Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Rynek

Afery zamiast zwrotnych butelek. Bojowy chrzest systemu wciąż przed nami

Maszyna do przyjmowania butelek w Lidlu Maszyna do przyjmowania butelek w Lidlu Robert Kowalewski / Agencja Wyborcza.pl
Prawicowe środowiska od pierwszych dni wyśmiewają system kaucyjny, zapominając, że przecież to rząd PiS zdecydował o jego wprowadzeniu. I to on wymyślił, że operatorów będzie wielu, a nie jeden narodowy.

Chociaż na sklepowych półkach nie ma na razie butelek i puszek z symbolem kaucji, nowe przepisy i tak budzą od początku października ogromne emocje. Krótką, ale bardzo głośną karierę zrobiła butelka polskiej wody Ustronianka o pojemności dokładnie 3,001 litra, reklamowana w gazetce niemieckiej sieci Kaufland jako ta, której nie dotyczy system kaucyjny.

„Antypolskie cwaniactwo”

Gdy wiceminister klimatu i środowiska Jan Szyszko zagrzmiał o antypolskim cwaniactwie, Kaufland posypał głowę popiołem i ogłosił wycofanie artykułu ze sprzedaży. Zgodnie z przepisami kaucja obejmuje butelki plastikowe, ale tylko o pojemności do 3 litrów. Z praktycznych powodów, bo zbiórka tych większych byłaby bardzo niewygodna.

Ustronianka i Kaufland nie byli jedynymi, którzy próbują odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Producent napojów izotonicznych Oshee wprowadził właśnie do oferty produkty nie w butelkach PET, a w kartonach (tzw. tetrapakach). Być może właśnie takie opakowania będą zyskiwać na popularności, skoro ich system kaucyjny nie dotyczy, więc klienci mogą je chętniej wybierać.

Kaucja nie będzie także dotyczyć butelek szklanych jednorazowych (nie mylić z tymi zwrotnymi, głównie po piwie). Kaucji nie będą też podlegać produkty mleczne – stąd spekulacje, że niektórzy producenci wprowadzą na rynek np. napoje z niewielką domieszką serwatki czy mleka. Na razie to tylko plotki.

Prawica na wojnie z butelkami

Dużo poważniejszy temat to pytanie, co stanie się z nieodebraną przez klientów kaucją, gdy nie zwrócą pustych butelek i puszek. Szybko pojawiły się spiskowe teorie – oto te pieniądze zostaną wyprowadzone za granicę. A to dlatego, że wśród operatorów systemu kaucyjnego są firmy z zagranicznym kapitałem – np. należące do sieci handlowych i do browarów. Na nic zapewnienia operatorów, że muszą oni działać na zasadzie non-profit, czyli nie mogą wykazywać zysków. Nie mają zatem czego transferować do swoich właścicieli w formie dywidendy.

Zwłaszcza prawicowe środowiska od pierwszych dni wyśmiewają system kaucyjny, zapominając, że przecież to rząd PiS zdecydował o jego wprowadzeniu. I to on wymyślił, że operatorów będzie wielu, a nie jeden narodowy – jak we wszystkich innych krajach europejskich.

Skoro na razie nie ma problemów z oddawaniem butelek i puszek, bo nie ma czego oddawać, żyjemy właśnie takimi prawdziwymi lub fikcyjnymi aferami. Na pierwszą ocenę tego, jak system kaucyjny będzie funkcjonować, musimy poczekać przynajmniej kilka tygodni. Prawdopodobnie dopiero w grudniu na półkach pojawi się więcej produktów ze znakiem kaucji, a zaczną one dominować w styczniu.

To dobra informacja dla tych sklepów, które nie postawiły jeszcze automatów do zbiórki. Czas na debaty o tym, czy system kaucyjny jest potrzebny i jak powinien zostać skonstruowany, już minął. Teraz czas na jak najdokładniejsze wyjaśnienie klientom, które opakowania mają oddawać i gdzie powinni to robić. Bojowy chrzest systemu wciąż przed nami.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Dudowie uczą się codzienności. Intratna propozycja nie przyszła, pomysłu na siebie brak

Andrzej Duda jest już zainteresowany tylko kasą i dlatego stał się lobbystą – mówią jego znajomi. Państwo nie ma pomysłu na byłych prezydentów, a ich własne pomysły bywają zadziwiające.

Anna Dąbrowska
04.11.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną