Kraj

Sensacja w Sosnowcu: jak radny Łukasz Litewka zdeklasował lewicowe wygi

Łukasz Litewka Łukasz Litewka Facebook
Ostatni mogą być pierwszymi. Zamykający listę Łukasz Litewka zdeklasował lewicowych prymusów. Włodzimierz Czarzasty, choć odrobinę zawiedziony, powinien być dozgonnie wdzięczny nowej ikonie lewicy.

W miarę liczenia głosów w okręgu numer 32 – Sosnowiec, Dąbrowa Górnicza, Jaworzno, Będzin i Zawiercie – samopoczucie „jedynki” Nowej Lewicy, czyli Włodzimierza Czarzastego, poprawiało się niemal z minuty na minutę. Pierwsze sondażowe wyniki nie dawały mu szans na mandat w regionie, który przed laty był bastionem lewicy. Ale w końcu trafił do ogródka, w ostatniej chwili chytrze ominął beczkę i przywitał się z gąską. Ucieszyłem się, bo myślę, że stało się dobrze.

Łukasz Litewka: nowa ikona lewicy

Na wyborczym farcie wytrawnego lewicowego wygi pojawiła się pewnie smuga cienia w postaci gorzkiej życiowej refleksji – łaska suwerena na pstrym koniu przemierza polityczne manowce. Łatwo spaść z siodła. Pewniaka z pierwszego miejsca zdeklasował startujący z ostatniej, 18. pozycji sosnowiecki radny Łukasz Litewka (lat 34). Rozgoryczenie Czarzastego może łagodzić fakt, że Litewka to pełen pomysłów aktywista, społecznik, pasjonat – w każdym calu postać nietuzinkowa. W rezultacie Litewka zdobył 40 578 głosów i tym najlepszym w okręgu wynikiem pociągnął Czarzastego do Sejmu. Więc może jednak Czarzasty był w beczce, a Litewka pomógł mu się z niej wykaraskać... Lider lewicy dobił do 22 332 głosów, choć przed czterema laty miał ich ponad 31 tys. Dość powiedzieć, że cała lewicowa osiemnastka kandydatów zebrała 81 646 głosów. W każdym razie sensacja wisiała w powietrzu i Czarzasty, choć odrobinę zawiedziony, powinien być nowej ikonie lewicy dozgonnie wdzięczny.

Mówiąc „ikona”, nie przesadzam, bo w skali kraju Litewka osiągnął trzeci najlepszy wynik dla tej formacji: po Adrianie Zandbergu (64 435) z partii Razem i debiutującej w wyborczym wyścigu Dorocie Olko (44 188), rzeczniczce tego ugrupowania. Litewka wyprzedził takie tuzy jak Joanna Scheuring-Wielgus (35 193) i Krzysztof Śmiszek (34 577). Mało tego, w sosnowieckim okręgu pokonał w bitwie na głosy wszystkich znanych polityków KO i PiS.

Czytaj też: Mejza, Korwin, Emilewicz. Kto wszedł do Sejmu, komu się nie udało

„Ostatni na liście, pierwszy w działaniu”

Siłą rzeczy należy zapytać: kim jest ten Łukasz Litewka, sensacja tegorocznych wyborów nie tylko w województwie śląskim? Odrobinę światła na tę postać rzucają wiszące jeszcze banery i plakaty. Zamiast zdjęć ze znanymi z wielkiego świata polityki na swoje nośniki zaprosił... dziesięć bezdomnych psów ze schroniska w Sosnowcu. I dopisał: „Ostatni na liście, pierwszy w działaniu”. Mówił, że jest z tymi, którzy dawno już powinni być wybrani, a tymczasem siedzą tam, gdzie nikt nie powinien siedzieć ani chwili. A one siedzą już tak długo...

Dziś okazuje się, że od niedzielnego głosowania cztery psiaki znalazły już dom. Litewka jest więc skuteczny, co w polityce ma pierwszorzędne znaczenie. Ze schroniskiem zaprzyjaźnił się w poprzednich wyborach, kiedy bez powodzenia startował z listy SLD. Wtedy skrupulatnie pozbierał swoje banery i zawiózł je do ocieplania boksów bezdomnych zwierząt. Nie rzuca więc słów na wiatr, nie prezentuje swoich idei od święta, co w politycznym mrocznym świecie niesie iskierkę nadziei, że nie wszystko jest pustosłowiem.

Po ogłoszeniu wyników nie krył radości: „Nikt w partii nie wierzył w moje zwycięstwo – mówił katowickiej „Gazecie Wyborczej”. – Nawet nie zostałem zaproszony do żadnego z lewicowych sztabów wyborczych, które zebrały się w niedzielny wieczór”.

Człowiek orkiestra idzie do Sejmu

Poseł Litewka do niedawna pracował w Zakładzie Oczyszczania Miasta w Mysłowicach. W poniedziałek, po ogłoszeniu cząstkowych wyników, kiedy był już pewny swego, złożył wypowiedzenie. Zapewne zostanie posłem zawodowym. Czeka na niego kupa roboty.

Na pewno nie tylko apel o zwierzaki i urok osobisty uwiódł tak wielu wyborców. Litewka od lat angażował się w różne akcje charytatywne. Jego profil na Facebooku związany z pomocą potrzebującym, ludziom i zwierzętom, obserwuje ponad 256 tys. osób. Wielu z nich deklarowało przed wyborami, że w ramach „turystyki wyborczej” przyjedzie z całego kraju właśnie do Sosnowca, żeby tam oddać na Litewkę swój głos.

Na prośbę polskiego misjonarza sosnowiecki radny zaangażował się w zbiórkę szkolnych ławek i krzeseł dla Tanzanii. A potem, kiedy okazało się, że brakuje także szkolnych przyborów, pojechały następne dostawy z pełnymi pudłami. Kiedy potrzebne były fundusze na rehabilitację sparaliżowanej Wiktorii, Litewka zlicytował swój samochód i pieniądze się znalazły. Coroczne wsparcie Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy to tylko krople w morzu charytatywnej działalności nowego posła lewicy, który sam jest człowiekiem orkiestrą.

Społeczność, która wspierała działanie radnego Litewki, organizowała się pod hasłem #TEAMLITEWKA. Tak też nazywa się jego pomocowa fundacja. Po ogłoszeniu wyników poseł napisał na Facebooku: „Co za liczby, w każdym mieście Team bierze wszystko. Pomaganie wygrało z politykowaniem. Szczerość wygrała z obietnicami. Wygraliśmy. Nie ja, MY! Spełniliśmy razem wiele marzeń. Dziękuję, że spełniliście moje”.

W okręgu 32 do wzięcia było dziewięć poselskich mandatów. W poprzednich wyborach zdecydowanie zwyciężył tutaj PiS. Obecnie nieznacznie, z przewagą trochę ponad 2 tys. głosów, wygrała KO. Dostaną po trzy mandaty. Trzecie miejsce zajęła Nowa Lewica: dwóch posłów. Trzecia Droga będzie miała jeden mandat.

Wracam do pytania: kim jest Litewka oprócz tego wszystkiego, co już o nim wiemy? Chyba jakimś politycznym cudem... I tego się trzymajmy.

Niespodzianki na Śląsku

Wstępne podsumowanie wyborów w 4,5-milionowym województwie śląskim: w sześciu okręgach do wzięcia było 55 mandatów poselskich i 13 senatorskich. W poprzednich wyborach Koalicja Obywatelska miała ośmioro senatorów, a PiS pięcioro. Teraz demokratyczna opozycja ma, w ramach paktu senackiego, 11 foteli. W całym województwie śląskim w wyborach do Sejmu nieznacznie zwyciężył PiS z 33,5 proc. (w 2019 r. partia Kaczyńskiego miała 41,6 proc.) wobec 32,11 proc. dla KO. Największe poparcie PiS zanotował na północy (okręg częstochowski, ale już nie w samej Częstochowie) oraz na południu (w okręgach rybnickim i bielsko-bialskim, z Żywiecczyzną).

W katowickim prestiżowym okręgu 31 stanęli przeciwko sobie Mateusz Morawiecki – 117 tys. głosów (poprzednio 133,6 tys.) i Borys Budka – 101 tys. (wcześniej 99 tys.). Zdecydowanie zwyciężyła KO (36,27 proc., pięć mandatów), PiS zebrał mniej poparcia (30,88 proc., cztery mandaty). Po jednym miejscu w Sejmie przypadło Trzeciej Drodze, Lewicy i Konfederacji. W samych Katowicach KO pokonała PiS 41,58 proc. do 26,06 proc.

Jedną z ciekawostek wyborczych na Śląsku jest przegrana politycznej rodziny Sośnierzy. Andrzej Sośnierz, były szef Narodowego Funduszu Zdrowia, były poseł PO, potem związany z Porozumieniem Jarosława Gowina, a ostatnio z PiS, miał szósty wynik na liście (przy czterech mandatach). Z kolej jego syn Dobromir Sośnierz, wybrany w 2019 r. z listy Konfederacji, został zrzucony ze Śląska, swojego matecznika, do Ostrołęki. Był drugi, ale mandat był tylko jeden.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Dyrektorka odebrała sobie życie. Jeśli władza nic nie zrobi, te tragedie będą się powtarzać

Dyrektorka prestiżowego częstochowskiego liceum popełniła samobójstwo. Nauczycielka z tej samej szkoły próbowała się zabić rok wcześniej, od miesięcy wybuchały awantury i konflikty. Na oczach uczniów i z ich udziałem. Te wydarzenia są skrajną wersją tego, jak wyglądają relacje w tysiącach polskich szkół.

Joanna Cieśla
07.02.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną