„Ślad wydawcy” to książka, w której Roberto Calasso w wyrafinowany sposób łączy najważniejsze dla niego obszary zainteresowań. Ten znakomity erudyta zajmował się jako eseista przede wszystkim wpływem mitów – głównie greckich („Zaślubiny Kadmosa z Harmonią”), ale także hinduskich („Ka”) – na współczesną świadomość. A jednocześnie był jednym z założycieli słynnego wydawnictwa Adelphi, które prowadzi do dziś. W „Śladzie wydawcy” proponuje czytelnikowi osobistą opowieść o doświadczeniach wydawcy. Niebagatelną rolę ma dla niego kontakt z autorami, z którymi w większości się przyjaźni (Josif Brodski i Elias Canetti), oraz kreowanie gustów – Calasso przypomina sytuację, gdy po opublikowaniu w Adelphi książek Josepha Rotha oponenci zarzucali wydawcy elitarność, a w kilka lat później, gdy austriacki pisarz stał się poczytny, ci sami dziennikarze oskarżali Calasso o komercyjność. Dzięki działaniom Adelphi Włochy są obecnie jedynym chyba krajem, w którym na hasło Roth czytelnicy odruchowo dopowiadają „Joseph”, a nie „Philip”. Dla takich momentów warto zajmować się literaturą – twierdzi Calasso. Ślad wydawcy to coś więcej niż wspomnienia i anegdoty, to namysł nad rolą edytora, w którym autor upatruje pierwiastka mitycznego. Widzi w nim niemal stwórcę, który powołuje coś z niczego. Pięknie to wszystko brzmi, ale jak wygląda przyszłość wydawców w dobie self publishingu i e-booków? Calasso, choć narzeka na zapaść rynku książki (czego znamiennym przykładem jest uwiąd czasopism literackich), jest dobrej myśli. „Nie myśl, że książki znikną” – zdaje się powtarzać za Umbertem Eco. A dopóki można tak pięknie pisać o książkach, jak robi to Calasso, literatura ma się świetnie.
Roberto Calasso, Ślad wydawcy, przeł. Joanna Ugniewska, Stanisław Kasprzysiak, słowo/obraz terytoria, Gdańsk 2018, s. 150