Muzyka

Cztery razy Pärt

Recenzja płyty: Tōnu Kaljuste, „Arvo Pärt, The Symphonies”

materiały prasowe
Estoński twórca napisał cztery symfonie – podobnie jak Johannes Brahms, tylko Brahmsa można rozpoznać zawsze, a każda z symfonii Pärta jest inna.

Pierwszą stworzył w 1964 r. jako 28-latek, kończąc studia; jest to jeden z pierwszych w Estonii przypadków zastosowania dodekafonii. Druga, późniejsza o dwa lata, również hołduje awangardzie, ale jest bardziej poszukująca, a pod koniec utworu pojawia się niespodziewanie cytat z Piotra Czajkowskiego. Trzecia, z 1971 r., powstała już po przełomie stylistycznym, podczas którego kompozytor odrzucił wszystko, by studiować chorał gregoriański i muzykę wczesnego renesansu; odzwierciedlenie tego słychać w utworze. Wreszcie IV Symfonia „Los Angeles” z 2008 r., z dedykacją dla Michaiła Chodorkowskiego – jedyna nawiązująca do techniki-fetyszu Pärta, zwanej tintinnabuli (dzwonki), ale z późniejszej, bardziej zagmatwanej i rozwlekłej fazy twórczości. Te cztery muzyczne światy ogarnia znakomicie orkiestra wrocławskiego Narodowego Forum Muzyki, prowadzona przez wybitnego estońskiego dyrygenta Tōnu Kaljuste, która wykonała ten komplet we Wrocławiu oraz w Tallinie na 80. urodziny kompozytora.

Orkiestra NFM, dyr. Tōnu Kaljuste, Arvo Pärt, The Symphonies, ECM

Polityka 17/18.2018 (3158) z dnia 24.04.2018; Afisz. Premiery; s. 123
Oryginalny tytuł tekstu: "Cztery razy Pärt"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Śledztwo „Polityki”. Białoruska opozycjonistka nagle zniknęła. Badamy kolejne tropy

Anżelika Mielnikawa, ważna białoruska opozycjonistka, obywatelka Polski, zaginęła. W lutym poleciała do Londynu. Tam ślad się urwał. Udało nam się ustalić, co stało się dalej.

Paweł Reszka, Timur Olevsky, Evgenia Tamarchenko
06.05.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną