Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Co ustaliła komisja śledcza ds. wyborów kopertowych? Będą zgłoszenia do prokuratury

Prezes PiS Jarosław Kaczyński zeznawał przed komisją śledczą ds. wyborów kopertowych 24 maja 2024 r. Prezes PiS Jarosław Kaczyński zeznawał przed komisją śledczą ds. wyborów kopertowych 24 maja 2024 r. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.pl
Kaczyński, Morawiecki, Witek, Sasin, Kamiński, Dworczyk – m.in. te nazwiska widnieją na liście polityków, na których mają wpłynąć zawiadomienia do prokuratury od posłów z komisji śledczej ds. wyborów kopertowych.

26 posiedzeń, 33 przesłuchanych świadków, 400 stron raportu i kilkanaście zawiadomień do prokuratury – to efekt sześciu miesięcy prac sejmowej komisji śledczej ds. wyborów kopertowych. Jej członkowie dopatrzyli się przejawów niegospodarności na kwotę 76 mln zł. Jarosław Kaczyński, Mateusz Morawiecki, Elżbieta Witek, Jacek Sasin, Mariusz Kamiński, Michał Dworczyk – na liście polityków, którzy mają zostać zgłoszeni do prokuratury, znaleźli się niemal wszyscy świadkowie biorący udział w organizacji niedoszłego głosowania.

Przypomnijmy: w 2020 r., gdy trwała pandemia covid-19, a zbliżały się wybory prezydenckie, PiS próbował przeprowadzić je korespondencyjnie z pomocą Poczty Polskiej. Pomysł ten forsowano w przekonaniu, że taka forma wyborów będzie korzystna dla Andrzeja Dudy, a „covidowa” kampania zapewni mu łatwą reelekcję. Rozpoczęto przygotowania, których głównym elementem było przedwczesne, wyprzedzające proces legislacyjny wydrukowanie za ok. 76 mln zł pakietów wyborczych, które Poczta Polska miała rozesłać wyborcom, a potem je od nich odebrać.

Decyzję podjął Jarosław Kaczyński

„Ta komisja powstała, ponieważ sprawa wyborów korespondencyjnych przez bardzo długi czas pozostawała niewyjaśniona” – powiedziała w czwartek nowa przewodnicząca komisji Magdalena Filiks, prezentując skróconą wersję raportu końcowego. Podkreśliła, że taka forma elekcji mogła pozbawić kilka milionów obywateli czynnego prawa wyborczego. „Rządząca większość usiłowała przeprowadzić wybory, które nie byłyby powszechne i tajne, w których nie byłoby technicznej możliwości przeprowadzenia drugiej tury w terminie 14 dni. Kampanię wyborczą rzeczywiście mógł prowadzić tylko jeden kandydat, obecnie urzędujący prezydent Andrzej Duda” – dodała.

Wyjaśniła, że komisja kategorycznie negatywnie ocenia ingerencję władzy wykonawczej w proces wyborczy. „Decyzję o formie wyborów podjął człowiek niesprawujący funkcji politycznej: prezes Jarosław Kaczyński” – uściśliła.

Premier Morawiecki zdaniem komisji „uznał się samozwańczo za organ uprawniony do wydawania decyzji ws. przeprowadzenia wyborów prezydenckich”. Nie działał w granicach prawa i nadużył uprawnień, a jego decyzje skutkowały rekompensatami dla Poczty Polskiej i PWPW, więc były źródłem bezzasadnych wydatków dla skarbu państwa.

„Wszystko wskazuje na to, że szef KPRM Michał Dworczyk wprowadził premiera w błąd, twierdząc, że decyzje te są zgodne z prawem. Nie uzasadnia to jednak działalności premiera, który powinien sam upewnić się, że decyzje te są właściwe. To bowiem premier ponosi odpowiedzialność za nie. Zarówno Mateusz Morawiecki, jak i Michał Dworczyk zignorowali ostrzeżenia kancelarii KPRM” – stwierdziła Anita Kucharska-Dziedzic z Lewicy.

„Minister aktywów państwowych i jego urzędnicy działali w sposób daleko odformalizowany, co jest szczególnie rażące, jeśli wziąć pod uwagę organizację wyborów korespondencyjnych. Nie sporządzono oficjalnej korespondencji, notatek” – mówiła o Jacku Sasinie Agnieszka Kłopotek z PSL. Podkreśliła, że analogicznych zaniedbań dopuścił się były minister spraw wewnętrznych Mariusz Kamiński. „Świadczy to o świadomym i skoordynowanym sposobie podejmowania działania” – podsumowała.

Czytaj też: Kaczyński zeznał, czas na raport komisji śledczej. Kto odpowie za wybory kopertowe?

„Raport powstał, zanim komisja zaczęła pracę”

Z raportem końcowym nie zgadzają się posłowie PiS, którzy zasiadali w komisji. Zapowiedzieli konferencję prasową, na której mają przedstawić własne wnioski. „Mamy swój dokument, należy to traktować jak zdanie odrębne do raportu, przedstawimy nasze tezy. Ale już dziś mogę powiedzieć, że po miesiącach prac komisji jasno widać, że obecnie rządzący powinni zapłacić za to, że nie doszło do wyborów korespondencyjnych” – powiedział „Gazecie Wyborczej” Michał Wójcik z Suwerennej Polski. Jego zdaniem raport demokratycznej większości powstał, „zanim komisja na dobre zaczęła swoją pracę”.

Czytaj też: Morawiecki bierze na klatę decyzję o wyborach kopertowych. W piersi się nie bije

Komisja ds. wyborów kopertowych

Komisja – jak zapisano w uchwale – miała „zbadać i ocenić legalność, prawidłowość oraz celowość działań podjętych w celu przygotowania i przeprowadzenia wyborów Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej w 2020 r. w formie głosowania korespondencyjnego przez organy administracji rządowej, w szczególności działań podjętych przez członków Rady Ministrów, w tym Prezesa Rady Ministrów Mateusza Morawieckiego oraz Wiceprezesa Rady Ministrów, Ministra Aktywów Państwowych Jacka Sasina, i podległych im funkcjonariuszy publicznych”.

Jej pracom przewodniczył Dariusz Joński z KO. Jego zastępcami byli Jacek Karnowski, także z KO, Bartosz Romowicz z Polski 2050 i Waldemar Buda z PiS. Partię Jarosława Kaczyńskiego reprezentowali jeszcze Przemysław Czarnek, Paweł Jabłoński i Mariusz Krystian. KO – Magdalena Filiks, PSL – Agnieszka Maria Kłopotek, Lewicę – Anita Kucharska-Dziedzic, a Konfederację – Witold Tumanowicz.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kultura

13 najlepszych polskich książek roku według „Polityki”. Fikcja pozwala widzieć ostrzej

Autorskie podsumowanie 2025 r. w polskiej literaturze.

Justyna Sobolewska
16.12.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną