tę funkcję nieprzerwanie od 20 lat), ale do niedawna mówił, że nie będzie startował, jeśli nie uzyska poparcia PO. Teraz wyraźnie zmienił zdanie. Uzasadniając swą decyzję, powoływał się na suwerena, który na ulicy, w sklepie i gdzie tylko się da nakłania go, aby kandydował. Swoją najświeższą, bardzo oficjalną i kategoryczną deklaracją startu Adamowicz, ujmując rzecz elegancko, zaszachował szefa PO. A dosadniej – zaszantażował.

Przyczyną tego przyspieszenia miała być nie tylko cytowana wypowiedź Schetyny, niejako skreślająca aktualnego prezydenta z listy kandydatów, ale także losy projektu uchwały obywatelskiej „Dzieciaki bez biletów”, złożonej w listopadzie 2017 roku do rady miasta przez Lepszy Gdańsk, organizację aktywistów miejskich skupionych wokół Jolanty Banach, byłej wiceminister w rządach lewicy.

Społecznicy zebrali 3 tys. podpisów i domagali się, by uczniowie szkół podstawowych i gimnazjów mieli darmową komunikację miejską. PiS od razu poparł projekt, a PO się podzieliła. Rada powiatu PO pod przewodnictwem Agnieszki Pomaski opowiedziała się za. Tym samym zyskała szanse, by zapunktować u elektoratu. W tej sytuacji Adamowicz przelicytował, zapowiadając, że wniesie projekt uchwały, aby bez biletów jeździły nie tylko dzieciaki, ale także młodzież szkół średnich.

Czytaj także: Paweł Adamowicz uważa, że to będą najtrudniejsze wybory od 1999 roku

Niejasności majątkowe prezydenta Adamowicza

Część PO popiera Adamowicza, bo widzi, jak bardzo się rozwinął, dojrzał w ostatnich latach. Ksywka „Budyń”, którą go określano w początkowym etapie prezydentury, nie bardzo już do niego pasuje. Ale wszystkich niepokoi sprawa jego oświadczeń majątkowych. Zaistniała ona jeszcze za rządów Platformy. Prezydent zawiesił wtedy swoje członkostwo w PO. Przyznał się do błędów (niewykazanie jednego z posiadanych mieszkań). Prokuratura wnioskowała do sądu o warunkowe umorzenie sprawy i wymierzenie grzywny 40 tys. złotych na cele społeczne. Sąd się do tego przychylił. Ale po dojściu do władzy PiS na wniosek Prokuratury Krajowej, która uznała to za błąd, sprawa wróciła do sądu do ponownego rozpatrzenia.

Co gorsza, teraz chodzi także o niewykazane oszczędności, którymi dzieci małżeństwa Adamowiczów (wtedy kilkuletnie) mieli obdarować pradziadkowie. W PO ta skaza na wizerunku i te historie z wielkimi pieniędzmi od przodków wywołują obawy, co jeszcze może ujrzeć światło dzienne w trakcie kampanii.

Jacek Karnowski popiera Adamowicza

Z kolei wśród samorządowców pojawił się lęk przed porzuceniem na pastwę PiS, skazaniem na samotną walkę. – We mnie burzy się krew – mówi Jacek Karnowski, prezydent Sopotu – że PO i Nowoczesna skreślają ludzi z powodu działań prokuratury, która jest wykorzystywana politycznie przez PiS. Za chwilę może się okazać, że połowa z nas będzie miała jakieś sprawy.

Karnowski popiera Adamowicza. Ma za sobą bez mała 10 lat prokuratorsko-sądowych zmagań, spowodowanych oskarżeniem o korupcyjną propozycję. Wyszedł z nich zwycięsko. – Adamowicz bierze przykład z Karnowskiego – mówi jeden z pomorskich posłów PO. – Ten przykład umacnia innych w przekonaniu, że grunt to przetrwać, za nic nie dać się wypchnąć z życia publicznego. Człowiek zepchnięty nie ma szans np. na dobrych prawników. A wygrany staje się atrakcyjny dla różnych środowisk.

Karnowski jednak walczył w inny sposób. Tłumaczył się publicznie i dogłębnie z najmniejszego zarzutu. I przede wszystkim na starcie zweryfikował się w referendum, czy sopocianie chcą nadal włodarza z kłopotami prawnymi. Adamowicz ograniczał się do mantry, że PiS go grilluje.

Szanse innych kandydatów w wyborach na prezydenta Gdańska

Faktem jest, że w ostatnich latach prezydent Gdańska wyrósł na lokalnego lidera antypisowskiej opozycji. Widać było, że woli polec jako bohaterski bojownik o demokrację niż gość, który ma problemy z rozliczeniem majątkowym. Był bardzo aktywny podczas wieców protestacyjnych. Ma spory udział w tym, że Muzeum II Wojny Światowej zdołało zaprezentować wystawę główną, zanim zostało przejęte przez nominatów PiS. Zdecydowanie zabierał głos w sprawie uchodźców. Choć jest zdeklarowanym konserwatystą, nie zawahał się pójść na czele Marszu Równości.

Teraz, prócz Karnowskiego, wsparli go marszałek pomorski Mieczysław Struk (PO), a także znaczące postaci dawnej solidarnościowej opozycji – Bogdan Borusewicz, wicemarszałek Senatu (PO) i Aleksander Hall. Młodsza generacja gdańskiej PO wolałaby jako kandydatkę Agnieszkę Pomaskę, liderkę swojej drużyny. Jarosław Wałęsa występuje z pozycji outsidera, ale ma zaplecze w postaci ojca, z którym podobno bardzo liczy się Schetyna.

Adamowicz, prócz skazy w postaci sprawy sądowej, ma tę wadę, że jego kandydatura, jeśli poprze ją PO, będzie przeszkodą w budowie ewentualnej szerokiej koalicji antypisowskiej w Gdańsku. Zresztą przedstawicielki Nowoczesnej – Katarzyna Lubnauer i Ewa Lieder – natychmiast wypowiedziały się, że dla ich partii jest on „nieakceptowalny”. – Adamowicz wykonał bardzo cyniczny ruch w stosunku do PO, ale bardzo korzystny dla siebie – konstatuje Jolanta Banach. – Bo nawet jeśli przegra, to będzie miał potem alibi, gdy w sądzie zapadnie niekorzystny wyrok.

Na co zdecyduje się Platforma Obywatelska?

PO ma parę wyjść: zmienić zdanie i go poprzeć. Albo wystawić własnego kandydata, co doprowadzi do rozbicia głosów elektoratu i może wydatnie zwiększyć szanse kandydata PiS (jeśli PiS wskaże rozsądną osobę) albo (tak twierdzą doświadczeni samorządowcy) do znaczącego wzmocnienia PiS w radzie miasta. Kolejne rozwiązanie – nie popierać i nie wystawić nikogo – oznacza ciche poparcie Adamowicza i porażkę wizerunkową partii. Zatem żadne z tych wyjść nie jest dla PO dobre. Każde może zaważyć na wyniku wyboru. I trudno przewidzieć ostateczny skutek.

Najlepiej, żeby doszło do jakiegoś rozsądnego kompromisu. Widać, że rozmowy się zaczęły. W środę, 21 lutego, spotkali się Adamowicz i Sławomir Neumann. Chodzą słuchy, że to wstęp do układów.

Są one konieczne. To jest Pomorze, to jest Gdańsk, uznawany za bastion Platformy. Ewentualna porażka PO na tym terenie będzie miała znacznie szersze reperkusje. Będzie wzmacniała wizerunkowo PiS i osłabiała opozycję – całą opozycję antypisowską – we wszystkich następnych wyborach.

Czytaj także: Do wyborów 2018 trzeba się dobrze przygotować

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną