Są rzeczy, o których mówić nie sposób. A o czym nie można mówić, o tym trzeba milczeć. Jednak milczenie to nie cisza, raczej błądzenie nienazywalnych myśli i emocji z dala od gwarnej rzeczywistości. Kto pozwala im zaistnieć, obdarza sam siebie życiem sekretnym. Sekretny może być moment skupienia przed wydobyciem dźwięków z instrumentu, albo chwila materializacji myśli w literaturę. Sekretna jest miłosna fascynacja i zafascynowanie lekturą; także dialogi ze zmarłymi – one zawsze spowite są w tajemnicę. Życie sekretne to ciągłe poszukiwania porządku Czasu Minionego, porządku nie-z-tego-świata, gdzie istnieje świadomość bycia przed narodzinami i bycia po śmierci. To również nieustające próby poznania Innego. Owo życie naznaczone jest brakiem, bo celu nie uda się osiągnąć, ale dzięki takim poszukiwaniom można odnaleźć punkty zaczepienia w otaczającym chaosie pozorów.
„Życie sekretne” podsumować można jako zbiór myśli o miłości, muzyce, literaturze, śmierci, narodzinach – okrutnie banalnie brzmi ta wyliczanka. Na szczęście sama książka banalna nie jest. Zmusza do postawienia pytania, czy to emocje stały się trywialne, czy jedynie oznaczające je słowa wyświechtały się przez wieki użytkowania? Quignard twierdzi zdecydowanie, że to drugie – dzisiejsza mowa to jedynie „dotykanie pozorów” i powielanie fałszywego obrazu świata. Mową nie można wyrazić najważniejszych ludzkich emocji, bo kultura pogrzebała archaiczne znaczenia słów, zacierając ich związek z rzeczywistością. Więc o doświadczaniu – właśnie – narodzin, miłości, sztuki, śmierci, można jedynie milczeć. Quignard podejmuje próbę wskrzeszenia słów metodą filologicznej archeologii, wydobywając na światło papieru pojedyncze wyrazy, aby w ich etymologii szukać esencji znaczeń.