Tego dnia obudził się wczesnym rankiem. Bardzo wczesnym, bo w sypialni było ciemno. Słońce jeszcze nie wzeszło, dedukował.
Nigdy w życiu tak się o nic nie troszczył, jak teraz o polskie rodziny, zwierzęta, lasy, rzeki, mosty, perony na nieczynnych dworcach... Kto? Andrzej. Stanisław Tym czyta swój felieton dla „Polityki” (i gra na harmonijce ustnej):