Dziennikarze „Superwizjera” TVN udawali klientów. Weszli do kamienicy, zapłacili, ale nie poproszono ich o dokumenty. Nie otrzymali też paragonów, a wpłat nie zaksięgowano w kasie fiskalnej. Program wyemitowano w sobotę 21 września. W tym samym czasie przed kamienicą pojawili się dziennikarze TVN24. Z frontu budynku zniknęły już tablice informujące o działalności hotelu, a szyld został zasłonięty taśmą.
Czytaj więcej: Pancerny po księgowej. Marian Banaś szefem resortu finansów
Kamienica z pensjonatem
Marian Banaś 30 sierpnia został powołany na stanowisko prezesa Najwyższej Izby Kontroli. Wcześniej był ministrem finansów i szefem Krajowej Administracji Skarbowej. Objęcie każdej z tych funkcji wiąże się z drobiazgową kontrolą służb specjalnych.
Dziennikarz „Superwizjera” Bertold Kittel przyjrzał się oświadczeniom majątkowym Banasia. Ten wpisał do dokumentów dwa domy, trzy mieszkania, grunty rolne i kamienicę. W tej ostatniej mieścił się mały pensjonat oferujący pokoje na godziny. Już w 2016 r. Banaś zapowiadał, że sprzeda kamienicę, ale tak się nie stało. Informacja o umowie przedwstępnej trafiła do dokumentów sądowych. Niedoszłym nabywcą był 30-letni Dawid O., który prowadził hotel.
Przygotowując materiał, dziennikarze „Superwizjera” spotkali w kamienicy krakowskiego przestępcę, jednego z braci K., Wiesława lub Janusza, ps. Paolo. Mężczyźni prowadzą agencje towarzyskie. Reporterzy zapytali pracownika recepcji o kamienicę i Banasia. Wspomniany przestępca rozmawiał w ich obecności przez telefon; twierdził, że mówi z Banasiem. Dziennikarzy wyproszono.
Kredyt dla syna pod zastaw kamienicy
Reporterzy ujawnili, że w 2016 r. kamienica miała zabezpieczać spłatę kredytu na ponad 2,5 mln zł, udzielonego firmie, której współwłaścicielem jest syn prezesa NIK Jakub. W oświadczeniu majątkowym Banasia nie ma takich informacji. Zdaniem prawników, z którymi rozmawiali dziennikarze „Superwizjera”, grozi to karą grzywny, ograniczeniem lub pozbawieniem wolności do trzech lat. Pytany o tę sprawę syn Banasia, dziś pełnomocnik zarządu Pekao SA, nie chciał się wypowiadać.
Marian Banaś oświadcza
Po emisji programu prezes NIK poinformował PAP, że łączenie go z działalnością w hotelu jest „oszczerstwem i pomówieniem”. „Byłem właścicielem budynku, który na podstawie umowy zawartej zgodnie z prawem wynająłem innej osobie. Osoba ta prowadziła tam działalność hotelową. Obecnie nie jestem właścicielem tej nieruchomości” – podkreślił Banaś. Dodał, że materiał odbiera jako próbę manipulacji i szkalowania. „W związku z nieprawdziwymi informacjami skieruję sprawę na drogę sądową” – zapowiedział.
Czytaj także: PiS przejmuje NIK
PiS broni, opozycja chce dymisji
Marszałek Senatu Stanisław Karczewski mówił w niedzielę, że zna Banasia od lat. „Jest człowiekiem kryształowym, niezwykle uczciwym, bardzo solidnym, twardym politykiem” – podkreślił. Do materiału „Superwizjera” odniósł się też szef PO podczas konwencji wyborczej w Jeleniej Górze. „To, co wczoraj widzieliśmy, to jest mrożąca krew w żyłach opowieść o patologii i mafijnych układach państwa PiS. Zrobimy wszystko, żeby 13 października Polacy wiedzieli, że to jest ich wybór, żeby z taką patologią, z takimi powiązaniami, z takim typem państwa PiS absolutnie skończyć” – mówił Grzegorz Schetyna.
Przepisy o NIK mówią o niezależności prezesa. W praktyce jest on nieodwołalny. Chyba że sam zrezygnuje z funkcji.