Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

12 kar finansowych Kuchcińskiego dla opozycji. A dla PiS ani jednej

Marek Kuchciński nie cieszy się autorytetem. Marek Kuchciński nie cieszy się autorytetem. Andrzej Iwańczuk / Reporter
Marszałkowie z PiS w tej kadencji już 12 razy karali finansowo posłów – i to tylko tych z opozycji. W całej poprzedniej kadencji zaledwie trzech posłów dostało po kieszeni.

PiS przegłosował w Sejmie zmiany w ustawie o wykonywaniu mandatu posła i senatora. Parlamentarzyści będą mieli obniżane uposażenia i diety za naruszenie swoim zachowaniem powagi Sejmu, Senatu albo Zgromadzenia Narodowego na ich posiedzeniach lub na posiedzeniach ich organów (zespoły i grupy parlamentarne, posiedzenia komisji, konwent seniorów, prezydium Sejmu), a także w miejscach zarządzanych przez kancelarie Sejmu i Senatu.

Dotychczas posłowie musieli liczyć się z finansowymi konsekwencjami, kiedy uniemożliwiali pracę Sejmu (po dwukrotnym upomnieniu od marszałka) czy Senatu w sali posiedzeń, jak również w przypadku nieusprawiedliwionej nieobecności na posiedzeniach tych gremiów.

PiS zawsze postawi na swoim

Z pierwszej wersji projektu PiS wynikało, że parlamentarzyści mieliby obcinane uposażenia za naruszanie powagi parlamentu niezależnie od tego, gdzie by tę powagę naruszyli. Przy Wiejskiej, na ulicy, w swoim ogródku, podczas występów w telewizji czy na wakacjach. Przepis mówił o posłach „naruszających swoim zachowaniem powagę Sejmu, Senatu albo Zgromadzenia Narodowego”. I choć posłowie PiS przekonywali, że ich intencją jest tylko wprowadzenie regulacji dotyczących zachowania posłów na posiedzeniach komisji, zespołów czy grup parlamentarnych, to opozycja nie dała tym zapewnieniem wiary. I trudno się dziwić, mając na uwadze choćby to, że PiS obiecał w poprzedniej kadencji wprowadzenie pakietu demokratycznego, o czym w tej już pamiętać nie chce. Wprowadza za to pakiety kneblujące usta opozycji.

Ostatecznie PiS złożył autopoprawkę, dookreślając w ustawie, że chodzi o naruszanie powagi na posiedzeniach parlamentu, na posiedzeniach organów obu izb, a także na terenach, którymi zarządzają obie kancelarie.

Decyzję o tym, kto naruszył powagę Sejmu, będzie podejmował marszałek Sejmu. Od jego decyzji będzie przysługiwało odwołanie do sejmowego prezydium. Tu zasiadają marszałek Kuchciński, dwóch wicemarszałków z PiS – Mazurek i Terlecki – oraz wicemarszałkinie: z PO Kidawa-Błońska, z Nowoczesnej Dolniak, a także Tyszka z Kukiz ’15. PiS nie zagwarantował sobie tu większości, więc tak zmienił regulamin Sejmu, że prezydium podejmuje uchwały większością głosów. W przypadku równej liczby głosów (co zdarza się często) decyduje głos marszałka. Czyli zawsze PiS może postawić na swoim.

Opozycja pytała podczas debaty, co to znaczy „naruszenie powagi parlamentu”. Poseł PiS Andrzej Matusiewicz przytoczył definicję słownikową. Tłumaczył, że „powaga od strony podmiotowej to jest sposób bycia zrównoważony, opanowany. Od strony przedmiotowej to również nabyta pracą, zasługami zdolność rozstrzygania w sprawach, autorytet, prestiż”. Dość pojemne to pojęcie, a dotychczasowa praktyka każe sądzić, że według marszałka Kuchcińskiego posłowie opozycji powagę tę naruszają, a ci z PiS to już nie.

Za co posłowie dostają kary finansowe?

Pierwszą karę w tej kadencji Sejmu dostał poseł PO Michał Szczerba. 2 grudnia 2015 r. w Sejmie toczyła się bardzo gorąca debata dotycząca wyboru nowych sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Szczerba zarzucił wtedy marszałkowi Kuchcińskiemu, że legitymizuje bezprawne działania wobec TK. Marszałek zwrócił mu uwagę i wyłączył mikrofon, ale Szczerba przemawiał dalej. Za to marszałek obciął posłowi jedną czwartą uposażenia – za przekroczenie o minutę czasu wystąpienia.

Najczęściej karanym finansowo parlamentarzystą jest Sławomir Nitras (PO). W grudniu 2016 r. podczas kryzysu sejmowego domagał się on od marszałka włączenia do porządku obrad uchwały zgłoszonej przez klub PO. Marszałek zażądał od niego przedstawienia przepisów, na podstawie których wszedł na mównicę. Nitras ich nie podał, a na wniosek Kuchcińskiego zmniejszono mu o jedną czwartą uposażenie na miesiąc. Na tym samym posiedzeniu poseł zgłosił się z wnioskiem formalnym, choć nie był on zgodny z regulaminem Sejmu. Kuchciński wyłączył mu mikrofon i odebrał połowę uposażenia na dwa miesiące (6 959 zł). Jednak zachowanie Kuchcińskiego nie było zgodne z regulaminem; zanim marszałek wnioskował o karę, to powinien Nitrasa dwukrotnie upomnieć.

Kolejną karę Nitras dostał na posiedzeniu we wrześniu 2017 r. za składanie wniosku formalnego, który był krytyką Kuchcińskiego. „Niech pan marszałek nam wyjaśni, dlaczego pan marszałek zawsze sobie upatrzy jakiegoś posła Platformy i jemu zwraca uwagę. Niech pan sobie znajdzie kolegę we własnym klubie i do niego się przyczepia” – mówił Nitras. Za tę wypowiedź prezydium – na wniosek marszałka – obcięło mu o połowę uposażenie poselskie na jeden miesiąc.

W czerwcu prezydium Sejmu na wniosek wicemarszałka Ryszarda Terleckiego znów postanowiło obniżyć Nitrasowi na trzy miesiące uposażenie poselskie o połowę. Marszałek uznał, że poseł, przerywając wystąpienie premiera Morawieckiego, „naruszył powagę Sejmu”. Nitras uważa, że ta kara to przejaw „nękania” go przez polityków PiS. Zapowiedział złożenie pozwu przeciwko Terleckiemu.

Tomasz Lenz (PO) też musiał oddać w maju 2016 r. połowę jednego miesięcznego uposażenia poselskiego (zamiast 9 892 zł brutto dostał 4 946 zł). Wszedł na mównicę kilkanaście minut przed słynnym głosowaniem „na dwie ręce” (posłanki Zwiercan za posła Morawieckiego). Próbował przedstawić wniosek formalny, jednak marszałek Kuchciński uznał, że zamiast tego poseł prowadzi dyskusję z salą. Kiedy Lenz mimo wyłączonego mikrofonu przemawiał dalej, posłanka Pawłowicz krzyknęła do niego: „Nie drzyj się!”. Ona kary nie dostała.

Po jednej finansowej karze nałożono na tych posłów opozycji:

Monika Wielichowska (PO) – obcięto jej uposażenie o jedną czwartą na miesiąc (1740 zł), choć to marszałek Kuchciński złamał regulamin, bo nie pozwolił jej 29 listopada 2016 r. na zgłoszenie wniosku formalnego.

Henryka Krzywonos-Strycharska (PO) – za to, że mimo zapowiedzi zgłoszenia wniosku formalnego 2 grudnia 2016 r. nie zrobiła tego, ale opowiedziała o tym, jak Kaczyński w 1993 r. spalił kukłę Wałęsy. Na miesiąc obcięto jej jedną czwartą uposażenia (1740 zł).

Krzysztof Gadowski (PO) na miesiąc stracił jedną czwartą uposażenia (1740 zł). Poszło o awanturę z 14 grudnia 2016 r. Gadowski zgłosił wniosek formalny o wprowadzenie do porządku informacji Beaty Szydło o likwidacji kopalń. Sprawa wywołała dyskusję, w której głos zabrał również wiceminister energii. Gadowski chciał odnieść się do słów ministra, zgłaszając wniosek formalny, ale Kuchciński mu na to nie pozwolił. Gadowski mimo to wypowiedział swój wniosek do wyłączonego mikrofonu, a Kuchciński zdecydował, że ukarze go finansowo.

Ryszard Petru – za zachowanie 29 września 2017 r. odebrano mu na miesiąc całe uposażenie. Mimo próśb marszałka Petru nie chciał zejść z mównicy, żądając, by Beata Szydło przedstawiła stanowisko rządu na temat ustawy zakazującej handlu w niedzielę.

Jakub Rutnicki (PO) przez miesiąc dostał o jedną czwartą niższe uposażenie. Poseł 21 marca 2018 r. podczas posiedzenia Sejmu komentował z ław wystąpienie szefa MSZ Jacka Czaputowicza. Czaputowicz wspomniał, że „Polska jest starą demokracją”, a Rutnicki na to, że „trzeba ją szanować”. Od decyzji prezydium Sejmu złożył odwołanie, ale nie zostało ono uwzględnione.

Kamila Gasiuk-Pihowicz (Nowoczesna) straciła jedną czwartą poselskiej pensji na miesiąc. Posłanka w czasie głosowań chciała zgłosić wniosek o przerwę. Marszałek nie dopuścił jej do głosu. Za to prezydium Sejmu głosami Kuchcińskiego, Terleckiego, Mazurek oraz Tyszki ukarało ją za „naruszenie powagi Sejmu”. Posłanka wnosiła o ponowne rozpatrzenie jej sprawy i decyzja prezydium została utrzymana w mocy.

W marcu PiS dał marszałkowi dodatkowe uprawnienia. W sytuacji gdy marszałek stwierdzi, że poseł swoim zachowaniem na sali posiedzeń naruszył powagę Sejmu, może go upomnieć. I już tylko na tej podstawie prezydium Sejmu może podjąć decyzję o zmniejszeniu poselskich dochodów w wysokości nieprzekraczającej połowę uposażenia poselskiego lub pełnej diety parlamentarnej na okres nie dłuższy niż trzy miesiące. Decyduje prezydium, w którym PiS ma władzę absolutną.

Marszałek bez autorytetu karze finansowo

Ta kadencja Sejmu jest czasem największych politycznych konfliktów, ideologicznych podziałów i słownej agresji. Jeszcze w żadnym Sejmie po 1989 r. prawa opozycji nie były tak ograniczane. Niestety, marszałek nie reagował i nie upominał posła Kaczyńskiego, który „bez żadnego trybu” wszedł na mównicę i krzyczał do opozycji o mordach zdradzieckich. Nie reagował, kiedy poseł PiS Piotr Pyzik pokazywał środkowy palec posłowi opozycji, co wywołało wielkie poruszenie. A miał marszałek na to odpowiedni paragraf w regulaminie, bo przecież obaj posłowie uniemożliwiali normalną pracę w sali posiedzeń. Kuchciński z niego nie skorzystał.

Wprowadzone w ostatni piątek nowe obostrzenia dotyczące karania posłów za naruszanie powagi Sejmu będą przez PiS wykorzystywane do blokowania działań opozycji. Słusznie posłowie pytali podczas debaty, czy np. dostarczenie żywności protestującym w Sejmie opiekunom i osobom niepełnosprawnym było naruszeniem powagi Sejmu. Sądząc po tym, co PiS mówił o tym proteście, to tak. Albo czy nazwanie na terenie Sejmu obozu PiS „dojną zmianą”, a niektórych sędziów TK „dublerami”, których Sejm wybrał, też narusza powagę parlamentu? O tym zdecyduje marszałek Kuchciński, który, jak widać, ochoczo korzysta z coraz większych możliwości karania posłów.

W poprzedniej kadencji Sejmu tylko trzech posłów zostało ukaranych finansowo za utrudnianie prowadzenia obrad (Przemysław Wipler, Armand Ryfiński i Jarosław Gromadzki, żaden już nie jest posłem). Widać marszałek Kuchciński ma silną potrzebę wykazywania się przed prezesem PiS. Tę swoją pozorną siłę chce udowodnić, nakładając na posłów najwyższe kary, choć przepis mówi o karze „do połowy uposażenia”. Może więc obniżyć wypłatę posła symbolicznie o 5 czy 10 proc., a nie aż o połowę.

Kary finansowe wprowadzono do regulaminu Sejmu na początku lat dwutysięcznych. Jak mówił kiedyś w rozmowie z POLITYKĄ Ludwik Dorn, były marszałek Sejmu, powinny być one „ostateczną ostatecznością”. Były pomyślane w razie sytuacji naprawdę skrajnych. Jak uważa Dorn, marszałek, który ma autorytet, budzi respekt i posiada pewną zręczność, nie musi korzystać z arsenału kar finansowych. Ale marszałkowie PiS tego autorytetu i zręczności nie posiedli. Zamiast szpilką i szpadą muszą posługiwać się kijem bejsbolowym.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama