Twoja „Polityka”. Jest nam po drodze. Każdego dnia.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Sen o… Jaki kraj mi się przyśnił, a w jakim się obudziłem

Rocznica wprowadzenia stanu wojennego, 13 grudnia 2020 r. Pomnik ofiar katastrofy smoleńskiej w Warszawie. Rocznica wprowadzenia stanu wojennego, 13 grudnia 2020 r. Pomnik ofiar katastrofy smoleńskiej w Warszawie. Michał Dyjuk / Forum
Miałem sen, że znalazłem się w kraju, w którym priorytetem prezydenta nie jest jazda na nartach, premier nie zwalcza wirusa optymizmem, a producent benzyny nie zajmuje się produkcją informacji.

Miałem sen, że pewnego dnia znalazłem się w kraju:

• którego nazwy nie trzeba ciągle doprecyzowywać jakimiś liczebnikami (np. „czwarta”), przymiotnikami (np. „solidarna”) ani zaimkami dzierżawczymi (np. „nasza”)

• w którym konstytucja rzeczywiście konstytuuje system prawny

• w którym słowo „praworządność” nie wzbudza paniki wśród rządzących

• w którym „Unia” nie jest synonimem „wroga”

• w którym prezydent ma cokolwiek ważnego do powiedzenia na jakikolwiek temat

• w którym szef rządu nie ma natręctwa konfabulacji

• w którym paranoja polityczna nie jest obowiązującą ideologią

• w którym nie trzeba wszystkiego uświęcać magicznym słowem „narodowy”

• w którym politycy potrafią wydusić z siebie proste „przepraszam”

• w którym opozycja potrafi zająć jednoznaczne stanowisko

• w którym trumny nie są pionkami szachowymi

• w którym przyszłości nie planuje się jako repliki przeszłości

• w którym wierność nie jest najważniejszym kryterium awansu

• w którym telewizja państwowa nie jest tubą tępej propagandy partyjnej

• w którym paranoika nie nazywa się „geniuszem”

• w którym nie ma ludzi nie tylko „równiejszych” od innych, ale wręcz nietykalnych

• w którym polityk regularnie miotający wyzwiska zostaje usunięty z życia publicznego – przynajmniej do czasu zakończenia skutecznej terapii

• w którym nie buduje się pomników całodobowo chronionych przez policję

• w którym zróżnicowana wspólnota jest ważniejsza niż dyktat ideologicznego monolitu

• w którym wiara i rozum sobie nie zaprzeczają

• w którym chrześcijanie odwołują się raczej do troskliwego Boga z Nowego Testamentu niż do „mściwego” Boga starotestamentowego

• w którym Kościół jest wspólnotą wierzących, a nie „owczarnią”

• w którym słowo „męczennik” jest zarezerwowane tylko dla księdza, który został zamordowany przez siepaczy rządowych

• w którym nie ma ludzi „gorszego sortu”, bo „wszystkie dzieci Boga, czarni i biali, Żydzi i nie-Żydzi, protestanci i katolicy, wezmą się za ręce”

• w którym kobieta nie jest traktowana jak chodzący „inkubator” obciążony immanentną głupotą

• w którym obywatele (łącznie ze staruszkami) nie zaczynają nagle odczuwać natrętnej potrzeby „naruszania nietykalności cielesnej policjantów”

• w którym rozumie się, że warunkiem rozwoju społeczno-kulturowego jest różnorodność – nawet prowokacyjna

• w którym reformy mają na celu poprawę sytuacji

• w którym zapobiega się temu, żeby kultura niska wypierała kulturę wysoką

• w którym uczelnia wyższa jest poszukującą prawdy „wspólnotą nauczających i uczących się”, a nie maszynką do gromadzenia punktów

• w którym priorytetem prezydenta nie jest jazda na nartach, premier nie próbuje zwalczać wirusa optymizmem, minister sprawiedliwości nie prowadzi polityki zagranicznej, poczta nie organizuje wyborów powszechnych, a producent benzyny nie zajmuje się produkcją informacji

• w którym „puszącym się i nadymającym strąca się z głowy ich koronę głupią”

• którego społeczeństwo jest zbiorem ludzi nieustannie i odważnie myślących, więc ani Edek, ani Ubu nie zdołają przejąć nad nim władzy.

Przyśniło mi się, że żyję w kraju, w którym „prawo zawsze prawo znaczy, a sprawiedliwość – sprawiedliwość!”. Niestety, zbudziłem się w zupełnie innym kraju, w którym tylko marzeniem są „rządy mądrych, dobrych ludzi, mocnych w mądrości i dobroci”.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną