Tak, chodzi o Półwysep Helski, a dokładniej o jego malowniczy zakątek – Juratę. To w jej sercu, u zbiegu głównej ulicy Wojska Polskiego i promenady Międzymorze, rozpoczyna działalność 4-gwiazdkowy condohotel LIDO. 115 apartamentów o metrażu od 25 do 86 m2, powiększonych o tarasy lub ogródki.
Nowe Lido? Ta wiadomość zaskoczy niejednego bywalca Juraty. Zaraz, zaraz, hotel Lido mieliśmy tutaj zawsze, oświadczą. I słusznie.
Historia jurackiego Lido sięga lat 30. XX wieku. Już wtedy było ono oazą elegancji i luksusu. Dość powiedzieć, że gości witał lokaj ubrany w zieloną liberię. Hotel słynął z wyśmienitej restauracji i kawiarni z tarasem do tańca, pokrytym taflą białego marmuru. To tam każdego lata bawili się znani artyści, zamożni biznesmeni, politycy z pierwszych stron gazet. Odbywały się koncerty, rauty i bale. Przygrywały wspaniałe orkiestry, m.in. Golda i Petersburskiego oraz swingujący Ilgowski-Rosner Band. Występowały gwiazdy. Eugeniusz Bodo wyśpiewywał swój szlagier „Umówiłem się z nią na dziewiątą”, za każdym razem dostawał owacje na stojąco i bisował. Słynny malarz Wojciech Kossak, wielki miłośnik Juraty, na fajfach w Lido bywał niemal codziennie. Często z córką Magdaleną Samozwaniec, która napisała z zachwytem: „Hotel Lido to jak gdyby jakiś luksusowy statek pasażerski, nikt nie ma ochoty z niego wysiadać...”.
Dzisiaj też nie byłaby zawiedziona. Dzięki staraniom inwestora spółki JF Invest, nowe Lido, które zastąpiło stary, wysłużony hotel, prezentuje się bardzo okazale. Postawiono na elegancję i prestiż. Lśniąca bielą, prosta bryła budynku jest odniesieniem do historycznej zabudowy Juraty i elitarnego, przedwojennego modernizmu. Z kolei, wnętrza zaskakują nutami luksusu – nawiązaniami do stylu art deco.
Apartamenty starannie wykończone pod klucz, materiałami klasy premium, bez wątpienia zasługują na cztery mocne gwiazdki. Gustownie urządzone pokoje w tonacjach beżu, komfortowe łazienki i – co w Juracie wcale nie jest oczywiste – stały dostęp do Internetu, to wszystko zapewnia wypoczynek, ale i sprawia radość, pozwala oderwać się od codzienności.
W przedwojennym hotelu działała poczta, dzięki której goście bez kłopotu łączyli się telefonicznie z zagranicą (najczęściej z Paryżem) oraz biuro podróży Orbis, oferujące bilety na statki i pociągi. Dzisiejsze Lido, oprócz wykwintnej, ogólnodostępnej restauracji, proponuje luksusową strefę wellness, z saunami, jacuzzi, gabinetem masażu i siłownią oraz jedyny na półwyspie odkryty basen.
Jurata, kiedyś nazywana polskim Palm Beach, zawsze była wspaniałym miejscem do wypoczynku. Teraz jeszcze zyskała na atrakcyjności, a goście – na komforcie.
Nadal bywają tu znani i lubiani. Tym bardziej, że podróż nie jest problemem. Na półwysep można dojechać pociągiem, samochodem, albo dolecieć prywatnym samolotem. Z lotniska w pobliskiej Jastarni kursują taksówki. Kto żegluje, ma do dyspozycji marinę.
Przedwojenni inwestorzy nie bez powodu wybrali to miejsce na uzdrowisko. Przesądziła bliskość morza, sosnowy las i zdrowy mikroklimat. Ale dziś plaża jest tylko jedną z wielu atrakcji. Turystów kuszą kultowe smażalnie ryb i nastrojowe kawiarenki, jakby wyjęte z dawnych czasów. Dodać trzeba wyprawy rowerowe malowniczymi ścieżkami, ciągnącymi się wzdłuż całego półwyspu. Stabilne, przewidywalne wiatry nad zatoką sprzyjają kitesurferom i pływającym na deskach. A molo, o długości aż 320 metrów, zachęca spacerowiczów do podziwiania zachodów słońca.
Lido, które stoi dokładnie pośrodku półwyspu, od tych atrakcji dzieli zaledwie kilkuminutowy spacer – do plaży nad pełnym morzem wystarczy przejść 250 m, równie blisko jest do mola i ścieżki wśród krzewów dzikich róż, rosnących nad zatoką.
Do inwestycji w Juratę przekonuje nie tylko slogan condohotelu: „wypoczywaj i zarabiaj na wynajmie”, ale także... wyraźna już zmiana klimatu. Lata stają się gorętsze, a Bałtyk – coraz cieplejszy. Szykuje się zmiana turystycznych trendów. Niewykluczone, że wkrótce polskie wybrzeże zacznie konkurować na przykład z Andaluzją, czy portugalskim Algarve. Lepszej zachęty nie trzeba.
Materiał przygotowany przez Lido