Każdy ma własne bakterie w brzuchu, więc dlaczego mamy nie mieć własnej książki, napisanej przez polską autorkę, o mikrobiocie? Na rynku wydawniczym w ostatnich latach pojawiło się kilka pozycji na ten temat, ale dopiero Margit Kossobudzka, od lat popularyzująca medycynę w „Gazecie Wyborczej”, napisała o wadze flory bakteryjnej z polskiej perspektywy.
Jej wielowątkowa publikacja „Człowiek na baKterie. Jak czerpać energię i zdrowie z jelit” dowodzi, że po odpowiedź na to pytanie nie trzeba sięgać do zagranicznej literatury ani jeździć do Harvardu. Mamy bowiem w kraju już własnych ekspertów, którzy badają to zagadnienie, wykonują u pacjentów specjalistyczne testy, wiedzą, co zalecić w diecie, aby florę jelitową wzmocnić, a nawet potrafią przeprowadzać jej lecznicze przeszczepy (o czym zresztą pisaliśmy już w POLITYCE 25/17, w artykule „Postrach dla laseczek”).
Z książki Kossobudzkiej można dowiedzieć się wielu pożytecznych rzeczy o bakteriach – jak oczyszczają powietrze, wspomagają odchudzanie, a nawet poprawiają nastrój. Ale jest też sporo ostrzeżeń, bo skład mikrobioty jest bardzo wrażliwy na nasze nawyki (na przykład zbyt częste mycie), niewłaściwe leczenie antybiotykami czy też zbyt schemizowane posiłki. W ogóle nadmiar chemii w każdej postaci negatywnie wpływa na florę jelitową i – jak wynika z niedawnych badań, opublikowanych w połowie września (a więc zapewne już po napisaniu wspomnianej książki) na łamach „Canadian Medical Association Journal” – nadmierne używanie środków czyszczących w domu może zwiększać ryzyko otyłości u dzieci!
Chodzi o to, że zbyt intensywne oczyszczanie mieszkań likwiduje w środowisku niczym nalot dywanowy złe i dobre mikroby, więc te drugie nie są w stanie skolonizować domowników.