Ludzie i style

Facebook usuwa fałszywe konta przed wyborami

Administratorzy usuniętych profili logowali się do Facebooka z adresów IP pochodzących spoza Rosji. Administratorzy usuniętych profili logowali się do Facebooka z adresów IP pochodzących spoza Rosji. William Iven / Unsplash
Przedstawiciele firmy ogłosili usunięcie ze swoich serwisów 32 kont. Nie zlikwiduje to jednak problemu fake newsów i rosyjskiej ingerencji w amerykańskie procesy polityczne.

W ostatnich latach media społecznościowe stały się jednym z najważniejszych narzędzi politycznych. Według badań przeprowadzonych w USA ponad dwie dwie trzecie osób w tym kraju pozyskuje z takich portali przynajmniej część informacji. Skuteczna i agresywna kampania na platformach takich jak Twitter czy Facebook była jednym z głównych czynników, które pomogły umieścić Donalda Trumpa w Białym Domu, i wypchnęła Wielką Brytanię z Unii. Terminy fake news i trolling weszły do słowników większości języków świata, a celowe rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji stało się oczywistą taktyką polityczną stosowaną przez populistów w Europie i Stanach Zjednoczonych. W ostatnim czasie tematy te zyskały na aktualności dzięki zbliżającym się wyborom do amerykańskiej Izby Reprezentantów i Senatu.

Społecznościowy gigant usuwa fałszywe konta

Dyrektor wywiadu narodowego USA Dan Coats na początku lipca ostrzegał, że tak jak w trakcie ostatnich wyborów prezydenckich, tak i w tym roku należy się spodziewać zagranicznej (czyli rosyjskiej) ingerencji w kampanię za pomocą Facebooka, Twittera i Instagrama. Kilka dni po tej wypowiedzi swoją konferencję prasową zorganizowało największe medium społecznościowe – Facebook. Przedstawiciele firmy ogłosili usunięcie ze swoich serwisów (oprócz flagowego portalu do firmy należy platforma zdjęciowa Instagram) 32 powiązane ze sobą fałszywe konta – 17 stron facebookowych oraz 14 profili na Facebooku i Instagramie podszywających się pod prawdziwe osoby. Facebook nie przypisuje własności kont Rosjanom.

Pracownicy firmy sugerują jednak, że taktyka i mechanizmy zastosowane na usuniętych profilach są bardzo podobne do tych używanych przez powiązaną z Kremlem fabrykę trolli Internet Research Agency w 2016 r. Administratorzy kont publikowali i nagłaśniali treści mające na celu doprowadzić do tarć społecznych. Głównym narzędziem było tworzenie wydarzeń w świecie realnym. Gdy rasiści planowali swój marsz w Waszyngtonie, trolle tworzyły kontrmanifestację antyrasistowską. I na odwrót. 32 profile działały w ten sposób od kwietnia 2017 r. do czerwca 2018, zgromadziły 290 tys. obserwujących. Przez 14 miesięcy informacje zamieszczone na usuniętych kontach zostały wyświetlone przez miliony użytkowników Facebooka i Instagrama.

Koniec z fake news?

Wysoki zasięg udało się osiągnąć m.in. dzięki płaceniu za promowanie materiałów na portalach. Według przedstawicieli FB administratorzy profili wydali na ten cel 11 tys. dol., co wystarczyło na wykupienie 150 reklam. Tym razem właściciele kont wykazali się jednak dużo większą ostrożnością niż przed wyborem Trumpa. Za reklamy płacili bowiem w kanadyjskich i amerykańskich dolarach, a nie rublach. Samych transakcji dokonywały natomiast niezwiązane z Rosją niezależne agencje.

Administratorzy profili logowali się zaś do Facebooka z adresów IP pochodzących spoza Rosji, najczęściej będąc podłączonymi do publicznych sieci, co utrudniało ich namierzenie. Podejrzenia o powiązanie profili z Kremlem pojawiły się dopiero po analizie byłych administratorów 32 stron. Okazało się, że przez siedem minut jedno z kont było zarządzane przez użytkownika Facebooka współpracującego z Internet Research Agency. Usunięcie 32 kont nie zlikwiduje jednak problemu fake newsów i rosyjskiej ingerencji w amerykańskie procesy polityczne. Jest bardziej zagrywką symboliczną, mającą na celu poprawę wizerunku Facebooka. Do zniwelowania problemu potrzebna jest współpraca wszystkich największych mediów społecznościowych, w tym Twittera, na którym najtrudniej zweryfikować autentyczność obserwowanych kont.

W praktyce takie działania są ryzykowne – próby moderowania debaty publicznej przez przedsiębiorców lub politykę łatwo można podpiąć pod ograniczenie wolności słowa i odbieranie podstawowych swobód.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

Ludzie i style

„Jestem na skraju i mam ochotę palnąć sobie w łeb”. Jak być rodzicem i się nie wypalić

O skali problemu niech świadczy fakt, że w Niemczech zyskują popularność kliniki, gdzie w ramach wypoczynku, zwanego Kur, rodzice mogą zadbać o swoje potrzeby zdrowotne.

Joanna Tracewicz
08.06.2023
Reklama