Masz przyjaciół? Czy aby na pewno? Nie mylisz ich z kolegami z pracy lub koleżankami, z którymi lubisz poplotkować? Ciekawe jest, że przeciętnie wskazujemy od siedmiu do piętnastu przyjaciół i… bardzo się mylimy. Jak wykazały badania Barry’ego Wellmana, profesora Wydziału Socjologii Uniwersytetu Toronto, aż w 64 proc. nasze wybory nie są odwzajemnione! A zdaniem psychologów dziecięcych już od szóstego roku życia potrafimy odróżniać przyjaciół od wrogów.
Gdzie są nasi towarzysze
Mówisz, że czasami różnicę trudno dostrzec, że jest nieostra? Nic dziwnego, bo i naukowcy podają nieostre definicje tej jednej z najczęściej spotykanych relacji międzyludzkich. Nam najbardziej spodobała się przytoczona przez Steve’a Ducka, psychologa z Uniwersytetu Iowa, wedle której „przyjaciel to ktoś, kto widząc, że jesteś pijany i bliski tego, by wejść na stół i zaśpiewać, dyskretnie odciągnie cię na bok, aby cię uchronić przed realizacją tego zamiaru”. Taki przyjaciel to prawdziwy skarb. Tylko skąd go wziąć?
Sądząc po niesłabnącej od prawie 100 lat popularności książki Dale’a Carnegie „Jak zdobyć przyjaciół”, którą przeczytało ponad 50 mln ludzi (w 37 językach), ludzie chcą się przyjaźnić. Nawet jednak pojawienie się potężnych portali społecznościowych, mających służyć zawiązywaniu przyjaźni, nie potrafi w pełni zaspokoić popytu na tę bliską więź. Na Allegro można było znaleźć ofertę „zakupu” przyjaciela, który w pakiecie VIP oferował przyjaźń dozgonną. Zza oceanu całkiem niedawno przywędrowała do polskiej obyczajowości dość szczególna forma przyjaźni friends with benefits, czyli przyjaciele z dodatkowymi świadczeniami (seks).
Gdy patrzy się na te erzace przyjaźni, nieodparcie nasuwa się powiedzenie funkcjonujące w wielu językach: Boże, chroń mnie od przyjaciół, z wrogami poradzę sobie sam.
Dlaczego tak trudno o przyjaźń prawdziwą? Grzegorz Ciechowski śpiewał: „Gdzie oni są, ci wszyscy moi przyjaciele/Zabrakło ich, choć zawsze było ich niewielu/Schowali się po różnych prostych instytucjach/Pożarła ich galopująca prostytucja?”.
Coś się rzeczywiście stało z naszą cywilizacją. Odwykliśmy od czekania. W kulturze konsumpcyjnej wszystko ma być już, natychmiast, jakby wszystko dało się przygotować w mikrofalówce. Lecz przyjaźń typu fast food może nam częściej szkodzić, niż pomagać.
Jak przypomina jeden z najbardziej cenionych w świecie socjologów Zygmunt Bauman, od niepamiętnych czasów traktowano życie jako dzieło sztuki. I wciąż nim ono jest. Przyjaźń, o czym zbyt często zapominamy, również jest dziełem sztuki. Sztuki budowania relacji z innymi ludźmi. O przyjaźń nie jest łatwo, bo wymaga choćby w małym stopniu rezygnacji z narcystycznych, egoistycznych postaw i otwarcia na innego człowieka. Zapatrzeni w czubek własnego nosa i skupieni na własnych sprawach nie mamy czasu na przyjaźń. Narcyz czy egoista przyjaciela mieć nie może. Może co prawda mieć jego atrapę, czyli osobę, która odgrywa tę rolę, lecz w gruncie rzeczy jest admiratorem, asystentem czy zwykłym pochlebcą.
Dla przyjaźni charakterystyczna jest wolność i dobrowolność, i to zarówno w wyborze, jak i w działaniu. Członków rodziny się nie wybiera, przyjaciół – tak. W ich towarzystwie można być sobą, podczas gdy rodzina bywa źródłem stresów i ograniczeń – twierdzi Lynne Giles z uniwersytetu w Adelajdzie. Prawdziwa przyjaźń daje partnerom autentyczną autonomię. Jest ze swej natury egalitarna: im bardziej zbliżona jest pozycja przyjaciół, ich status majątkowy, tym głębsze, mocniejsze więzy ich łączą. Oczywiście i od tej reguły zdarzają się wyjątki, ale przyjaciele muszą spostrzegać siebie jako równych sobie. Nie bez kozery Jean Paul Getty, jeden z najbogatszych Amerykanów swoich czasów, powiedział: bezinteresowna przyjaźń może istnieć tylko między ludźmi o porównywalnych dochodach.
Nie od dziś wiadomo, że bardziej lubimy ludzi podobnych do nas, chociaż różnice budzą naszą ciekawość i też przyciągają. Bardziej też lubimy te osoby, które częściej spotykamy, dlatego znacznie łatwiej znaleźć przyjaciół w kręgu znajomych z pracy, z kół zainteresowań.
Mieszek, Leszek, niedźwiedź
Doskonałym specjalistą od psychologii przyjaźni był Adam Mickiewicz. Któż nie zna wstrząsającej historii przyjaźni Mieszka i Leszka z wiersza „Przyjaciele”? „Nie masz teraz prawdziwej przyjaźni na świecie;/Ostatni znam jej przykład w oszmiańskim powiecie./ Tam żył Mieszek, kum Leszka, i kum Mieszka Leszek”.
Na długo przed badaniami wybitnego psychologa społecznego Michaela Akryle nasz wieszcz wykazał, że wspólna aktywność jest prawdziwą solą przyjaźni (w tym wypadku szukanie orzeszków i równe dzielenie się ziarnem). Przyjaciele spotykają się, aby razem bawić się, dzielić wspólne zainteresowania i – oczywiście – rozmawiać. Uzyskać wsparcie emocjonalne. Dawid Goleman pisał o otwartej pętli emocjonalnej, która zaczyna się w naszej głowie, a kończy w umyśle drugiej osoby. Bez tego przepływu emocji nie może zaistnieć wspólnota jednego ducha w dwóch ciałach i przyjaźń nie może się zdarzyć. Dlatego tak częste i zarazem tak ważne dla podtrzymywania i pogłębiania przyjaźni są sygnały niewerbalne: uśmiechanie się, spoglądanie na siebie, dotykanie się.
Kolejną czynnością typową dla przyjaźni jest zwierzanie się. Iluż to panów zżyma się na babskie sekrety, nieustanne wiszenie na telefonie. Tyle że panowie równie często robią to samo, a kto nie wierzy, niech zajrzy późnym wieczorem do pierwszej z brzegu knajpy. Prawda jest taka, że zwierzanie pozwala – jak zauważają to Mara B. Adelman, Malcolm R. Parks i Terrance L. Albrecht w „Naturze przyjaźni i jej rozwoju” – przynajmniej częściowo rekompensować braki odczuwane w innych związkach.
Przyjaciele mogą się rozumieć bez słów. Zawdzięczamy to nie tylko rutynie i doświadczeniu, ale właśnie owej pętli emocjonalnej. W ten sposób powstaje unikatowy, rozumiany tylko przez przyjaciół wspólny słownik, pełen skrótów i specyficznych grepsów, niczym u wspomnianych Mieszka i Leszka, którzy „gadali, łącząc swoje czułe mowy”.
W komunikacji interpersonalnej kluczowymi wymiarami są otwartość i szczerość, często ze sobą mylone. Można być człowiekiem pozornie bardzo otwartym (jak na przykład udaje to wielu celebrytów), a jednocześnie nieszczerym i kłamliwym. I na odwrót: można być mało otwartym, niemniej bardzo szczerym.
Przyjaciele są wobec siebie bardzo otwarci, to znaczy mówią sobie o rzeczach, o jakich nie opowiadają innym. Szczerość jest wręcz warunkiem sine qua non przyjaźni. To podstawa wzajemnego zaufania i szacunku. Kłamstwo czy półprawda to trucizna, która niszczy przyjaźń.
Ale co z Mickiewiczowskim Leszkiem i Mieszkiem? „Ledwie Mieszkowi był czas zmrużyć oczy... a już niedźwiedź kroczy… Leszek na dąb; nuż po pniu skakać jak dzięciołek... Mieszek tej sztuki nie umie”.
Przyjaciele właśnie w takich momentach powinni stawać jeden za drugim i ramię w ramię solidarnie znosić przeciwności losu. Nie oznacza to bynajmniej nadodpowiedzialności i wtrącania się w cudze sprawy – taka relacja jest chora i oznacza zawłaszczanie cudzego życia. Przyjaciele bardziej troszczą się o siebie, niż opiekują się sobą. Jeżeli szukamy wsparcia finansowego, pożyczajmy pieniądze od członków rodziny, a nie od przyjaciela, chyba że chcemy go stracić. Przyjaźń jest relacją zbyt kruchą, zbyt delikatną i wrażliwą, by przetrzymać trywialne finansowe wstrząsy. Przyjaciel może nas wspomóc na wiele sposobów, niekoniecznie sięgając po portfel, więc nie miejmy do niego pretensji, kiedy tego nie czyni.
Wracając do Mickiewiczowskiej wierszowanej przypowieści: Mieszka uratował wyrafinowany gust kulinarny litewskiego niedźwiedzia („niedźwiedź Litwin miąs nieświeżych nie je”). A w kulturze polskiej pozostała po całej tej historii maksyma: „Powiedział mi – rzekł Mieszek – przysłowie niedźwiedzie: Że prawdziwych przyjaciół poznajemy w biedzie”.
Sytuacje życiowe weryfikują nawet najpiękniejsze deklaracje (zazwyczaj wygłaszanych po czwartym piwie) i tylko wtedy wiemy, ile są warte. Ciekawe jednak, że gdy badano powody niszczące przyjaźń, brak pomocy w potrzebie był dopiero na trzecim miejscu. Jako czynniki destrukcyjne najpierw badani wymieniali: zazdrość lub krytycyzm wobec innych związków przyjaciela oraz omawianie z innymi powierzonych sekretów. A w następnej kolejności: publiczne krytykowanie, brak pozytywnych uwag i nieokazywanie emocjonalnego wsparcia, dokuczanie.
Panie, panowie, małżonkowie
Wedle stereotypowego przekonania kontakty interpersonalne panów są bardziej powierzchowne, a pań głębsze i bliższe. Coś niewątpliwie jest na rzeczy: kobiety godzinami mogą analizować każdy szczegół związku lub wszelkie niuanse zachowania innych ludzi. Idzie im to sprawniej niż mężczyznom dzięki temu, że w ich mózgach ośrodki mowy są bliżej ośrodków emocji. Dla kobiet niezwykle ważna we wzajemnych relacjach jest szeroko rozumiana wymiana, która ma na celu nie tylko możliwość uzyskania wymiernej pomocy (praca, opieka), ale też – a może nawet przede wszystkim – współbrzmienia emocjonalnego poprzez poczucie bycia rozumianą. O ile w żeńskiej przyjaźni poczesne miejsce zajmuje rozmowa, to w męskim świecie liczy się działanie. I to skuteczne działanie. Może zabrzmi to nieco drastycznie, ale mężczyźni akcentują użyteczność. Sprawdzają siebie nawzajem, współpracując przez dłuższy czas. I obserwując się bardzo uważnie. Bo świat mężczyzn jest miejscem walki, hierarchii, testosteronu. Dlatego między innymi trudno im się otworzyć i okazać słabość przed innym mężczyzną, a co dopiero poprosić o pomoc. Przyjaźń męska często bywa – jak to podkreślił kiedyś jeden z polityków – szorstka, a jej początki nader trudne.
„Jest gładkim, bladym, wygadanym facecikiem. Nieszkodliwy, ale przydałoby mu się kilka szturchańców” – aż trudno uwierzyć, że takie pierwsze wrażenie zanotował w dzienniku Clive Staples Lewis o swoim późniejszym wielkim przyjacielu Johnie R. Tolkienie! Autor cyklu „Władca pierścieni” napisał potem: „Tylko dzięki Lewisowi doszedłem do wniosku, iż moja pisanina może być czymś więcej niż hobby”.
Być może istnieje miłość od pierwszego wejrzenia, ale już w taką przyjaźń – zakładając, że jej bazą są silne, autentyczne relacje – trudno uwierzyć. Imponują natomiast przyjaźnie zawiązywane pomimo różnic, a nawet pozornej wrogości. Na przykład dla Karola Wojtyły i Żyda Jerzego Klugera zrozumienie inności wyznawanych aksjomatów stało się nie tylko podstawą szacunku i nieudawanej tolerancji, ale właśnie głębokiej przyjaźni.
Jaka jest relacja miłości i przyjaźni? Czy możliwa jest przyjaźń między kobietą i mężczyzną? Fryderyk Nietzsche twierdził, że kobieta może być przyjaciółką mężczyzny, lecz by uczucie to trwało, niezbędne jest wesprzeć je odrobiną fizycznej antypatii. Jednakże często usłyszeć można, jak mąż czy żona mówią o swoim współmałżonku, że jest ich najlepszym przyjacielem. Bo też przyjaźń bywa efektem czy może częścią prawdziwej dojrzałej miłości. Czyli można kochać i być przyjacielem; bywa, że przyjaźń jest bardziej widoczna niż miłość, a to już prawdziwe mistrzostwo w sztuce życia. Stara prawda powiada, że małżeństwo jest najtrudniejszą formą przyjaźni.
Nie gaśmy tego słońca
Przyjaźń – jak wszystko na tym świecie – nie jest wieczna. Rodzi się, żyje i umiera. O przyjaźń trzeba dbać jak o delikatną roślinę. Dla każdej przyjaźni sposób pielęgnacji może być nieco inny. Często ta bliska więź kończy się z powodu zmiany warunków życia – wyjazdu na studia, małżeństwa (mężowie zwyczajnie nie znoszą koleżanek żony z okresu panieństwa i vice versa).
W 2006 r. w badaniach przeprowadzonych przez CBOS jedynie 2 proc. pytanych odpowiedziało, że najcenniejsza dla nich jest przyjaźń, która zajęła ostatecznie aż 11 miejsce wśród ważnych życiowych celów. Obecnie Amerykanin może poważnie porozmawiać tylko z dwiema osobami, gdy jeszcze nie tak dawno miał trzech towarzyszy. Co czwarty respondent w tych badaniach w ogóle nie miał z kim szczerze porozmawiać. W Polsce do takiej samotności przyznaje się 16 proc. badanych.
„Umiej być przyjacielem, a znajdziesz przyjaciela” – powiadał Mickiewicz. Bardziej trafnej i lakonicznej odpowiedzi na pytanie, skąd wziąć przyjaciela, chyba nie ma. A warto go zawsze szukać, bo już Cyceron przestrzegał: „Wykreślić ze świata przyjaźń... To jakby zagasić słońce na niebie, gdyż niczym lepszym ani piękniejszym nie obdarzyli nas bogowie”.
Marek Warecki, Wojciech Warecki