Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Książki

Życie jak opowieść

Występując przeciw zasadom prawa.

Dobrze, że wydawnictwo Amber biografią autorstwa Charlesa Williamsa przypomniało postać generała Charlesa de Gaulle'a. Ale czy rzeczywiście ten - w opinii wielu - największy polityk Francji XX wieku, francuski mąż stanu światowego formatu, jest w Polsce zapomniany? Sądząc po wychodzących regularnie w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat publikacjach na jego temat w języku polskim i to głównie rodzimych autorów - chodzi tu i o biografie (np. pióra Jana Gerharda, Andrzeja Bilika, Aleksandra Halla), i o prace ukazujące poszczególne aspekty myśli i działalności generała (naród, państwo, Europa, polityka zagraniczna, umiejętność posługiwania się środkami masowego przekazu) - obecność wielkiego Francuza w świadomości Polaków jest żywa. Czym sobie na to zasłużył? Z pewnością wpływ na to miały jego dwie wizyty w Polsce. Pierwsza, podczas wojny polsko-bolszewickiej, gdy był obserwatorem z ramienia Francji i wykładowcą taktyki dla polskiej kadry oficerskiej, a druga, już pod koniec życia, gdy jako głowa państwa odwiedził nasz kraj w 1967 roku. Z jego wizyty zapamiętano przede wszystkim dwa zdania. Wygłoszone na Śląsku: „Niech żyje Zabrze, najbardziej polskie z polskich miast!" (akceptujące polską granicę z Niemcami) oraz w Gdańsku: „Jesteście powołani, aby być wielkim krajem!" (namawiające do większej samodzielności w stosunku do ZSRR).

Jak się zdaje, atrakcyjność postaci de Gaulle'a wynika także z przyczyn ogólniejszych. Składają się na nią własne zalety charakteru generała: odwaga (jej świadectwami były, między innymi, udział w pierwszej linii walk podczas I wojny światowej i odniesione rany, wielokrotne ucieczki z obozów jenieckich, decyzja o podjęciu walki z Niemcami po kapitulacji republiki francuskiej w czerwcu 1940 roku) i konsekwencja w dążeniu do celu, którym dla niego była realizacji idei „wielkiej Francji". Poza tym podziw budzi skuteczność polityczna de Gaulle'a - dwukrotnie stanął na czele państwa francuskiego w stanie jego głębokiego kryzysu i w obu tych przypadkach sprostał temu zadaniu. Po raz pierwszy, gdy w okresie drugiej wojny światowej spowodował, że Francja z kraju kolaborującego z III Rzeszą stała się jednym ze zwycięskich mocarstw (otrzymała strefę okupacyjną w Niemczech i Austrii oraz miejsce stałego członka Rady Bezpieczeństwa ONZ). Po raz drugi, gdy na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych wyprowadził swój kraj z niemocy politycznej, słabości gospodarczej i uwikłania w problemy kolonialne oraz nadał mu znaczenie w wielkiej polityce międzynarodowej.

De Gaulle to także - jak się go często określa - wizjoner polityki. Nie każdy z jego wielkich projektów doczekał się realizacji, ale, jak należy sądzić, pomagały one temu politykowi umieszczać jego tymczasowe czy lokalne poczynania w odległej i szerokiej perspektywie. Do tych idei można zaliczyć: postulat nowoczesnej, technicznej i manewrowej armii (zgłaszany w latach trzydziestych XX wieku, zrealizował się w pełni w latach sześćdziesiątych, gdy Francja uzyskała broń atomową i zmodernizowała siły zbrojne), projekt Europy Ojczyzn (wizja Europy raczej jako konfederacji niż federacji państw), hasło Europy „od Atlantyku aż po Ural" oraz ideę partycypacji (udziału pracowników w zarządzaniu firmą).

Na uwagę zasługuje także strukturalne podobieństwo między karierą polityczną de Gaulle'a i starszego od niego o 23 lat Józefa Piłsudskiego. Obaj środkami wojskowymi i dyplomatycznymi przyczynili się - najbardziej spośród współczesnych im polityków - do odzyskania niepodległości przez swoje kraje, obaj - niezadowoleni z rządów parlamentarnych - usunęli się w cień (trwające trzy lata „sulejówkowanie" Piłsudskiego i dwunastoletni „marsz przez pustynię" de Gaulle'a), obaj wreszcie byli zwolennikami silnej władzy wykonawczej i mocarstwowej roli swego państwa na arenie międzynarodowej. Piłsudski, oprócz wizji niepodległej i silnej Polski, był także zwolennikiem tzw. idei Międzymorza. Postulowała ona federację państw Europy Środkowej i Wschodniej, leżących między Bałtykiem, Adriatykiem i Morzem Czarnym - porównanie do de Gaulle'owskiej Europy Ojczyzn i Europy „od Atlantyku po Ural" nasuwa się tu z dużą łatwością. Zarówno francuski generał, jak i polski marszałek byli oskarżani o morderstwa polityczne (np. de Gaulle o zgodę na zabójstwo admirała Darlana, natomiast Piłsudskiemu zarzucano odpowiedzialność za śmierć generała Zagórskiego) i łamanie zasad państwa demokratycznego (mówiono o bonapartyzmie de Gaulle'a i faszyzacji życia politycznego pod rządami Piłsudskiego). Te podobieństwa w życiorysach dwóch wybitnych mężów stanu XX wieku zapewne także stanowią o atrakcyjności postaci wybitnego Francuza dla polskiego czytelnika.

Ale wróćmy do samej książki. Biografia ta została napisana przez Charlesa Williamsa, brytyjskiego polityka i autora książek o Konradzie Adenauerze i marszałku Pétainie, a więc o postaciach mocno powiązanych z osobą francuskiego prezydenta i generała, co potwierdza kompetencje autora. Oparł się on nie tylko na źródłach pisanych, ale także na rozmowach z osobami bezpośrednio znającymi de Gaulle'a. Omawiana pozycja zawiera wszelkie elementy, którymi powinna cechować się rzetelna i ciekawa biografia polityka. Czytelnik znajdzie tu chronologicznie omówione koleje losu jej bohatera, ze szczególnym uwzględnieniem aspektu wojskowego i politycznego. Ale mamy tu również wyraziście zarysowane tło historyczne, tworzone przez wydarzenia, w których uczestniczył de Gaulle oraz przez postaci, z którymi współpracował lub rywalizował. To, co ważne: na kartach omawianej książki czytelnik znajdzie sporo wiadomości dotyczących sfery prywatnej i życia codziennego generała.

Ciekawe są opisy ścierania się osobowości de Gaulle'a z charakterami dwóch pozostałych przywódców zachodnich państw alianckich, Churchilla i Roosevelta. Autor przytacza też krótką i niezwykle celną charakterystykę swojego bohatera wypowiedzianą przez późniejszego premiera Wielkiej Brytanii Harolda Macmillana: „dziwny, pociągający, ale trudny człowiek" (s. 339). Dowiadujemy się też, że - oprócz pisarzy o poglądach radykalnie nacjonalistycznych, a nawet monarchistycznych - wielki Francuz czytał także utwory Charlesa Péguya (początkowo wojującego socjalisty, który stał się mistycznym patriotą i katolikiem) oraz, co może nieco dziwić, teksty Bergsona. Brytyjski autor poświęcił też niewielki rozdział rozkładowi dnia de Gaulle'a, gdy ten sprawował urząd prezydenta. Omawiana książka nie ustrzegła się jednak drobnego błędu. Na stronie 95 mówi się o francuskich czołgach R-35 uczestniczących w kampanii 1940 roku, że są uzbrojone w karabiny 37, 47 i 75 milimetrów; chodzi oczywiście o działka lub działa.

Dobrze napisana biografia wybitnego męża stanu skłania zazwyczaj do refleksji ogólniejszej natury. W sposób oczywisty nasuwa się pytanie o to, jak daleko w imię dobrze pojmowanego interesu państwa czy narodu można się posunąć, występowując przeciw zasadom prawa i istniejącemu systemowi politycznemu? Pojawia się też refleksja nad tym, ile w stosunkach między wielkimi zbiorowościami - narodami i państwami - zależy od osobistych stosunków ich przywódców. W kontekście działalności de Gaulle'a odżywa również klasyczne zagadnienie roli tzw. wielkiej jednostki w dziejach, tj. czy wielkie przemiany zależą bardziej od nieuchronnych procesów historycznych, czy są wywoływane albo modyfikowane przez wybitnego przywódcę. Przychodzi do głowy także ważne pytanie: czy dziś i w najbliższej przyszłości jest jeszcze miejsce na wielkie postaci? Czy coraz bardziej demokratyzujące się instytucje polityczne i społeczne, coraz bardziej „obywatelskie" społeczeństwa potrzebują i będą potrzebowały charyzmatycznych przywódców?
 

Charles Williams, Charles de Gaulle, przekł. A. Chajewski, wyd. Amber, Warszawa 2007, 488 s.
 

  
 

Reklama

Czytaj także

null
Nauka

Cała Polska patrzy na zorzę. Co się wydarzyło na naszym niebie w miniony weekend?

„Ta noc przechodzi do historii astronomii!”, twierdzą znani obserwatorzy nieba. W plener ruszyły tysiące Polaków, uzbrojonych w aparaty na statywach i smartfony. Przegapiliście tę zorzę? Nie martwcie się, znów nadarzą się okazje.

Anna S. Kowalska
12.05.2024
Reklama