Książki

Ale żeś powiedziała!

Recenzja książki: Katarzyna Nosowska, „A ja żem jej powiedziała”

materiały prasowe
Całość układa się w opowieść o tym, jak sobie odpuścić i samemu się ze sobą zaprzyjaźnić.

Wielka polska wokalistka, liderka grupy Hey, zawojowała Instagram krótkimi wideofelietonami. Występuje tam często z wirtualnym filtrem na twarzy i ze zmodyfikowanym głosem, co nadaje jej opowieściom lżejszy ton. I jest świadectwem dystansu rzadko spotykanego tak w sieci, jak w show-biznesie. Felietony ukazały się właśnie w druku i dotrą pewnie do szerszej publiczności (a i ta jest niemała: Nosowska ma na Instagramie 243 tys. obserwatorów). Głównie do kobiet, ale i szerzej – do tych, którzy nie są „pupilami losu”. Autorka samą siebie zalicza do tego grona, więc gdy prosi, żeby „jej zaufać” i posłuchać, co ma do powiedzenia, to trudno odmówić. Teksty Nosowskiej są zwarte, lakoniczne, a sama ich treść – niespecjalnie odkrywcza. Ale dotykają spraw podstawowych, dość powszechnych zmartwień i dylematów. Jak wychować dziecko, żeby wyrosło na przyzwoitego człowieka? Jak wspominać dzieciństwo, żeby nie uwierało w dorosłości? Jak się godnie starzeć i polubić swoje ciało, zamiast katować je kolejną dietą? Całość układa się zaś w opowieść o tym, jak sobie odpuścić i samemu się ze sobą zaprzyjaźnić. Nosowska, do której z różnych względów przywarła etykieta mrocznej, depresyjnej artystki, tu występuje w roli mentorki dzielącej się doświadczeniem i – zaryzykujmy – pogodą ducha. Posługując się językiem znanym z jej piosenek: prostym, ale precyzyjnym i kojącym.

Katarzyna Nosowska, A ja żem jej powiedziała, Wielka Litera, Warszawa 2018, s. 208

Książka do kupienia w sklepie internetowym Polityki.

Polityka 23.2018 (3163) z dnia 05.06.2018; Afisz. Premiery; s. 80
Oryginalny tytuł tekstu: "Ale żeś powiedziała!"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Rynek

Afera upadłościowa, czyli syndyk złodziejem. Z pomocą sędziego okradał upadające firmy

Powstała patologia: syndycy zawyżają koszty własnego działania, wystawiają horrendalne faktury za niestworzone rzeczy, sędziowie to akceptują, a żaden państwowy urzędnik się tym nie interesuje. To kradzież pieniędzy, które należą się przede wszystkim wierzycielom.

Violetta Krasnowska
12.06.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną