Kilkutysięczny Miloslavov niedaleko Bratysławy – tam dzisiaj otwiera się pierwszy sklep Biedronki na Słowacji. Lider polskiego handlu rozpoczyna działalność u naszego południowego sąsiada, chociaż start trudno uznać za spektakularny. Na razie dyskonty pod taką samą nazwą jak w Polsce (nie będzie to Lienka, czyli Biedronka po słowacku) i z takim samym logo będą stopniowo otwierane w małych i średnich miastach. Dopiero później ma przyjść czas na Bratysławę czy Koszyce. Przygotowania do tego debiutu można było od pewnego czasu już zauważyć w polskich sklepach sieci, bo na opakowaniach produktów marek własnych pojawiało się coraz więcej napisów w języku słowackim.
Czytaj też: Ryczące dyskonty. Żółto-niebieska krowa to kolejny poziom marketingowej wojny
Nowy kraj, stary rywal
Właściciel Biedronki, portugalska grupa Jeronimo Martins, działa poza Polską i Portugalią, także w Kolumbii. Jednak dotąd w każdym z krajów prowadziła sklepy pod innymi nazwami. W przypadku Słowacji zdecydowano się na polską markę, bo jest dobrze znana Słowakom, przynajmniej tym z regionów przygranicznych. Jednak rozwój na słowackim rynku dla Portugalczyków z pewnością łatwy nie będzie. Zderzą się z kilkoma potężnymi graczami, jak niemieckie sieci Lidl i Kaufland czy brytyjskie Tesco, które w przeciwieństwie do Polski słowackiego rynku nie opuściło.
Zwłaszcza rywalizacja z Lidlem może być interesująca, bo przecież u nas sieci od dłuższego czasu walczą ze sobą w reklamach i przekomarzają się, która jest tańsza. O ile jednak w Polsce Biedronka ma cztery razy tyle sklepów co Lidl i znacznie wyższe obroty, o tyle na Słowacji stosunek sił będzie zupełnie inny. Sieć Lidla u naszego sąsiada liczy niemal 170 punktów. Jest więc gęstsza niż w Polsce, która ma około siedem razy więcej mieszkańców od Słowacji, ale sklepów Lidla tylko nieco ponad pięć razy więcej.
Aby się wyróżnić, Biedronka spróbuje pewnie, przynajmniej na początku, przyciągnąć klientów agresywnymi promocjami. Jednak póki nie otworzy za naszą południową granicą przynajmniej kilkudziesięciu sklepów, nie będzie poważnym rywalem dla Lidla, mocno obecnego w tym kraju Kauflandu (obie sieci mają tego samego właściciela) czy Tesco, którego liczba sklepów jest na Słowacji porównywalna z Lidlem.
Czytaj też: Wojna marketów na reklamy i pozwy. Jak portugalska Biedronka i niemiecki Lidl biją się o Polskę
Polski rynek coraz trudniejszy
Plany Biedronki to niejedyna próba zagranicznej ekspansji sieci dobrze działającej na naszym rynku. Żabka od niedawna otwiera swoje sklepy w Rumunii – na razie jest ich ok. 60. Rumuńskiemu rynkowi przygląda się także Jeronimo Martins. Być może Słowacja to początek międzynarodowego rozwoju Biedronki.
Tym bardziej że polski rynek jest dla jej właściciela coraz trudniejszy. Świadczą o tym rozczarowujące dane za ubiegły rok, w którym wartość sprzedaży Biedronki w kategorii like for like, czyli bez uwzględniania nowych sklepów, minimalnie spadła. Słowackie Biedronki od polskich odróżniać będą się z pewnością jednym: pracą przez siedem dni w tygodniu, bo w tym kraju nie ma niedzielnych zakazów. Na niższe ceny niż u nas jednak trudno liczyć, bo polski rynek handlu detalicznego, chociaż na co dzień tego nie doceniamy, jest jednym z najbardziej konkurencyjnych w Europie.