Zmarł Ernest Bryll, poeta, pisarz. „Poezja to miłość do bardzo kolczastej kochanki”
„17 marca zmarł Ernest Bryll, poeta”, informuje Stowarzyszenie Pisarzy Polskich. „Żegnamy wybitnego poetę, wielkiego pisarza”, dodaje w mediach społecznościowych Stowarzyszenie RWE im. Jana Nowaka-Jeziorańskiego, cytując fragment wiersza „Na wyspy”:
Na wyspy Blasket zagnały mnie wspomnienia
Żebym widział.
Nie do uwierzenia: Po ciemnym niebie
Gdzie wszystkie wiatry sprzeczne
Lecą dusze umarłych we wieczność
Niby ptak
Tylko jak? Nawet ptak
W tym niebie – kim jest nie wie.
Ernest Bryll: czytany, śpiewany
Ernest Bryll urodził się 1 marca 1935 r. w Warszawie. Z nią był związany najdłużej, tutaj mieszkał, choć samo dzieciństwo spędził w Komorowie Starym k. Ostrowi Mazowieckiej i w Gdyni. W czasach okupacji należał do Zawiszaków, najmłodszej drużyny Szarych Szeregów. Po wojnie konspirował przez chwilę w podziemnym skautingu. Zdał maturę (miał 16 lat) i podjął studia polonistyczne na Uniwersytecie Warszawskim. Krótko pracował w elektrowni portowej w Gdyni.
Pierwszy tom jego wierszy („Wigilie wariata”) ukazał się w 1958 r., w sumie wydał ich blisko 40. Był krytykiem filmowym, redaktorem w Teatrze Telewizji. Pracował w redakcjach „Po Prostu”, „Sztandaru Młodych”, „Odry”, „Współczesności” i „Filmu”.
Miał imponujące, szerokie zainteresowania i dokonania. Jak czytamy na jego stronie internetowej: „Autor licznych tomików poezji, sztuk scenicznych, oratoriów, musicali i programów telewizyjnych. Tłumacz z języka irlandzkiego, czeskiego, jidisz”. W latach 1991–95 pełnił funkcję ambasadora RP w Irlandii.
Jego wiersze – obok m.in. twórczości Agnieszki Osieckiej czy Jacka Kaczmarskiego – były chętnie śpiewane. Niektóre są dziś kultowe, jak „Psalm stojących w kolejce” (w wykonaniu Krystyny Prońko). Inne mniej się może z Bryllem kojarzą, ale też są jego autorstwa, jak „Peggy Brown” grupy Myslovitz. Poezję Brylla śpiewali Maryla Rodowicz, Jerzy Połomski, Skaldowie.
Poeta, bloger, autor kolęd
„Jest ogromna grupa ludzi kochających poezję – nie wiadomo za co! Ani pieniędzy, ani znajomości. Poezja to miłość do bardzo kolczastej kochanki. A jednak są – i to mnie cieszy!” – mówił przy okazji konkursu poetyckiego organizowanego w Służewskim Domu Kultury.
Sam latami publikował wiersze w sieci: „Dobija mnie ślamazarność, z jaką teksty poetyckie docierają do czytelników. Będę więc wysyłał niektóre w przestrzeń. Kto chce, niech łapie”. Jak pisała na łamach „Polityki” Bianka Mikołajewska: „Ernest Bryll również, choć pewnie o tym nie wie, jest blogerem (czy jak wolą inni: blogowiczem). Co kilka dni zamieszcza na swojej stronie internetowej list, a w nim wiersze własne i swoich ulubionych autorów, czasami kilka słów komentarza, trochę rozważań o otaczającej rzeczywistości”. Odpowiadał też tutaj na listy czytelników. „Jedna z moich córek też woli Poświatowska i pewno ma rację... ha”, pisał.
Ernest Bryll rzadziej kojarzy się z kolędami, ale ma ich całkiem sporo w dorobku. Pisał Mirosław Pęczak: „W 1980 r. powstała śpiewogra Ernesta Brylla do muzyki Wojciecha Trzcińskiego »Kolęda nocka« z tekstami, które wyraźnie odwoływały się do społecznego doświadczenia Polaków w dobie kryzysu. Kolejki, codzienne upokorzenia, nędza, dobre społeczeństwo, zła władza. Krystyna Prońko dzięki tym smutnym piosenkom wyrosła na muzę słusznego gniewu klasy robotniczej, a Ernest Bryll, wcześniej atakowany w krytycznych tekstach reprezentantów Nowej Fali za antyinteligencki ton swojej twórczości, zyskał opinię poety zaangażowanego w przemiany posierpniowe”.
Na swoim blogu Bryll wspominał lata w biedzie i polską tęsknotę za Zachodem. „Poezja jako zawód, jako sposób zarobkowania? No nie. Jeśli tylko można, trzeba pracować w innym zawodzie. Nawet po to, aby nie mieć zbyt wiele czasu na pisanie wierszy. Bo sztuka, poezja jest nam najmilsza, kiedy staje się niby wagarami w naszym zagonionym życiu. I cóż z tego, że ludzie najbardziej cenią moje wagary? Żeby uciekać na wagary, trzeba „musieć istnieć” gdzie indziej. Ale to już moje teorie prywatne”.