Jemsowa demokracja
Zwycięzcy Nagrody Architektonicznej POLITYKI o swoich projektach
Piotr Sarzyński: – Na swej stronie internetowej chwalicie się ponad 90 projektami. Niezłe miasto można by z nich stworzyć.
Maciej Miłobędzki (MM): – To nie wszystkie! Niektórych tam nie umieściliśmy. Na przykład tych, które zamknęliśmy na stosunkowo wczesnym etapie opracowania, lub takich, które z różnych względów nie dały nam poczucia satysfakcji.
Miewaliście nieudane projekty?
MM: – Porażki są wpisane w ten zawód, przydarzają się najznakomitszym architektom. Częściej nawet niż przeciętnym.
Do porażek zaliczyć też można przegrane konkursy?
MM: – Niezupełnie. Jeden wygrany konkurs na pięć, a nawet dziesięć, w których się startuje, to całkiem dobry wynik. W Europie renomowane biura projektowe przeznaczają nawet 30 proc. budżetu i czasu na konkursowe projekty. Jeżeli efektem tego zaangażowania są 1–2 realizacje rocznie, to już jest dobrze. U nas wskaźnik wygranych w niektórych latach wynosił około połowy.
Rewelacja!
Jacek Mroczkowski (JM): – Wybieramy te konkursy, które nam odpowiadają, w których czujemy, że mamy szanse na dobrą architekturę. No i dające nadzieję na realizację, a nie schowanie do szuflady. Teraz powszechnie chwali się nas za Międzynarodowe Centrum Kongresowe w Katowicach. I to jest jakaś satysfakcja. Bo tylko my wiemy, ile energii włożyliśmy także w projekty, które przegrały w innych konkursach, ile pracy „poszło z dymem”.
MM: – Dlatego chwalimy się także projektami, które nie były zrealizowane, a które wydają się nam wartościowe.