Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kultura

Całkiem ludzki cyborg

Christian Bale jako John Connor w najnowszej części Christian Bale jako John Connor w najnowszej części "Terminatora" Fot. Materiały Prasowe
Do kin wchodzi właśnie czwarta część „Terminatora” i pierwsza, w której Arnold Schwarzenegger nie zagrał głównej roli.

Nowego „Terminatora” wyreżyserował McG, mało znany reżyser, którego nazwisko może kojarzyć się tylko z klapą, jaką były zrealizowane przez niego kilka lat temu „Aniołki Charliego. Zawrotna prędkość”. „Terminator: Ocalenie” raczej klapą nie będzie. Po nieudanej trójce, która stała się niezamierzoną parodią poprzedniczek, film McG nie wypada najgorzej. Autorzy zapowiadali, że to początek nowej trylogii, więc warto zobaczyć, jak wyobrażają sobie kontynuację i czy zdecydowali się wrócić do dzieła Jamesa Camerona, reżysera dwóch pierwszych „Terminatorów”.

„Terminator: Ocalenie”, w którym Schwarzenegger pojawia się tylko na chwilę (jego postać została wygenerowana komputerowo z pierwszego „Terminatora”), rozgrywa się w 2018 r. w postapokaliptycznej przyszłości, w której maszyny dążą do całkowitego wyniszczenia ludzi. Na każdym kroku widać tu znane motywy z innych filmów s.f. Wielka, dwunoga maszyna, pojawiająca się na pustyni, to oczywiste nawiązanie do „Transformers”, pościgi po wymarłych drogach – do „Mad Maxa”, ludzie chwytani masowo do ogromnych, przenośnych klatek – to obrazek z „Wojny światów”. Wygląda to trochę tak, jakby McG, nie mając własnych pomysłów, wykorzystał te, które wcześniej już się sprawdziły.

Jest jednak w nowym „Terminatorze” postać intrygująca, która wnosi do całej historii coś świeżego. To cyborg przekonany o tym, że jest człowiekiem, i który staje po stronie ludzi, bo czuje się wśród nich jak wśród swoich. Został zbudowany z połączenia ciała skruszonego zbrodniarza i najnowszych mikroprocesorów. Trudno w tym wątku nie dostrzec elementów jednej z wersji legendy o Golemie: w filmie McG bohater ten buntuje się przeciwko konstruktorowi, próbując ratować resztki swojego człowieczeństwa.

Polityka 23.2009 (2708) z dnia 06.06.2009; Kultura; s. 59
Reklama