Klub piłkarski Zawsze Zwyciężymy powstał trzy lata temu. Na początku poinformował, że należy do Ekstraklasy oraz że wszystkie mecze wyjazdowe będzie grał na swoim stadionie. By było skromniej po prostu. Zaproponowali też własnego sędziego, do którego mają tak wielkie zaufanie, że do tej pory nie stracili ani jednej bramki. Po kilku miesiącach wszystkie spotkania Ekstraklasy prowadził już tylko on. – To nie za dużo obowiązków na jednego człowieka? – zapytał go kiedyś bezczelny dziennikarz. Arbiter tylko się uśmiechnął. – Jeśli poczuję się zmęczony, posiedzę kwadransik za którąś z moich kotar.
A więc toczy się mecz. Na trybunach pełno radosnych twarzy, a najradośniejsza premiera Morawieckiego. Kilka dni temu ogłosił budowę 22 mostów i już ma pierwszy. Szczęśliwie okazało się, że działa on od pięciu lat. Wszystko wskazuje na to, że premier pójdzie dalej tym tropem. Budowanie przepraw tam, gdzie są, jest przecież tańsze i szybsze. Nie wiem, czy wypada coś sugerować premierowi, ale nie od rzeczy byłoby postawić teraz na historyczny most Poniatowskiego. 11 listopada może się bardzo przydać.
Ale nie gońmy za przywidzeniami premiera, tylko spójrzmy, co się dzieje na murawie Zawsze Zwyciężymy. Mecz nie jest porywający, bramkostrzelna anemiczność, bo przyjezdni wiedzą, że muszą przegrać. I nagle konsternacja. Nasz arbiter dyktuje rzut karny przeciwko ZZ. Na stadionie przerażenie i grobowa cisza. Jedenaście metrów. Snajper gości bezbłędnie trafia. Pod niebo wznosi się jęk kibiców. W tym momencie bramkarz ZZ podnosi rękę i podchodzi do sędziego: – Strzelał zawodnik głęboko niewierzący. Nie mogłem nawet dotknąć takiej piłki, bo nie pozwala mi na to klauzula sumienia. Z boku wyjeżdża meleks z arcybiskupem. Chwila konsultacji i egzekutor karnego oraz cała jego drużyna dostają zbiorową czerwoną kartkę, po czym opuszczają boisko. Wielkie zwycięstwo ZZ!
Na trybunie prof. Gliński mocno całuje tow. Piotrowicza. – Widzisz, jak to dobrze – mówi całowany – że nie wpuściliśmy na stadion dziennikarzy. Rzuciliby się na nas jak szarańcza. Znowu naszczekaliby zagranicy, że mecz był ustawiony i niezgodny z konstytucją. W każdym pytaniu mediów czai się samo zło i zdrada polskiego państwa. – Masz rację – odparł Gliński – my jesteśmy w sytuacji takiego neokolonializmu. Ktoś chapnął media w czasach, kiedy była tu wolnoamerykanka, wciągnął za sobą drabinę, a teraz prawo europejskie uniemożliwia nam zmianę sytuacji. Ale już mamy gotową ustawę dekoncentracyjną. – Dlaczego nie wdrażacie? – przerwał mu znów Piotrowicz. – Czekamy na decyzje polityczne. Na odpowiedni tajming.
Przytoczone wypowiedzi są prawdziwe, a szczerość pisowskich urzędników – paraliżująca. Zamkną nam usta, okna i drzwi. Dolatywać do nas będzie tylko smród śmieci nielegalnie palonych na wysypiskach im. Jana Szyszki. To on zwiększył liczbę pozwoleń na import tej trucizny, która przyjeżdża do nas już z całego świata – nawet z Etiopii i Nigerii.
Własnej trucizny też coraz więcej. Oto premier chwali się programem 300+ na wyprawkę szkolną dla każdego dziecka. Skąd weźmie 1,5 mld? Posłowie Platformy odkryli prawdę: uszczupli się o tę sumę fundusz Rodzina 500+. W ten sposób będziemy mieć dwa plusy za tę samą forsę. Ponure? Tak.
I drugie ponure. Narodowy Instytut Wolności dostał właśnie na pisowską propagandę prawie 400 mln zł. Zamiast sprawiedliwości mamy Ziobrę, a zamiast wolności instytut. Aż się zimno robi, gdy ta śniegowa kula, ten pęczniejący łeb bałwana, miażdży wszystko i wydaje się nie do zatrzymania.