Ludzie i style

Dlaczego celebryci opuszczają media społecznościowe

Ruby Rose Ruby Rose Juan Rico / Forum
Aktorka Ruby Rose usunęła konto na Twitterze w reakcji na falę negatywnych komentarzy. Nie jest odosobniona.

Kiedy pojawiły się social media, wydawało się, że będzie to idealne miejsce dla gwiazd i celebrytów. Bezpośredni kontakt z fanami, kształtowanie swojego wizerunku, pokazywanie codzienności i życia prywatnego – miały stać się łatwe i dostępne. Twórcy, wcześniej zależni od tradycyjnych mediów, mogli wziąć sprawy w swoje ręce i pokazać wielbicielom, jacy są naprawdę – w zamian za lajki, wyrazy uznania i ciekawe pytania o ich pracę. Czas jednak pokazał, że nie ma bardziej nieprzyjaznego miejsca dla twórców niż social media.

Komu Ruby Rose zabiera szansę na rolę

Aktorka Ruby Rose usunęła konto na Twitterze krótko po tym, jak z przejęciem ogłosiła światu, że otrzymała główną rolę w serialu „Batwoman”. Co sprawiło, że podjęła tę decyzję? Fala negatywnych komentarzy. Aktorkę krytykowano przede wszystkim za to, że przyjęła rolę postaci, która w komiksie jest lesbijką żydowskiego pochodzenia. Rose przyznała, że to jeden z najdziwniejszych momentów w jej karierze. Głównie dlatego, że do tej pory – jak twierdzili specjaliści od castingów – za bardzo kojarzyła się widzom ze środowiskiem LGBT. Teraz zarzuca się jej, że zabiera rolę przedstawicielom mniejszości. Aktorka, która o swojej orientacji seksualnej mówi głośno od początku kariery, faktycznie mogła być zaskoczona.

Zarzut dotyczący pochodzenia żydowskiego też jest problematyczny. Rzeczywiście, internet często domaga się poszerzonej reprezentacji dla grup mniejszościowych. To próba wymuszenia pozytywnej zmiany w sposobie dobierania aktorów do ról. Kłopot w tym, że aktorzy żydowskiego pochodzenia nie są w Hollywood szczególnie dyskryminowani. Nie można więc powiedzieć, że Ruby Rose komukolwiek odbiera szansę na rolę.

Czytaj także: Dlaczego młodzi ludzie opuszczają social media

Gwiazdy kasują konta w social mediach

To, co spotkało Ruby Rose, staje się coraz powszechniejszym zjawiskiem w sieci. Prywatne profile gwiazd w serwisach społecznościowych są masowo atakowane. Kilka miesięcy temu znana z „Ostatniego Jedi” (filmu z serii „Gwiezdnych wojen”) Kelly Marie Tran skasowała konto na Instagramie w reakcji na seksistowskie i rasistowskie uwagi. Aktorka była łatwym celem dla internetowych prześladowców głównie dlatego, że wielu osobom nie podobała się jej rola w filmie. Niechęć do postaci zamieniła się w niechęć do niej samej. Social media opuściła też jej koleżanka z planu, brytyjska aktorka Daisy Ridley (znana z roli w „Przebudzeniu mocy”), atakowana przez zwolenników prawa do posiadania broni. Ridley opowiedziała się wcześniej, tuż po strzelaninie w San Bernardino, przeciwko przemocy. Internauci zarzucili jej hipokryzję – no bo jakim prawem wypowiada się przeciw przemocy, skoro gra w filmie, którego bohaterowie do siebie strzelają?

Czasem trudno powiedzieć, skąd potrzeba prześladowania aktora czy aktorki w internecie. Znana z serialu „Stranger Things” Mille Bobby Brown porzuciła Twittera po tym, jak z pomocą jej zdjęcia internetowe trolle zaczęły tworzyć treści o charakterze homofobicznym. Zestawiając zdjęcia z przypadkowymi wypowiedziami, sugerowali, że aktorka nienawidzi homoseksualistów. Nie był to zresztą pierwszy taki przypadek. Kilka lat wcześniej zestawiano tak zdjęcia Demi Lavato z wypowiedziami wyśmiewającymi osoby z nadwagą.

Kobiety są częściej atakowane

Nie tylko aktorki decydują się opuścić social media. Kilka lat wcześniej zrobili to m.in. reżyser filmów superbohaterskich Joss Whedon, popularny piosenkarz Justin Bieber (nieobecny w sieci przez pół roku, bo komentatorzy wypowiadali się wyjątkowo krytycznie na temat jego ówczesnej dziewczyny) albo Ed Sheeran. Nie zmienia to faktu, że aktorki częściej stają się obiektem krytyki – ze względu na wygląd, angaże w filmach, które miały głównie męską obsadę, itp. Internetowy trolling pochodzi z różnych grup – czasem zorganizowanych, związanych z Redditem czy 4Chanem. Ale prześladować umieją też zwykli internauci, spadkobiercy tych wszystkich fanów kina, którzy przed internetem słali listy do wytwórni czy stacji telewizyjnej, ilekroć nie podobał im się jakiś casting.

Nowe pole walki ideologicznej

To, co się dzieje w social mediach gwiazd, nie jest tylko plotką ze świata amerykańskiej popkultury. To także, ku zaskoczeniu wielu grup, nowe pole ideologicznej walki między tymi, którzy walczą o zmiany społeczne, a tymi, którzy opowiadają się za grupami alt-rightowymi, uważającymi poprawność polityczną za zbędną i szkodliwą. Dyskusja o tym, czy Ruby Rose może zagrać Batwoman, paradoksalnie może być przejawem działania zarówno jednej, jak i drugiej grupy. Dziś nie można mieć pewności, czy osoba, która woła o różnorodność, rzeczywiście jej pragnie.

Coraz częściej widzimy, jak internetowe trolle wykorzystują argumenty przywoływane wcześniej przez bojowników w walce o różnorodność, by skompromitować ich sprawę. Niedawnym ciekawym przykładem było wyciągnięcie na światło dzienne tweetów reżysera Jamesa Gunna (ma na koncie niesłychanie popularne filmy o „Strażnikach Galaktyki”). Parę lat temu, jeszcze jako nieznany szerzej twórca, umieścił na Twitterze kilka dowcipów, w tym nawiązujące do pedofilii. Reżyser przepraszał za te wypowiedzi. Tłumaczył, że poczucie humoru było jego sposobem radzenia sobie z traumą.

Mimo to Disney zdecydował się zerwać z nim współpracę. Szybko się okazało, że tweety wyszukał i przypomniał prawicowy bloger – trochę w ramach zemsty za to, że w social mediach jest coraz mniej miejsca na seksistowskie i rasistowskie dowcipy.

Strach być w internecie

Kto wie, może w przyszłości wrócimy do przeszłości. Czyli do czasów, gdy o życiu gwiazd informowały tradycyjne media, a ich największą bolączką były zdjęcia robione przez paparazzich. Może się okazać, że to dużo lepsze i zdrowsze dla gwiazd niż radzenie sobie z masą internetowych, często anonimowych komentatorów. Jak przyznała przywołana wcześniej Daisy Ridley, opuszczenie social mediów było jej potrzebne także po to, by zachować zdrowie psychiczne.

Inna sprawa: często nie sposób odróżnić od siebie głosów osób strojących po przeciwnych stronach ideologicznej barykady. Pokusa krytyki, ortodoksji i nieodpuszczania sprawia, że dziś nie tylko strach być w internecie gwiazdą, ale i szarym człowiekiem.

Czytaj także: Internet nie radzi sobie ze wstydem

Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama