Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Kłócą się w PiS. Karski z Wąsikiem, Szydło z Mastalerkiem i inni. Pewnych słów Kaczyński nie wybaczy

Spotkanie Jarosława Kaczyńskiego z mieszkańcami Dąbrowy Białostockiej Spotkanie Jarosława Kaczyńskiego z mieszkańcami Dąbrowy Białostockiej Michał Kość / Forum
Ambicje partyjnych bonzów i potyczki pomiędzy frakcjami rozhulały się już tak bardzo, że Jarosław Kaczyński nie jest w stanie nad tym zapanować. W PiS już nic nie będzie „ponad podziałami”. Nie powiem, aby mnie to szczególnie martwiło.

Prof. Karolowi Karskiemu posiwiała broda i wygląda dziś znacznie dostojniej niż w czasach, gdy kojarzyliśmy go z upojnym rajdem na golfowym wózku. Gdy Jarosław Kaczyński pozbył się z zasobu kadrowego prof. Ryszarda Legutki, prof. Karski mógł liczyć na zajęcie zaszczytnego miejsca mentora i środowiskowego intelektualisty PiS. Niestety, plany pokrzyżował mu Maciej Wąsik, były zastępca Mariusza Kamińskiego w MSW, który jako męczennik za wolność waszą i naszą, więziony w katowniach koalicji 13 grudnia musiał dostać godne miejsce na listach do europarlamentu. I dostał. Niestety, kosztem Karskiego, który w wyniku bolesnej decyzji prezesa zamiast z jedynki w swoim warmińsko-mazurskim i podlaskim okręgu startuje z dwójki, więc żeby mieć pewność odnowienia swojego mandatu europosła, powinien pokonać męczennika na głosy. A to nie będzie łatwe. Na jego szczęście nikt Wąsika w PiS nie lubi, więc tzw. struktury będą raczej pracować dla niego, a dla Wąsika tylko na aby-aby.

Suski stawia już wszystko na jedną kartę

Znany i lubiany Marek Suski przekonywał w miniony piątek na spotkaniu wyborczym w Olsztynie, żeby głosować na Karskiego, jako że z Wąsikiem „nikt się nie będzie w Parlamencie Europejskim liczył, bo spędził jakiś czas w więzieniu”. „Proszę sobie wyobrazić, jak w Unii Europejskiej kolega z jedynki będzie szanowany”. Co racja, to racja, ale żeby takie rzeczy mówić o partyjnym koledze? Tak go poniżać? „Kolega z jedynki” to nie byle jaka deskrypcja – to kąśliwa ironia połączona z wykluczającym i piętnującym zabiegiem niewymieniania nazwiska osoby, o której się mówi. Rzecznik PiS Michał Bochenek musiał na to zareagować. Uczynił to, zgodnie z nową świecką tradycją, czyli w serwisie X, pisząc, niegramatycznie wprawdzie, lecz zrozumiale, że „wypowiedź p. posła Marka Suskiego skierowana wobec p. posła M. Wąsika jest nieuzasadniona i powiela kłamstwa koalicji 13 grudnia”.

To już nie żadna tam honorowa rywalizacja. To otwarta wojna. Jest nerwowo, bo o ile z okręgu olsztyńskiego PiS ma obecnie dwa mandaty (Karol Karski i Krzysztof Jurgiel), o tyle wcale nie jest pewne, że i tym razem tak będzie. Dlatego Karski zrobi wszystko, aby „obejść” Wąsika i uzyskać najlepszy wynik. Pięć lat temu Karski zdobył 184 tys. głosów, a drugi na liście Jurgiel 105,5 tys. Z pewnością z powodu przesunięcia na drugą pozycję Wąsik dostał na wejściu kilkadziesiąt tysięcy głosów, które Karski na wejściu utracił. Być może jednak ich zacięta rywalizacja przysporzy głosów obu i obaj zdobędą mandaty. A czy będą ze sobą jeszcze w ogóle rozmawiać, po czymś takim? Pewnie tak, bo politycy nie oczekują od kolegów ani klasy, ani lojalności. Brutalność wpisana jest w ten zawód.

W wypowiedzi Suskiego było jednakże coś jeszcze. Na jednym oddechu zdyskredytował Wąsika i podważył autorytet Jarosława Kaczyńskiego, mówiąc, że „decyzja o tym, aby jeden z naszych kolegów był na jedynce, jest decyzją wynikającą z pewnych perturbacji, jakie państwo obserwowaliście”. No, na coś takiego to się Kaczyński naprawdę wścieknie. Widać, że Suski stawia już wszystko na jedną kartę i na tej karcie z pewnością nie ma konterfektu pana prezesa. Przypuszczalnie nie on jeden w PiS myśli w ten sposób.

Beata Szydło walczy z Ryszardem Terleckim

Zapowiedzią rozpadu środowiska PiS są perturbacje w wyborach marszałków sejmików wojewódzkich oraz tarcia związane z wyłanianiem kandydata partii w wyborach prezydenckich. Sensacją była utrata, a właściwie nieobjęcie przez PiS władzy w sejmiku województwa podlaskiego, a także pat w sejmiku małopolskim. Beata Szydło walczy z Ryszardem Terleckim o to, by marszałkiem został jej człowiek – Andrzej Adamczyk. Nadal tak się nie stało, lecz marszałkiem nie został też faworyt Szydło Łukasz Kmita. Jak będzie dalej, nie wiadomo – na razie w Małopolsce rządzi dawny marszałek z PiS Witold Kozłowski. Jarosław Kaczyński ukarał Adamczyka, stawiając na jego miejsce Kmitę jako przewodniczącego wojewódzkiego zarządu PiS w Małopolsce. Wojna Szydło z Terleckim zmusiła byłą premier do konfrontacji z samym prezesem. Rzuciła mu otwarte wyzwanie i raczej już nie będzie między nimi dobrze. Sama jednakże ryzykuje wiele, bo jeśli w wyniku walk frakcyjnych PiS utraci fotel marszałka w Krakowie, jej samej również nie wyjdzie to na dobre. A dla niektórych radnych PiS – i to nie tylko w Małopolsce – do zaakceptowania jest marszałek spoza PiS, jeśli tylko jest dostatecznie konserwatywny, a jednocześnie koncyliacyjny. Trzecia Droga ma zaś takich ludzi.

Beata Szydło, która kiedyś była szefową kampanii prezydenckiej Andrzeja Dudy, od dłuższego czasu ma z Dudą na pieńku. A jak z Dudą, to i z jego nieformalnym zastępcą (a w sercu swym również nieformalnym następcą) Marcinem Mastalerkiem. Szydło otwarcie popiera w kampanii wyborczej do europarlamentu Jarosława Kurskiego, którego od lat Andrzej Duda zwalcza, jak może. W filmiku reklamowym oświadczyła, że „głosowałaby na Jarosława Kurskiego”. Mastalerek skomentował to w „Rozmowie Piaseckiego” w TVN24 następująco: „Każdy popiera, kogo chce. Do tego ma prawo pani premier Beata Szydło, a ja będę popierał Wojciecha Kolarskiego. Mój stosunek do Jacka Kurskiego od wielu lat jest taki sam. Uważam, że szkodzi polskiej prawicy. Ja wyobrażam sobie prawicę w przyszłości jako osoby, które walczą o konserwatywne idee w zupełnie inny sposób, niż robi do Jacek Kurski. Mam do tego prawo”.

Mastalerek nie wyklucza startu w wyborach prezydenckich, a to oznacza, że sam Andrzej Duda nie wyklucza, że poprze swego przyjaciela, zamiast oficjalnego kandydata PiS. Bo przecież Jarosław Kaczyński z pewnością nie zgodzi się, aby kandydatem jego partii był człowiek Dudy. Dla przetrwania PiS-u jako wielkiej i jednolitej partii wystawienie jednego kandydata, który zrobi niezły wynik, jest sprawą o strategicznym znaczeniu. Jednakże ambicje partyjnych bonzów i potyczki pomiędzy frakcjami rozhulały się już tak bardzo, że Jarosław Kaczyński nie jest w stanie nad tym zapanować. Ktokolwiek zostanie kandydatem PiS, może być pewny, że nie cała partia stanie u jego boku, solidarnie walcząc o jak najlepszy wynik „ponad podziałami”. W PiS już nic nie będzie „ponad podziałami”. Nie powiem, aby mnie to szczególnie martwiło.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kultura

13 najlepszych polskich książek roku według „Polityki”. Fikcja pozwala widzieć ostrzej

Autorskie podsumowanie 2025 r. w polskiej literaturze.

Justyna Sobolewska
16.12.2025
Reklama