Dwaj czołowi gracze w polskim handlu wykorzystują wakacje do kolejnej odsłony swojej wojny marketingowej. Zimą to Biedronka zaatakowała pierwsza, rozsyłając w niedzielny wieczór swoje słynne esemesy porównawcze do milionów klientów. Tym razem pierwszą szarżę przypuścił Lidl, który „wykrył”, że w sklepach Biedronki zlokalizowanych w miejscowościach turystycznych ceny są wyższe niż w innych regionach. To kolejny odcinek reklamowego cyklu Lidla, wykorzystującego fakt, że jego portugalski konkurent rzeczywiście różnicuje ceny niektórych produktów w zależności od lokalizacji sklepu. Tymczasem Niemcy chwalą się tą samą ceną za dany towar w każdym ze swoich punktów.
Czytaj także: Wojna marketów na reklamy i pozwy. Jak portugalska Biedronka i niemiecki Lidl biją się o Polskę
Biedronka obrzydza Lidla
Jednak Biedronka niedawno przypuściła kontratak. Lidl został porównany do krowy, która dużo ryczy, lecz mało mleka daje. Pod hasłem „Cenowy Alert” w reklamach klienci są ostrzegani przed Lidlem, który w ostatnim półroczu podniósł ceny szeregu produktów. Na dowód wykorzystuje się informacje zbierane w ramach Koszyka „Faktu”, który przy wielu okazjach Biedronka dyskredytowała, bo w tym rankingu zazwyczaj przegrywa z Lidlem. Co ciekawe, w reklamach z żółto-niebieską krową (ma nawiązywać do barw Lidla) sama nazwa portugalskiej sieci nie pada. To już chyba kolejny etap marketingowej wojny – chodzi przede wszystkim nie o własną promocję, ale o obrzydzenie konsumentom rywala.