Nauka

Bakteria New Dehli. Groźna? Nie ona jedna

Klebsiella pneumoniae New Delhi to tylko jedna z wielu, choć wyjątkowo niebezpieczna, enterobakterii opornych na działanie karbapenemów, antybiotyków ostatniej szansy. Bytuje w środowisku szpitalnym i tam najczęściej dochodzi do zakażenia. Klebsiella pneumoniae New Delhi to tylko jedna z wielu, choć wyjątkowo niebezpieczna, enterobakterii opornych na działanie karbapenemów, antybiotyków ostatniej szansy. Bytuje w środowisku szpitalnym i tam najczęściej dochodzi do zakażenia. WavebreakmediaPremium / PantherMedia
Na rosnącą liczbę przypadków zakażenia szczepem Klebsiella pneumoniae New Delhi trzeba spojrzeć w szerszym kontekście narastania oporności na antybiotyki – przekonuje rzecznik Głównego Inspektoratu Sanitarnego.

Rozmowa z Janem Bondarem, rzecznikiem Głównego Inspektoratu Sanitarnego.

MICHAŁ ROLECKI: Co to jest bakteria New Delhi?
JAN BONDAR:
NDM, czyli New Delhi metallo-beta-lactamase, to pewna cecha oporności – rodzaj genu, plazmid – przekazywany między niektórymi bakteriami. To on powoduje, że drobnoustroje stają się lekooporne i nie do pokonania przez żadne znane w tej chwili antybiotyki. Po raz pierwszy bakterie z genem NDM opisali w grudniu 2009 r. brytyjscy naukowcy. Wykryto je u szwedzkiego turysty, który przeszedł leczenie w szpitalu w New Delhi (stąd potoczna nazwa).

Czytaj także: Wyhodowaliśmy superbakterie odporne na większość antybiotyków

Media biją na alarm, pisząc o setkach zakażeń w Polsce, a nawet o ofiarach śmiertelnych bakterii New Delhi. Nazywają ją „superbakterią”. Jak dokładnie nam zagraża?
Jest odporna na karbapenemy – antybiotyki ostatniej szansy stosowane w leczeniu ciężkich zakażeń. NDM jest najbardziej „medialny”. Ale generalnie mówimy o pałeczkach jelitowych z rodziny enterobakterii wytwarzających enzymy – karbapenemazy (CPE, ang. Carbapenemase Producing Enterobacteriaceae), w szczególności właśnie Klebsiella pneumoniae NDM, KPC, OXA-48. Pałeczki jelitowe to bakterie, które bytują w przewodzie pokarmowym każdego człowieka. W zdecydowanej większości przypadków szczepy CPE nie stanowią zagrożenia i nie powodują powstania objawów zakażenia – jest to tzw. nosicielstwo w przewodzie pokarmowym. W niektórych sytuacjach mogą spowodować zakażenie, np. gdy pacjent poddany jest chemioterapii przeciwnowotworowej, gdy ma założony cewnik do pęcherza moczowego lub gdy leczony jest w oddziale intensywnej terapii. Wówczas sytuacja staje się dramatyczna.

Skąd się zatem ta Klebsiella pneumoniae New Delhi wzięła?
Powstawanie bakterii lekoopornych wynika z nadmiernego stosowania antybiotyków, nie tylko w medycynie, ale także w hodowli zwierząt czy przemyśle. W zeszłym roku Światowa Organizacja Zdrowia opublikowała listę 12 najbardziej niebezpiecznych bakterii. Enterobakterie odporne na karbapenemy również są na tej liście, ale to tylko jedne z wielu. Bakteria New Delhi króluje w mediach, bo faktycznie jest bardzo groźna, ale to tylko drobny wycinek wielkiego problemu. Ludzkość cofa się do ery przedantybiotykowej.

Czy to wyzwanie dla zdrowia publicznego?
W ostatnich latach lekooporność drobnoustrojów wzrasta w szybkim tempie. Bezpieczeństwo chorych jest zagrożone, bowiem są oni coraz częściej narażeni na nieskuteczną terapię i dodatkowe działania niepożądane antybiotyków, a przede wszystkim zwiększoną śmiertelność z powodu zakażeń. Nakłada się na to brak nowych leków przeciwdrobnoustrojowych wprowadzanych na rynek. W ostatnim 30-leciu w Polsce dokonał się postęp, jeśli chodzi o kontrolę zakażeń szpitalnych. Wzrosła świadomość personelu medycznego. W każdym szpitalu jest zespół ds. zakażeń, który powinien na bieżąco monitorować sytuację. Ale to nie wystarcza – lista problemów jest długa.

Czytaj także: 10 mln zgonów rocznie z powodu odporności na antybiotyki? To nas czeka

To problem braku higieny w Polskich szpitalach?
Nie tylko. W borykaniu się z NDM występują głównie problemy natury finansowej i organizacyjnej: zbyt mała liczba izolatek w szpitalach, wysokie koszty badań przesiewowych wykrywających nosicielstwo, niedostateczna liczba personelu. Zalecenia ekspertów i Narodowego Programu Ochrony Antybiotyków (dostępne na stronie www.antybiotki.edu.pl) są jasne i szpitale powinny je znać. Ale świat nie jest idealny i różnie z tym bywa. W Głównym Inspektoracie Sanitarnym trwają prace nad rozporządzeniem, które określi procedury higieniczne i kwestię badań przesiewowych. Rozporządzenie jest bardziej wiążące od zalecenia, bo niesie za sobą możliwość sankcji za jego nieprzestrzeganie.

Jak takie procedury powinny wyglądać?
Przykład Mazowsza pokazuje, że mimo trudności, z jakimi boryka się służba zdrowia, wiele można zrobić. Szpitale zostały zobligowane do przeprowadzania badań przesiewowych u pacjentów przy przyjęciu do szpitala. Badania przesiewowe pozwalają jak najszybciej wyodrębnić grupy pacjentów szczególnego ryzyka i zastosować wobec nich izolację i wzmożony nadzór sanitarny oraz leczenie uwzględniające lekooporne bakterie. Badania te objęły: pacjentów z innej placówki, w której stwierdzono NDM, pacjentów z CPE w wywiadzie w ciągu ostatniego pół roku, pacjentów z wcześniejszym nosicielstwem oraz pacjentów, którzy mieli kontakt z opieką medyczną w krajach o wysokiej zapadalności na zakażenia wywoływane przez CPE (głównie Indie, Pakistan, północna Afryka).

To wystarczy, żeby zwalczyć antybiotykoodporne bakterie?
Prawdopodobnie ludzkość takich szczepów nie zwalczy, dopóki nie pojawią się nowe skuteczne leki. Chodzi o to, żeby ograniczać liczbę zakażeń już istniejącymi szczepami i nie hodować nowych.

Czy my sami możemy coś zrobić, żeby się przed nimi chronić?
Dbać o higienę, zwłaszcza higienę rąk, i wymuszać to samo na personelu medycznym. Nie nalegać na lekarzy, żeby przepisali antybiotyki „na zapas”. Ściśle przestrzegać zaleceń lekarskich dotyczących zaordynowanego antybiotyku. Nie stosować samoleczenia antybiotykami. Niebezpieczeństwo związane z niewłaściwym użyciem antybiotyków nie zatrzymuje się na poziomie pacjenta, ale może sprzyjać globalnemu zagrożeniu zjawiskiem lekooporności.

Czytaj także: Alarmujący raport NIK. Polska to antybiotykowe Eldorado

Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Gra o tron u Zygmunta Solorza. Co dalej z Polsatem i całym jego imperium, kto tu walczy i o co

Gdyby Zygmunt Solorz postanowił po prostu wydziedziczyć troje swoich dzieci, a majątek przekazać nowej żonie, byłaby to prywatna sprawa rodziny. Ale sukcesja dotyczy całego imperium Solorza, awantura w rodzinie może je pogrążyć. Może mieć też skutki polityczne.

Joanna Solska
03.10.2024
Reklama