Zelig Rojtszwaniec
Ilja Erenburg i jego tragikomiczna opowieść o Lejzorku Rojtszwańcu
Tragikomiczna opowieść o Lejzorku Rojtszwańcu, krawcu mężczyźnianym z Homla, powstała w 1927 r. Później Erenburg nie napisał już nic tak pięknego. Ani powieści wojenne, ani powojenne nie przetrwały próby czasu. Powieść „Odwilż” została zapamiętana głównie dlatego, że jej tytułem określono czas przemian w ZSRR. Erenburg po wojnie cieszył się zaufaniem władz, przetrwał stalinowskie czystki jako jeden z nielicznych przedstawicieli przedwojennej żydowskiej inteligencji.
„Burzliwe życie Lejzorka Rojtszwańca” to opowieści o Żydzie wiecznym tułaczu. Bohatera przez całe życie ścigał zły los. Zaczęło się od niewinnego westchnienia przy nekrologu jakiegoś towarzysza. Okazało się, że wyraził w ten sposób „kontrrewolucyjne uczucia”. W Tule znalazł zatrudnienie przy rozmnażaniu królików. Problem polegał na tym, że te zwierzątka istniały tylko na papierze – jedyna para dawno zdechła. Lejzorek zaczął więc rozmnażać te nieistniejące sztuki w statystykach.
Pisarz przystawia krzywe zwierciadło nie tylko Rosjanom, ale i Polakom (zapatrzonym w swoja przeszłość i chwałę) oraz Niemcom, antysemitom. Żydzi w Izraelu też źle traktują Żydów z Europy Wschodniej. A wszyscy, niezależnie od narodowości, pomiatają biednym Lejzorkiem, który nie ma pieniędzy. Cokolwiek uczyni i tak dostanie po głowie. Aż dziewiętnaście razy trafia za kratki. „Jeżeli już czymś zawiniłem, to chyba tym, że żyję” – mówi w sądzie.
Lejzorek, sowizdrzał i wędrowny filozof, na każdą okoliczność miał w zanadrzu opowieść talmudyczną. W Talmudzie znalazł też poradę, która stała się jego drogowskazem: trzeba być takim jak wszyscy dokoła. I tak zaczyna się jego wielka wędrówka. Wśród pisarzy staje się literatem i zapalonym marksistą, który „wszystko potrafił przeciąć z marksowskiego punktu widzenia.