Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Co o „Solidarności” myśli młode pokolenie? Ma co świętować?

Pogodnie uśmiechnięta czaszka. Pożegnanie z „Solidarnością”

Lech Wałęsa w Europejskim Centrum Solidarności w Gdańsku. 4 grudnia 2019 r. Lech Wałęsa w Europejskim Centrum Solidarności w Gdańsku. 4 grudnia 2019 r. Łukasz Dejnarowicz / Forum
Moje pokolenie spuściło zasłonę milczenia na pomnik, jakim stał się Sierpień ’80, bo inne zdarzenia są dla niego kluczowe. Za ten brak wdzięczności zdarza nam się dostać pałką moralną.

Mija 40. rocznica Sierpnia 1980. Zaprosiliśmy na łamy internetowej edycji „Polityki” trzech publicystów młodszego pokolenia i różnych opcji, żeby zapytać, czy Sierpień ’80 jest jeszcze żywą ideą, czy już tylko martwą datą w historii. Zaczyna Piotr Górski z „Res Publiki Nowej”, głos zabiorą jeszcze Adam Ostolski („Krytyka Polityczna”) i Bartosz Brzyski (Klub Jagielloński).

Miarą polityki jest trwała zmiana świata na lepsze. Z tego punktu widzenia sierpniowe strajki, negocjacje z władzami, 21 postulatów, nawet późniejszy wpływ na przyjęte przez Sejm PRL ustawy można skwitować tylko życzliwym uśmiechem.

Dla wielu uczestników wydarzenia sierpniowe to byli przede wszystkim ludzie i atmosfera, którą stworzyli. Ale właśnie dlatego ich doświadczenia i odczucia są nieprzekazywalne. W relacjach można przeczytać, że euforia połączona z nadzieją i strachem powodowała u niektórych płacz, a nawet wymioty. Młodym nie pozostaje nic prócz uznania, że było to silne wydarzenie psychosomatyczne. Jak ślub, wesele i 16 miesięcy miodowych.

Czytaj też: Euforia i strach. O Sierpniu ′80 z Barbarą Labudą

40 lat… świetlnych

Chwila była wyjątkowa, ale dla małżonków. Dzieciom, nawet poczętym w tamtym okresie, pozostają tylko zdjęcia i nagrania z uroczystości. Pokolenie „Solidarności” często przypomina rodziców oczekujących od kolejnych pokoleń spełniania ich aspiracji i naśladowania ich kariery, tak przecież pięknej.

Reklama